[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- No cóż, zróbcie ją w przyszły weekend w Mieszkowicach.Japrześpię się u Ali albo gdzieś tam.- Trzeba było wreszcie podjąćdecyzję.- Możesz zatrzymać się u taty - wyskoczyła z bardzoodkrywczym pomysłem.- Córcia, udam, że nie słyszałam.- Nie miałam ochoty po razkolejny przekonywać, że nie mamy z Rafałem wspólnejprzyszłości.- Wróć autobusem.- Na szczęście stałam już przedszkołą.- Kajtek dzisiaj przyjedzie?- Kto to wie? - Roza poszła w filozofię.- Niezbadane sąwyroki boże.- Idź już, bo się rozpuścisz w refleksjach nad życiem.Całus ido wieczora.Wreszcie chwila spokoju.Skok po zakupy, potem Alina iniestety powrót do domu czarownic, gdzie na razie jedynymobiektem rodzaju męskiego jest mój projekt.Na szczęściezłamana noga Ali nie pozwoliła jej wykręcić się od spotkania zemną, więc z pełnymi siatkami podążałam w kierunku ulicyKrzywoustego 8, z nadzieją, że Krzysztof pracuje przedpołudniem.Nie zawiodłam się.- Cześć! - krzyknęłam z przedpokoju, otworzywszy sobiedrzwi jej kluczem.- Jesteś sama?Zawsze lepiej się upewnić.- Wejdź, proszę - odezwała się z dużego pokoju.- Jestem ibędę jeszcze przez kilka godzin, nie obawiaj się.- Domyśliła się,kogo nie mam ochoty zastać.- Zatrzymaj klucz.- Podniosła dłońw geście przyzwolenia.- Jeszcze ci się przyda.Co najmniej przezkilka dni, zanim zacznę chodzić o kulach.- Kupiłam mandarynki i poinsecję.Gdzie ją postawić?Czerwona gwiazda betlejemska znalazła miejsce oboktelewizora.- Pewnie przyjechałaś.- Ala wyczuwała powód mojejwizyty.- Zrobię nam kawę, napijesz się? - Warto przygotować grunt iprzejść do rzeczy nieco później.- Wiesz, wczoraj do Mieszkowicprzyjechała mama z Renatą i Michaliną, ledwie zdołałam pocichu się wymknąć z domu.- Co ja gadam? Powinnam jakośdelikatniej, a tu od razu z grubej rury! - Pardon, Ala, niechciałam, wymknęło mi się.No dobra, przyjechałam pogadaćbez Krzyśka - wykrztusiłam.- Dla mnie z mleczkiem.Jest w lodówce, jeśli jesteś tak miła.-Tym razem ona próbowała odwlec nieuniknione.- Kawa, mleczko, cukier, napoleonki.Coś jeszcze?- Nic, Martusiu.Usiądź i pogadajmy.W czym mogę cipomóc?No tak, Ala przyjaciel.Nawet jako.- Alina, zrozum mnie.- Komórka przerwała mi w pół zdania.- Przepraszam, muszę odebrać.- Mama? Jestem w Gdyni, załatwiam sprawy.Ja uciekam?Zamykam wam drzwi przed nosem? Mamo, posłuchaj, co tymówisz! - Denerwowała mnie coraz bardziej.- Przecież maszwłasny dom, możesz ugościć Renatę i Michalinę.Nie, naobiedzie nie będę.A co przygotowujesz? - zapytałam podstępnie.- Jeżeli nic nie macie, zamówcie sobie pizzę.Tak, będę jeszcze wsklepie.- Zaczyna się.- Kupić wam coś?- Ciociuuu.- Mama podetknęła telefon Michasi.- Zrób gołąbki.- Michasiu, chętnie, ale nie w tym tygodniu.Ciocia pracuje inie ma teraz czasu.Poproś babcię o coś smacznego.Może plackiziemniaczane?- Widzę, że rodzina zupełnie cię nie interesuje.- Komórkęprzejęła mama.- A Renatka ma takie problemy! Możesz nie robićobiadu, ale chociaż przyjedź, to wspólnie pomyślimy, jak jejpomóc.- Będę, jak pozałatwiam wszystkie sprawy - wybrałam suchąodpowiedź zamiast wybuchu złości.Dzięki naszej mamie już poraz drugi odechciało mi się pomagać Renacie.- Marta? - Głos Reni nie pozwolił mi wyłączyć komórki.-Mamy już nie ma, możemy rozmawiać.Wiem, że mnie unikasz,ale ja już nie wiem, co robiiić.- rozmazała się.- Pogadaszwreszcie ze mną? Pamiętasz, jak cię uratowałam, kiedy niemiałaś z kim wyjechać do Grecji?Rzeczywiście, poświęcenie nie lada.Gdyby nie miała ochotyna wyjazd, o ratunku mogłabym zapomnieć.- Renia, przyjadę i wspólnie się zastanowimy.- Najwyższyczas kończyć; rozmowie cały czas przysłuchiwała się Alina.-Może wieczorem, wiesz.- Jasne, jak mama się położy.- Od razu pojęła moje intencje.-Ona ciągle lamentuje.W ogóle nie da się rozmawiać.- Przepraszam, Martusiu.Masz przeze mnie same kłopoty.-Wyłączyłam komórkę.Ala objęła dłońmi ramiona, starając sięschować we własnym ciele.Zrezygnowana machnęłam ręką.- Kawa nam wystygła.- Pominęłam skądinąd słuszną uwagę.-Nie tylko przez ciebie, Ala.Przepraszam, ale muszę jakoś znaleźćsię w tej sytuacji.Przyjechałam, żeby porozmawiać bezKrzysztofa.Bo nie rozumiem.- Wiem - ucięła.- Musisz mi uwierzyć, że zerwałam zKrzysiem.On jednak jakimś sposobem dowiedział się, żezłamałam nogę, i zaproponował pomoc.Zgodziłam się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •