[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W ogólności wstrząśnienie było wielkie, ale przy-znać należy z chlubą dla Polski, że ten straszny wypadek, ten straszny zawód ani na momentnie zachwiał publicznego umysłu.Ten sam zapał w przedsięwzięciu długo tamowanym, tesame jego cele pozostały.Owszem w miarę przeciwieństw losu i niebezpieczeństwa entu-zjazm wzmagał się jeszcze bardziej.Tylko co do władzy, co do wyobrażeń o władzy mającejprowadzić naród do boju zaszła ważna odmiana, zaszła, że tak powiem, r e w o l u c j a p o-j ę ć.Z początku była, jak widzieliśmy, mocna wiara w człowieka.Lecz c z ł o w i e k niedopisał myśli powszechnej; człowiek zdradził powszechne zaufanie; człowiek ułomny upadłi, jak pospolicie wyrażano się w Warszawie, z w a r i o w a ł.Cóż czynią Polacy w tym wyda-rzeniu? Oto mówią: niechaj od j e d n e g o człowieka nie zależy zbawienie wszystkich.Po-wiedziawszy to, przestali wierzyć w człowieka, a uwierzyli w i n s t y t u c j ą: wniosek natu-ralny, lecz zgubny  błąd prosty, powszechny, mający swe usprawiedliwienie w wypadkach,poniekąd nawet konieczny, z tym wszystkim fatalny! W naszym położeniu nie instytucja, aletylko człowiek mógł zbawić ojczyznę, bo człowiek myśli, chce, obejmuje, a instytucja niemyśli i nie ma swej woli, i zawsze w tyle za wypadkami pozostawać musi.Instytucje sąumarłe, nie żywe; mogą rządzić krajami bezpiecznymi na granicy, ale nie narodem powstają-cym, ale nie tą bolesną konwulsją narodu, która się zowie w s k r z e s z e n i e m.Zdaniemmoim, daleko właściwiej było, gdy jeden człowiek chybił, poszukać innego człowieka i jemu144 równie jak pierwszemu zaufać; gdyby zaś i ten drugi chybił, poszukać trzeciego, i tak iśćwciąż w wierze niezachwianej od jednych wstrząśnień do drugich, od jednych klęsk do dru-gich, od jednych przepaści do drugich, aż póki by się na koniec nie znalazł u steru rzeczy mążprzyodziany jasnością wojenną, godzien zasłynąć w potomnych czasach.Bo zważmy to pilniei wnukom naszym przekażmy puścizną: co człowiek zepsuje, to człowiek naprawi, to wresz-cie potem w swej porze naprawić zdoła instytucja; ale co instytucja raz zepsuje, tego w po-wstaniu żaden człowiek, choćby był najdzielniejszy, bez z n i s z c z e n i a i n s t y t u c j inaprawić nie potrafi.Instytucje są umarłe i nieruchome; powstaniu ludzi trzeba; powstaniutrzeba rządu wypływającego z woli ludzkiej, nie z woli prawa, które jest nieżywe i nie marozumienia tak nadzwyczajnego stanu.Cóż by inaczej znaczyło to, co mówili w niebezpie-czeństwach Rzymianie, czym wzrośli:  Habere ingenium in promptu 109?Instytucja powikłana jak chaos i jako mgła rozszerzona w powstaniu odziedziczyła spad-kiem jedynowładztwo żołnierza, owdowiałe, sponiewierane, zenerwowane, rozwolnione wewszystkich sprężynach, gdzie błędy i występki stanu zakorzeniły się głęboko i grasowały,gdzie już nic ani prostego, ani męskiego, ani wielkiego nie było, gdzie urosła w bezczynnościwaśń domowa, skąd się wzięło rozjątrzenie między braćmi.Sejm mógłże i czy powinien byłdalej przywodzić narodowi? Konwencja rządziła Francją w większych bez porównania nie-bezpieczeństwach.Konwencja stwarzała, żywiła i ubierała armie.Konwencja prowadziłaczternaście armij do boju, prowadziła je za rękę.Ale Konwencja, ten zbiór nadzwyczajnychludzi, którzy umierali na rusztowaniu, sięgała obłoków wierzchołkiem swoim, stąpała po tru-pach i brodziła we krwi.Ale o kilka kroków od Konwencji stała Skała Tarpejska, skąd trzebabyło rzucać się w przepaść i ginąć za każde głupstwo, za każdę złą wolę, za każdą nawet po-myłkę.Taka instytucja rodzi z siebie jak matka wypadki i położenia, a nie idzie za nimi jakżółw.Taka instytucja może prowadzić rewolucją za rękę jak wielką armią do boju.Sejm pol-ski nie był tą Konwencją, nie był tym zbiorem nadzwyczajnych ludzi.Miał on w sobie ludzizacnych, godnych obywateli; większość jego tchnęła niewątpliwie najlepszymi chęciami dlaojczyzny.Z tym wszystkim jako władza najwyższa stał ten sejm w głębi sceny.Wypadki zniego nie poszły, ale go tylko popychały.Wszystko, co się działo, działo się za sejmem, asejm musiał to odgadywać potem, wyrozumiewać, uznawać.Z tak niekorzystnego i nienatu-ralnego położenia władzy najwyższej względem sprawy narodu wypływały oczywiście mno-gie opóznienia, usterki, błędy, a Skały Tarpejskiej, która by je karała, nie było w Warszawie.Sesją izby poselskiej w dniu 19 stycznia stosownie do wezwania deputacji dozorczej otwo-rzoną znamionuje ambaras osób, które figurowały na posiedzeniu 20 grudnia.Ten zapał dlaChłopickiego, nie powściągniony jego wyznaniem wiary, w cóż się tedy obrócił? Miesiąctemu izba wetowała jednomyślnością dyktaturę; ten czas nie byłże stracony? Lecz sejm niechciał we własne wchodzić czynności; nie chciał samemu sobie zdać rachunku z tego, cozdziałał; nie życzył sobie nawet, aby mu na razie zdano sprawę z działań dyktatury oraz zpołożenia, w jakim się kraj znajdował w skutku tych działań [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •