[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zerkam na niego z ciekawością.- Zamykane panele są po to, żeby zapewnić gościom więcejprywatności.Gdy jedzenie jest gotowe, obsługa naciska guzik nazewnątrz, a światełko zmienia się na czerwone. - I blokuje panel - dodaję.Ciekawy system.Uświadamiam sobietakże, że zagwarantowałby nam całkowitą intymność, gdyby Damienrozebrał mnie do naga, oparł o okno i zaczął pieprzyć dokładnie tak, jakopisał.Wyobrażam sobie chłód szyby za plecami.Dotyk dłoni Damiena namoich piersiach.Jego usta na moim karku.I jego kutasa, który wypełniamnie z każdym kolejnym, coraz głębszym pchnięciem, aż w końcudoprowadziłby mnie do wybuchu, a kakofonia barw przyćmiłaby nawetświatła nabrzeża na horyzoncie.- Nikki.Gwałtownie podrywam głowę i widzę, że kelner ustawia na stolezestaw do fondue, a Damien gestem prosi, żebym usiadła.Chociaż wydajesię, że kelner nie zwraca na nas uwagi, jestem pewna, że Damien wie,dokąd zawędrowały moje myśli.Bardzo niegrzecznie - wypowiada bezgłośnie, samym ruchem warg.Uśmiecham się najniewinniej jak potrafię i dla wzmocnienia efektutrzepoczę rzęsami.Na środku stołu znajduje się elegancki podgrzewacz.Na nim kelnerstawia ciężki kamionkowy garnek - le caąuelon - wypełniony częścioworozpuszczoną gęstą masą.Drugi kelner przynosi kosz przeróżnychproduktów, które da się maczać w czekoladzie, od soczystych truskawekpo malutkie kostki sera.Uśmiecham się do Damiena jak dziecko, któretrafiło do raju.- Czekoladowe fondue?- Rozważałem serowe - mówi, gdy kelnerzy już wyszli i zamknęli zasobą panel.- Ale tylko tak mogłem być pewny, że nie zostanę ukaranyodmową uprawiania ze mną seksu.Chyba mam zdezorientowaną minę, bo Damien wyjaśnia dalej.- Alaine importuje tę czekoladę ze Szwajcarii, za pośrednictwemfirmy, o której wspominałem ci wcześniej.- Naprawdę? - Zaglądam do garnka.- Wiem już, że ty jesteśsmakowity.Podejrzewam, że twoja czekolada również.%7łeby to sprawdzić, sięgam po truskawkę, ale on delikatnie trzepiemnie po dłoni.- O nie, nie.Wbijam w niego wzrok. - Ale jak to? Dlaczego?Zmieje się.- Zamknij oczy.Mrużę powieki, ale ich nie domykam.- Nieposłuszeństwo, pani Fairchild? Doprawdy lubi pani ryzyko.Uśmiecham się krzywo, ale pokornie przymykam oczy.Pochwili czuję dotyk czegoś miękkiego na policzku - to coś zakrywa mioczy.Serwetka, chusteczka? Nie jestem pewna.W każdymrazie Damien użył tego jako przepaski.- Jak.?Zdusza moje pytanie, przytykając mi palec do warg.- Złożyłem pani obietnicę, pani Fairchild.Przytakuję.Twardnieją mi sutki i czuję bolesny skurcz na dole, gdyprzypominam sobie słowa Damiena.- Dasz mi orgazm.- To też. Słyszę śmiech w jego głosie.- Ale obiecywałem także,że cię nakarmię.Dobrze się składa, że można połączyć te i czynności.Przez chwilę nic nie czuję.Potem szarfa, która wciąż tkwi międzymoimi nogami, nagle się zaciska - to Damien pociągnął ją delikatnie odtyłu.Wydaję jęk rozkoszy i w tej samej chwili moje wargi muska cośzimnego.- Otwórz usta - rozkazuje Damien.Spełniam polecenie.Znów dotyka moich warg tym czymś, czego nierozpoznaję.Jest miękkie, ale zarazem szorstkie.Chociaż usiłuję wyczućzapach, upojna woń czekolady dominuje całe pomieszczenie.- A teraz gryz.Wzdycham głęboko i miażdżę zębami słodką truskawkę.Sokskapuje mi z podbródka - ale tym zajmuje się Damien; koniuszkiem językadotyka kącika moich warg i zlizuje sok.Bezlitośnie drażni mnie i kusi.- Podobno miałeś mnie nie dotykać.- Obracam głowę wposzukiwaniu jego ust.Chcę go całować.Chcę jego dotyku.- Czyli jednak trzymasz mnie za słowo? - Znów pociąga za szarfę.Jęczę i gwałtownie wypycham biodra do przodu.Czuję teraz, jak bardzo jestem wilgotna, jak śliski zrobił się jedwab.Przebiega tuż obok łechtaczki, ale nie dokładnie po niej -a ja jestemzłakniona doznań właśnie w tym miejscu.- Nie - szepczę niemal bezgłośnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •