[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Akurat był tamPeter, który chciał coś przekąsić.Dziewczyny wpadły w jakiś amok izostawiły mnie na pewną śmierć.Peter znalazł mnie w uliczce za klubemi z jakiegoś powodu postanowił mnie uratować.- Trzeba umrzeć, żeby się przemienić? - zapytałam. - Nie - odparł Jack.- Kiedy umrzesz, to po prostu nie żyjesz.I koniec.Wampiry nie są żywymi trupami.Jesteśmy po prostu inną formą ludzi.Ezra wyjaśnił mi, że wampiryzm jest wirusem jak HIV, który wywołujeAIDS i osłabia odporność, natomiast wampiryzm cię wzmacnia i ulepsza.- Wirus? - Patrzyłam na niego sceptycznie.- No.- Jack wzruszył ramionami.- W każdym razie tak powiedziałEzra.Mamy tu do czynienia z mutacją.Teoria Ezry jest następująca.Ludzie nie mają naturalnych wrogów.Zagrażają im jedynie klęskiżywiołowe i choroby.Właściwie epidemie pomagały kontrolowaćliczebność populacji.Kiedy miasta zaczynały być przeludnione,przychodziła zaraza i problem się rozwiązywał.Wampiry są czymś wrodzaju zarazy.- Wszystko pięknie, ale wirus? - Kręciłam z niedowierzaniem głową.-Jak wirus może sprawić coś takiego?- Ezra by ci to lepiej wytłumaczył, ale spróbuję -powiedział Jack.-Stajemy się sprawniejsi i wydajniejsi.%7ływimy się krwią i nie musimyniczego przetwarzać.Wirus zabezpiecza nas przed rozkładem.Kiedyumieramy, jesteśmy jak styropian.Nasze rany goją się w niesamowitymtempie, ponieważ składamy się głównie z krwi.Istniejemy od zawsze.- Naprawdę jesteście wampirami? - Wyjaśniali mi wszystko krok pokroku, ale nadal nie mieściło mi się to w głowie.Jack zaśmiał się i oparł o blat.- Moja pierwsza reakcja była taka sama.-Uśmiechnął się.- Nie tylko twoja - dodała Mae.- Ale.to jest normalny dom.Znaczy, wypasiony, ale normalny.A wyjesteście jak normalna rodzina.Ty - wskazałam na Jacka - przez całydzień grasz w gry wideo.W domu na przedmieściach Minneapolis, w Minnesocie.Dajcie spokój.Wampiry żyją ciekawiej.- Wielkie dzięki.- Jack roześmiał się głośno.- Wiesz, o co mi chodzi.Macie całą wieczność i spędzacie ją w takisposób?- Dokładnie tak.Mamy całą wieczność.Jak ty byś spędzała czas? -Jack przekrzywił głowę.- Nie wiem - przyznałam.Nigdy wcześniej nie zastanawiałam się nadtym.Nie wiedziałam nawet, co chciałam robić ze swoim nędznymludzkim życiem.-Ale jakoś bardziej ekscytująco.- Peter i Ezra widzieli wszystko co najmniej ze sto razy, a Mae nie maochoty nigdzie się ruszać.- Jack wzruszył ramionami.- Ja trochępodróżowałem, ale nigdzie mi się nie spieszy.Jeszcze zdążę wszystkozobaczyć.Parę lat temu odwiedziłem z Peterem piramidy.-Przewróciłoczami.- On był tam ze trzydzieści razy.Jego podejście było mniejwięcej takie:  Och, wielkie trójkąty na piachu".Na razie trochę mi sięodechciało podróży.- Więc po prostu siedzisz tu i grasz w gry wideo? -zapytałam zniedowierzaniem.- A co niby mamy robić? - Jack zaśmiał się.- Po prostu mamy więcejczasu niż ty.A ty, co robisz na co dzień?- Nie wiem.- Spuściłam wzrok, zastanawiając się.- Ale wydaje mi sięto jakieś dziwne.- Oczywiście, skarbie.- Mae delikatnie pogłaskała mnie po włosach.-Potrzeba trochę czasu, żeby to zrozumieć.- Nie wypijecie mi krwi, co? - zapytałam, ale nie dlatego, że byłamjakoś bardzo zaniepokojona.Mae roześmiała się.- Oczywiście, że nie - zapewniła mnie.- Ale Peter chciał to wczoraj zrobić - powiedziałam.- A Jack dzisiaj,tuż przed wypadkiem. - Jack! - Mae posłała mu piorunujące spojrzenie.Dziwne, ale niewydawała się równie oburzona, kiedy powiedziałam, że Peter chciał tozrobić.