[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nawetto, co rani boleśnie z początku, co jak blizna się zasklepia.nawieki szramę zostawia.Gdy tylko Hela przyjść do niej mogła, zapraszała ją podpozorem samotności z robotą do siebie; udawała dla niejsympatyę wielką, przyjazń, karmiła ją opowiadaniamiukładanemi umyślnie tak, aby ją z nieuchronnem światazepsuciem oswajać mogły.Wychowana wcale w innych pojęciach, gdyż pani Ksawerowabyła surową i w świecie widziała tylko cnotę jako prawidło, agrzech jako nieszczęście  Hela zaraz w początku obawęjakąś poczuła do tej kobiety, która z taką obojętnością mówiłao wypadkach, dla niej wydających się straszliwemiprzestępstwami.ale musiała milczeć, pokryć wstręt swój itrwogę, bo pani starościna dopomagała jej wiele, dostarczałaroboty, zasilała datkami i utrzymywała w zawisłości.Zstąpić w głąb myśli i sumienia tej kobiety płochej i mściwej,znudzonej życiem i spragnionej intrygi, obrachować co jąpociągało ku Heli, czy chęć pomszczenia się na siostrze, czyjakaś fantazya złośliwa  jest zadaniem zbyt trudnem.Mieszały się tam zapewne wszystkie te powody razem, a onasama dobrze sobie z nich nie zdawała sprawy.Gdy wdowasiedziała przykuta do łoża chorej córeczki, Hela musiała,zaspokajając domagania się nieustanne starościny, zbiegać doniej pod różnymi pozorami i przesiadywać, zatrzymywanauparcie, pieszczotami i pochlebstwami obsypywana. Czuła pani Ksawerowa, że jakiejś tajemniczej pomocy winnabyła choć niewielką ulgę w swym losie; zapytywała o to Heli,ale ta zbywała ją ogólnikami, że znalazła robotę łatwą, iprosiła, aby się o to nie troszczyła.Uściskały się potem ze łzami, a biedna wdowa nie śmiaładopytywać więcej, ale słów nie miała na wyrażenie swejwdzięczności Helenie.Smutna twarz Heli, jej pogrążenie i niepokój, ustąpiły powolipod wpływem tego tajemniczego stosunku nieco weselszemuusposobieniu, nadziei.Piękność jej rozkwitała w całymblasku, a choć jej nie podnosił ani ubiór wykwintny, aninajmniejsza zalotność, była przecie uderzającą  bo była nietą pospolitą pięknością lat młodych, ale jakby znamieniemduszy pięknej.Miała w sobie coś tak szlachetnego, dumnego prawie azarazem wdzięcznego, iż nieraz ludzie obcy w ulicyustępowali z drogi przed jej perkalikową sukienką zposzanowaniem, jakby przed najświetniejszymi aksamitami.Ten blask młodości niewinnej, ten dziewiczy majestat i spokójduszy, malujący się na jej obliczu  obudzał szczególniejzazdrość w Betinie.która się przy niej czuła pospolitą iniższą istotą. Taką  bym ja być mogła!  mówiła czasem  takąbyłam.a teraz.Ale to ta nieszczęsna starość.A! i to życie  dodawała w duchu.XXVIIIDo najlepszych przyjaciół pani starościny Odrzygalskiejnależał od roku już przeszło mieszkający w Warszawie młodyjenerał rosyjski, Dymitr Wasyljewicz Puzonow.Był onprzysłany w pomoc Igelstromowi na własne jego żądanie, z Petersburga, z kolegium spraw zagranicznych  krewny jegodaleki, w istocie wyprosił sobie u niego to przeniesienie doobcej stolicy, mając nadzieję i większej swobody i prędszegoawansu, do którego kuzyn go łatwo mógł pod różnymipozorami przedstawiać.Był też to usłużny przyjaciel posła,jego powiernik, prawa ręka, pomocnik, na którym spoczywałatajemna policya ambasady, chociaż jawnie spełniał tylkofunkcyę adjutanta i zdawał się zajmować wojskowością.Dymitr Wasyljewicz należał do starej rodziny bojarskiej,przez rozmaite dworskie posługi za czasów cesarzowejElżbiety i Birenowszczyzny, przez małżeństwa i dary, zkonfiskat pochodzące, ostatniemi laty zbogaconej.Cała tafortuna składała się z majątków pozabieranych tym, którychzsyłano na Sybir, aby nie zawadzali; nie przeszkadzało toPuzonowym używać jej bez zgryzoty sumienia.Pojęcia owłasności mieli oni wcale różne od europejskich.Puzonów miał powierzchowność przyzwoitą, wzrost bujny,plecy szerokie, twarz miłą, choć nieco tygrysio  kocią, bezwielkiego wyrazu, obejście się z niezależnymi niezmierniegrzeczne, ale z podwładnymi dzikie, dumne i barbarzyńskie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •