[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale byłam z tego dumna.Z uwagąprzygotowywałam każdy placek i tort.Kocham piec.To był taki smutnyokres, kiedy cały interes wyniósł się z centrum miasta.Wszystkie tewspaniałe budynki, wielkie sklepy, jak dom towarowy Lovemana alboPizitz.po prostu zamknęły się i zniknęły, jak gdyby nigdy nie istniały.- Czy chciałaby pani zatrzymać tę wizytówkę, pani Pettis?- Charlotte zaoferowała kobiecie pozostałości po dniach jej chwały.Z drżeniem ręki sięgnęła po wizytówkę, a jej oczy zabłysły.- A teraz, dzieci, co mogę dla was zrobić? Pobieracie się?- Nie, nie - odpowiedziała Charlotte.- Tylko się przyjaznimy.- Mieliśmy się pobrać, ale.- Tylko się przyjaznimy - storpedowała go wzrokiem.- Zdradził cię, złotko? - Pani Pettis sięgnęła po kolejne ciastko.- Przepraszam, chłopcze, ale wyglądasz mi na takiego, co zdradza.Wiesz, przystojni mężczyzni z długimi włosami z reguły zdradzają.Charlotte chciała się roześmiać, ale Tim wyglądał raczej na zasko-czonego.Dostał za swoje. - Nie zdradził, pani Pettis.Po prostu uznał, że nie jest gotowy namałżeństwo.Ma dopiero trzydzieści dwa lata.- Ciasteczka wyglądałycoraz lepiej.Charlotte sięgnęła po jedno.- Po tym jak złamał mi serce,odczekał całe dwadzieścia cztery godziny, zanim poszedł z kimś narandkę.- To nie była randka.Tylko kolacja ze znajomą.- No proszę - powiedziała pani Pettis.- Z byłą narzeczoną.- Charlotte uśmiechnęła się porozumiewawczodo starszej pani.Porozumienie kobiet.Podobało jej się to, jak Tim sięzwijał.- No proszę, proszę - pomachała nagryzionym ciastkiem w kierunkuCharlotte.- Trzeba uważać na tych długowłosych przystojniaków, mówięci.Za moich czasów było to samo.- Czy możemy skupić się na tym, po co tu przyjechaliśmy? - Timprzeczesał włosy, chwycił filigranową filiżankę swoją wielką dłonią inatychmiast ją odstawił.- Pani Pettis, czy mamy szansę dowiedzieć sięczegoś o Joelu Millerze? Z kim mógł się ożenić? Pamięta go pani? Byłżołnierzem, z piechoty morskiej.- Mówicie, że zginął na wojnie? Tylu dobrych ludzi nie wróciło zwojen.Mój brat zginął na wojnie.Starszy.Mój ojciec nigdy pózniej jużnie był tym samym człowiekiem.Wrócił do domu ze stalowni, usiadł wswoim fotelu i przeczytał gazetę, a pózniej poszedł na werandę, przechyliłsię przez poręcz i gapił się daleko za ogród sąsiada, jakby czekał, aż jegosyn wróci do domu.Czasem myślę, że tęsknił bardzo za tym, żeby z nimbyć, z dala od śmierdzącej stalowni.Umarł jakieś dziesięć lat pózniej.Zjadła go praca, tak jak wielu ludzi z kopalni.Kiedyś nad miastem unosiłsię pierścień smogu.Pamiętacie to jeszcze, dzieci? Chyba jesteście zamłodzi.Moja matka nie mogła nawet powiesić ubrań na sznurku, żeby sięnie osmaliły.- Pani Pettis - Tim wstał - dziękujemy, że poświęciła nam pani swójczas.Charlotte, muszę wracać do biura. Jakiego biura? Charlotte kazała mu wzrokiem usiąść z powrotem. Nie wiem, czy wiecie, ale moja stara cukiernia jest teraz biurem.- Tak, a na pierwszym piętrze są mieszkania - powiedział Tim,zapadając się znów w fotelu. No cóż  pani Pettis wciągnęła powietrze nosem.- Zastanawiamsię, czy da się nadal wyczuć zapach pieczonych ciast w starych cegłach.Mówiliśmy kiedyś, że pieczenie jest aromatem nieba.- Zaśmiała się,wędrując aleją swoich wspomnień wraz z ludzmi, którzy żyli już jedyniew jej sercu.- Dekorowaliśmy budynek na Boże Narodzenie.Zwią-tecznymi ozdobami i cukierkami.Mieliśmy małe zawody z Newberry's iCukierkami Mary Bali.To w śródmieściu toczyło się życie.Oczywiście wczasach, o których mówicie, były ogromne napięcia rasowe.Zaczęło sięrobić niebezpiecznie.Pamiętam bomby w kościołach i policjantówszczujących ludzi psami.Ale te dni są już za nami.Alleluja.Charlotte zerknęła na Tima.Pani Pettis nie pomoże im, prawda?- Dziękuję pani jeszcze raz, pani Pettis.- Odniosła filiżanki do kuchni.Kiedy wróciła, stanęła obok Tima przy drzwiach.- Bardzo miło było nampanią poznać.Podupadła nieco na duchu.Teraz co? Gdzie szukać Joela Millera?Wynająć detektywa? Nie zrobiła tego nawet, żeby odnalezć ojca.- Pani Pettis, musimy już jechać.- Tim ujął klamkę.Charlotte wzięłaswoją torbę, po raz ostatni spoglądając na starszą panią. Szkoda [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •