[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Krótki i rzeczowy.Dochodzenie prowadziłdetektyw Rothenberg.Sześć miesięcy pózniej odszedł na emeryturę i przeprowadził się doIdaho.Liska pamiętała jego pożegnalne przyjęcie w lokalu U Patryka policyjnym barze,strategicznie ulokowanym w połowie drogi między biurem szeryfa a departamentem policjistanu Minneapolis.Sprawa była jasna.Rebecca Haas nie miała wrogów.Nikt nie życzył jej śmierci.Byłapo prostu jedną z wielu osób, które co roku przypadkowo ginęły we własnym domu.Według raportu Rottenberga owego dnia około drugiej po południu Rebecca Haasrozmawiała z sąsiadką.Sąsiadka zeznała, że Rebecca mówiła jej o swojej radości z powoduadopcji kolejnego dziecka.Kilka dni wcześniej dom Haasów odwiedziła Marcella Otis zośrodka adopcyjnego, by sfinalizować sprawę.Między drugą piętnaście a czwartą trzydzieści Rebecca Haas spadła ze schodówprowadzących do piwnicy.Znaleziono ją na dole pośród prania, które wypadło z niesionegoprzez nią kosza.Liska zatrzymała wóz przed domem Haasów i znów zaparkowała na ulicy.Weszła nawerandę, zapukała.Nikt nie otwierał.Samochodu Wayne a Haasa nie było na podjezdzie.Zaczęła iść wokół domu.Pamiętała o jego wysokim ciśnieniu i wyobraziła sobie, jakleży wewnątrz na podłodze i umiera na zawał.A może zdecydował się rzucić to wszystko w cholerę i wsiąść do autobusu do SanDiego? Kto by go winił?Skręciła za róg i znalazła się na tyłach domu.Wayne Haas siedział przy stoleogrodowym podparty łokciami, z głową ukrytą w dłoniach. Panie Haas?Podniósł głowę i spojrzał na nią. Przykro mi, że muszę panu przeszkadzać w niedzielny ranek. Naprawdę?Wydawał się jakby mniejszy niż ostatnio.W pełnym słońcu widać było również, jakijest blady. Raczej nie przyszła mi pani powiedzieć, że złapaliście Dahla. zgadywał. %7łałuję, ale nie. W takim razie pewnie chce mnie pani o coś oskarżyć.O co teraz? Nie oglądałemtelewizji.Podają same złe wiadomości.Liska usiadła naprzeciw niego i również oparła łokcie o stół.Postanowiła, że nie powiemu o porwaniu sędziny Moore, chyba że sam o to zapyta.Będzie mniej podejrzliwy, jeśliskieruje rozmowę na temat jego syna. Też tak uważam powiedziała. Jak się pan czuje?Spróbował się zaśmiać, ale nie starczyło mu oddechu i energii. A czemu panią to interesuje?Liska westchnęła. Wie pan, w tej pracy na początku musimy się nauczyć, by nie stawiać się na miejscuofiary ani jej bliskich.To byłoby zbyt trudne i bolesne, nie pozwalałoby obiektywnie spojrzećna sprawę.Ale to nie znaczy, że jesteśmy pozbawieni uczuć, panie Haas.Mężczyzna milczał. Jest mi bardzo przykro, że musiał pan przez to wszystko przejść powiedziała pochwili. Mam dwóch synów.Każdego dnia widzę, co się dzieje, do czego ludzie są zdolni.Imyślę o nich.A co by było, jeśli to im by się coś stało? Jak bym się zachowała? Chyba nieumiałabym dłużej żyć.Haas siedział pogrążony w ciszy i spoglądał na las rosnący na tyłach ogrodu. Ale by pani żyła powiedział w końcu. Nie wiedziałaby pani, jak ani po co, ale bypani żyła. Czekając, aż sprawiedliwości stanie się zadość? Nie wiem.A co to jest sprawiedliwość? Na pewno nie to, co spotkało Karla Dahla. Ale go spotka powiedziała Liska z przekonaniem, choć sama nie była pewna, żetak właśnie się stanie.Winnych nie zawsze spotykała kara za życia.Dlatego Liska wciążwierzyła w Boga i w to, że w przyszłym życiu Bóg skopie im tyłki. Czasem przy życiu trzyma cię tylko złość wyznał Haas. I myślisz sobie, że jeślipozwolisz jej odejść, to już wszystko straci sens. Ma pan kogoś, z kim mógłby pan o tym porozmawiać? zapytała Liska.Przyjaciela? Księdza?Znów spróbował się zaśmiać. Nie mam nikogo.Nikt nie chce mnie znać.Wszyscy chyba myślą, że to zarazliwe.%7łe jak się do mnie zbliżą, to do ich domu też ktoś przyjdzie i zabije im całą rodzinę. Został panu syn. I powinienem być dla niego silny.A to on opiekuje się mną jak inwalidą. On bardzo pana kocha powiedziała Liska. Dziwię się, że teraz go przy panu niema. Został na noc u swojego kolegi, dzieciaka pani Walden.Za dużo siedzi w domu.Czasem muszę go dosłownie wyrzucać z domu, żeby trochę pobawił się jak chłopcy w jegowieku.Nie miał do tego w życiu wiele okazji. Ile lat miał Bobby, gdy wzięliście go państwo do siebie? Dziesięć. To dla was wszystkich musiała być duża zmiana.Wayne Haas nic nie powiedział, wyjął papierosa z paczki winstonów i włożył go doust.Spojrzał na Liskę niewidzącym wzrokiem, jakby jej tam w ogóle nie było. Dowiedziałam się, że jego rodzona matka popełniła samobójstwo. Powiesiła się powiedział, odpalając papierosa. Na jego oczach. O, mój Boże!Liska mogła się tylko domyślać, jak coś takiego wpływało na dziecko.Dziesięcioletnichłopiec był zmuszony patrzeć, jak jego matka się zabija.Co sobie myślał? Jak musiał sięczuć? Bezradny.Bezsilny.Przestraszony.Zły, że matka go zostawia.Winny, bo dzieci częstoczują się odpowiedzialne, gdy zdarza się coś złego.Wydaje im się, że świat kręci się wokółnich, i dlatego sądzą, że mogły temu zaradzić.Gdyby tylko nie wybił szyby tą piłką.Gdybytylko nie narozrabiał w szkole.Gdyby tylko więcej dla niej znaczył. A potem stracił swoją drugą mamę pana pierwszą żonę.To musiał być dla niegocios. Ona go kochała powiedział Haas. Nie miało dla niej znaczenia, że był trudnymdzieckiem.Kochała go. Bobby powiedział mi, że Marlene również bardzo lubił.Wspominał, że zawszepiekła ciasteczka.Haas uśmiechnął się przelotnie, zanim ogarnął go smutek jeszcze silniejszy niżpoprzednio. Bobby mówił też, że kiedyś robił z panem wiele ciekawych rzeczy powiedziałaLiska. Podobno łowiliście razem ryby, bawiliście się.Brakuje mu tego.Brakuje mu pana.Oczy Wayne a Haasa zwilgotniały.Odwrócił wzrok, zażenowany na samą myśl, żemógłby się przed nią rozpłakać. Potrzebujecie siebie nawzajem powiedziała Liska
[ Pobierz całość w formacie PDF ]