- Wcale nie! - zaprzeczył Jack, ale był kiepskim kłamcą.- Jack, wiesz, że nie wolno ci tego zrobić - rzuciła groznie Mae, a jazastanawiałam się, dlaczego robi z tego taką aferę.Mówili, że kiedy gryząludzi, jest to bezbolesne i ludzie nie umierają.Więc co takiego by sięstało, gdyby Jack mnie ugryzł?- To nie moja wina! - Jack się bronił.- Myślała o Peterze.I wiesz co?Nie ugryzłem jej! Więc daruj sobie ten potępiający wzrok.- Dlaczego myślenie o Peterze sprawia, że staję się bardziejapetyczna? - zapytałam, a oni spuścili wzrok.-Dajcie spokój! Wiem, żejesteście wampirami! Po co te tajemnice?- Apetyczna - powtórzył Jack.- Sam bym tego lepiej nie ujął.- Po co mi to w ogóle opowiadacie? - Patrzyłam na nich, mrużąc oczy.- Dlaczego w końcu zdradziłeś mi, że jesteście wampirami? To nie jestsekret?- Przecież chciałaś - prychnął Jack.- A poza tym nie cierpię, kiedy wfilmach mówią, że nie możemy zdradzić swojej tajemnicy albo żeNajwyższa Rada Wampirów wyda na nas wyrok śmierci! Nie ma czegośtakiego jak Najwyższa Rada.Nie ma jednej, wielkiej wampirzejspołeczności.Tak samo jak w świecie ludzi nie ma jednego rządu.No inikt nie wierzy w wampiry.Myślisz, że musimy się ukrywać?Ukrywałem coś przed tobą?- Nie, ale też uparcie milczałeś - wytknęłam.- Owszem, bo cię polubiłem.Gdybym tego samego dnia, kiedy siępoznaliśmy, powiedział ci, że jestem wampirem, uznałabyś mnie za świra i więcej bym cię nie zobaczył.- Dlaczego tak długo trwało, zanim to w końcu wyjawiłeś?- Chciałem najpierw zdobyć twoje zaufanie, żebyś nie wzięła mnie zaświra i nie zerwała znajomości ze mną.- Przez jego twarz przemknął cieńbólu i westchnął.- Zamierzałem ci powiedzieć tamtego wieczoru wparku.Ale wyszła ta sytuacja z tym cholernym psem.Byłaś rozstrojona,kiedy go zabiłem, i pomyślałem, że skoro tak reagujesz z powodu psa, toco będzie, jak dowiesz się, że gryzę ludzi?- Och.- Wróciłam myślami do wydarzeń tamtego wieczoru.Płakałam,a on groził zakończeniem naszej znajomości.Wtedy wydawało mi się todość bezwzględne z jego strony, ale teraz wiedziałam, że było to dla niegorównie trudne, jak dla mnie.- Cóż, już wiem.I nie uważam, że jesteśpotworem.- To dobrze.- Odetchnął z ulgą, rozcierając gołą skórę na piersi.-Pójdę włożyć coś na siebie.Zaraz wracam.- Jack wypadł z kuchni i pochwili usłyszałam jego dudniące kroki na schodach.- Wszystko w porządku? - zapytała Mae, na co odpowiedziałamskinieniem głowy.Ujęła delikatnie moją twarz i pocałowała w czoło.- Todobrze.Chcesz jeszcze wody?- Tak, poproszę.- Skinęłam głową, a ona wzięła moją szklankę, by jąponownie napełnić.- Ale jedna rzecz nie daje mi spokoju.- Było tokłamstwo.O wiele więcej rzeczy nie dawało mi spokoju, ale tamte innesprawy mogły poczekać.- O co chodzi, skarbie? - zapytała i podała mi wodę.- Dlaczego Peter zniknął? - Chciałam wiedzieć, a ona zmieszała się ispuściła wzrok.- Jack powiedział, że to przeze mnie. - Jack nie wie, o czym mówi - odpowiedziała wymijająco Mae.- Mae.- Wpatrywałam się w nią, dopóki nie uniosła wzroku.Westchnęła.- Przełóżmy tę rozmowę na kiedy indziej.- Obdarzyła mniewymuszonym uśmiechem.- Miałam długi dzień i marzę tylko o tym, bywziąć gorącą kąpiel.Jestem pewna, że ty i Jack znajdziecie sobie jakieściekawe zajęcie.- Jasne! - Do kuchni wpadł Jack w świeżej koszulce i spodenkach [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •