[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W nocy, gdy spaliśmy,zgromadzona ciecz opadała na nas z powrotem.Próbując zapanować nad plagą myszy, Izraelczycy wyłożyli cały obóz lepami.Któregoś mroźnego poranka, kiedy wszyscy jeszcze spali, a ja czytałem Biblię, usłyszałemskrzypienie podobne do dźwięku zardzewiałej sprężyny.Zajrzałem pod łóżko i zobaczyłemmysz przyklejoną do pułapki.Druga mysz - małżonek lub przyjaciel - próbowała ją ratować,ostrożnie obchodząc pułapkę z różnych stron.Obserwowałem przez pół godziny, jak to małestworzenie narażało życie, żeby uratować swego towarzysza.Tak bardzo mnie to poruszyło,że uwolniłem je obie.Wybór lektur w więzieniu ograniczał się w zasadzie do Koranu i studiówkoranicznych.Miałem tylko dwie książki w języku angielskim, które przyjaciel przemycił dlamnie za pośrednictwem adwokata.Bardzo się cieszyłem, że mam coś do czytania i mogępracować nad znajomością angielskiego, ale wkrótce znałem te książki niemal na pamięć.Któregoś dnia, gdy spacerowałem po obozie, zauważyłem dwóch więźniówprzygotowujących herbatę.Za nimi stała wielka drewniana skrzynia wypełniona książkami,które przysłał w darze Czerwony Krzyż.Ci dwaj więźniowie darli je na strzępy i używali jakopodpałki! Byłem wściekły.Wyrwałem im skrzynię i zacząłem wyjmować książki.Pomyśleli,że też chcę sobie zrobić herbatę.- Zwariowaliście? - zaprotestowałem.- Wiecie, ile zachodu mnie kosztowało, żebyprzemycić tu dwie książki po angielsku, a wy używacie tych tutaj na podpałkę?!- To są książki chrześcijańskie - próbowali się bronić.- Żadne tam chrześcijańskie.To bestsellery „New York Timesa”.Na pewno niekrytykują islamu.To po prostu opowieści o zwykłych ludzkich sprawach.Pewnie zastanawiali się, co też strzeliło do głowy synowi Hasana Jusufa.Stroni odwszystkich, większość czasu siedzi i czyta, a tu nagle robi awanturę o pudło z książkami.Nikomu innemu zapewne nie oddaliby cennej podpałki, ale mi nie odmówili.Tak więcwróciłem do namiotu ze skrzynią pełną skarbów.Ułożyłem książki dookoła swojej pryczy irozkoszowałem się nimi.Było mi wszystko jedno, co sobie pomyślą inni.Moje serceśpiewało z wdzięczności dla Boga, że zesłał mi coś, co pomoże mi przetrwać więzienie.Czytałem po szesnaście godzin dziennie, aż z powodu marnego oświetleniaprzestawałem widzieć.W ciągu czterech miesięcy spędzonych w Kcijot przyswoiłem sobiecztery tysiące nowych angielskich słówek.W tym czasie doszło także do dwóch buntów więziennych, znacznie gorszych niż tenw Megiddo.Ale Bóg mnie przez to wszystko przeprowadził.Odczuwałem Jego obecność itroskę tak namacalnie, jak nigdy wcześniej ani później.Choć jeszcze nie rozpoznałem wJezusie Stwórcy wszechświata, uczyłem się kochać Boga Ojca.*Wyszedłem z więzienia 2 kwietnia 2003 roku, gdy oddziały koalicji zbliżały się doBagdadu.Wracałem na wolność jako szanowany przywódca Hamasu, zaprawiony w bojuterrorysta i sprytny uciekinier.Przeszedłem próbę ognia.Ryzyko, że zostanę zdemaskowanyjako agent, znacznie zmalało, a ojciec żył i był bezpieczny.Nie musiałem już zachowywać się jak ścigany i znowu mogłem swobodnie chodzićulicami Ram Allah.Mogłem być sobą.Zadzwoniłem do mamy, a potem do Loai.- Witaj w domu, Zielony Książę.Brakowało nam ciebie.Dużo się dzieje, a bez twojejpomocy trudno nam sobie poradzić.Kilka dni później spotkałem się z Loai i pozostałymi izraelskimi przyjaciółmi.Mielidla mnie tylko jedną nowinę, ale za to jaką.W marcu trafili na ślad Abd Allaha Barghutiego i aresztowali go.Jeszcze tego samegoroku ten urodzony w Kuwejcie konstruktor bomb stanął przed izraelskim sądem wojskowym,oskarżony o zabicie sześćdziesięciu sześciu osób i ranienie około pięciuset [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •