[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Subkultura patologii, wyrastająca w środowiskuwarszawskiej Pragi drobni przestępcy i kanciarze, i ich rodziny, skazane na wieczną lichąwegetację w cieniu kodeksu karnego.Subkultura, dla której jedynym gimnazjumi uniwersytetem były więzienia, gdzie uczono się życia i gangsterki.Po zakończeniu karychwila na wolności, a potem znów do puchy na kolejne wykłady.Trzeba pamiętać, że przyPRL-owskich więzieniach te obecne to luksusowe sanatoria, gdzie można w spokojuwzbogacać swoją wiedzę o starożytnych filozofach i rzezbić ciało na siłowniach.Kiedyśodpękanie wyroku stanowiło prawdziwe wyzwanie! Ludzie, dla których jedynym horyzontembyła wizja kolejnego wyroku, żyli w enklawach.Stamtąd tak naprawdę nie było ucieczki, aleteż nikt z zewnątrz nie miał do nich dostępu.Nawet milicjanci dwa razy się zastanowili, zanimpodjęli jakąś interwencję na Ząbkowskiej czy Brzeskiej.Patologia miała też swój specyficznyjęzyk, który tylko pogłębiał podział między nią a resztą rodaków.A.G.: Rozumiem, że chodzi o więzienną grypserę?J.S.: Właśnie.Język stworzony przez wiele pokoleń osadzonych, będący w użyciu już przedwojną i potem jedynie udoskonalany.Zrozumiałe, że jeśli posługujesz się nim za kratkami, topo wyjściu na wolność też nie wrócisz do literackiej polszczyzny.Inna sprawa, że dla praskiejpatologii to właśnie grypsera była literacką polszczyzną, językiem urzędowym i jedynymwłaściwym.Posługiwały się nim głównie gity.A.G.: Gitowcy?J.S.: Nie gitowcy, ale gity.A.G.: A jaka to różnica?J.S.: Zasadnicza.Ja wiem, że w twoich kręgach nie odróżnia się tych pojęć, ale mowao dwóch odmiennych środowiskach.Gity to bohaterowie naszej rozmowy, a gitowcy wręczprzeciwnie: to strażnicy więzienni, czyli klawisze.To o nich pod celami mówi się gitowcy.A.G.: Czyli git-falbana to żeńska odmiana gita?J.S.: Tu nie chodzi o przynależność sformalizowaną, ale rzeczywistą.O kobietę, którawyrosła w środowisku patologicznym, żyła zgodnie z jego normami i wiedziała, że jejprzyszłość to mężczyzna z tego samego kręgu.I takich naturalnie, grypsujących git-falbanbyło sporo w grupie pruszkowskiej, szczególnie u boku gangsterów wywodzących się ze starejrecydywy.Niektóre były naprawdę grozne, a ich ego przewyższało Pałac Kultury chciały nietylko być żonami bossów, ale też same rządzić grupą, a przynajmniej mieć wpływ na jejdziałalność.Wystarczy wspomnieć Baśkę W., żonę Jerzego W. %7łaby , Gosię M., żonę Mirosława M. Malizny , Jadzkę K., żonę Zbigniewa K. Alego czy Baśkę S., towarzyszkę życia RyszardaS. Kajtka.Przykłady zresztą można mnożyć.A.G.: Pewien ceniony dziennikarz śledczy napisał, że polscy mafiosi trzymali swoje żonyi kochanki z daleka od biznesu.Nie było im wolno wtrącać się do gangsterki, miały wyłączniepachnieć i wychowywać dzieci.J.S.: Nie chcę tego komentować.Powiem tylko tyle: facet od lat pisze bzdury i nie mampojęcia, czy wynika to zezłej woli, niewiedzy czy po prostu z zawodowego wypalenia.Nieważne.Prawda jest taka, żewtrącanie się git-falban do gangsterskich spraw było nie tylko nieznośne, ale czasamiprzybierało formy po prostu komiczne.Zdarzało się, że kiedy chłopaki planowały jakiś skok,do pokoju wkraczała git-falbana, która podsłuchiwała rozmowę z drugiego pokoju, i zaczynałaswoje: Ja bym to inaczej zrobiła, wy nie macie pojęcia, jak się robi skoki&A.G.: Rozumiem, że panowie delikatnie, acz stanowczo dziękowali za taką inicjatywę?J.S.: To zależy.Niektórzy byli na tyle pod pantoflem, że dla świętego spokoju zgadzali sięna głos doradczy swoich kobiet.Sam byłem świadkiem, jak Ali, rozmawiając z chłopakamio akcji, powiedział: Moja Jadzia uważa, że powinniśmy rzecz przeprowadzić zupełnie inaczej.Oczywiście, robił z siebie totalnego durnia, ale jego pozycja w grupie była na tyle silna, żenikt nawet nie śmiał mu zwrócić uwagi.Jednak najbardziej jaskrawym przykładem takiego podejścia jest żona %7łaby, Baśka.Oczywiście, ona też wychowała się na Pradze i latała w nabojce z chłopakami.A.G.: W nabojce ? Dzisiaj tak określa się grupy najbardziej zagorzałych kibicówpiłkarskich, którzy jeżdżą na ustawki.J.S.: Wtedy chodziło o ekipy, które trzymały się razem i razem dokonywały większych bądzmniejszych przestępstw.Baśka też się trzymała grupy chlała z chłopakami, uprawiała z nimiseks, uczestniczyła w napadach.Jeszcze w czasach PRL siedziała w więzieniu za dziesionę,czyli kradzież z pobiciem17.To była naprawdę ostra dziewucha.Nie umiem powiedzieć, jak dokładnie poznała swojegoprzyszłego męża, ale wiem, że dokonało się to na ulicy.On pewnie też latał w nabojce.Kiedypoznałem Jurka, a było to na początku lat dziewięćdziesiątych, Baśka była już od lat jego żonąi mieli dwójkę dzieci.17 Dziesiona artykuł 210 Kodeksu karnego z 1969 roku, obowiązującego w latach 1970 1998 (przyp.A.G.).A.G
[ Pobierz całość w formacie PDF ]