[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nadal się niedotykamy, ale czuję jego oddech na swojej skórze i całe moje ciałoprzeszywa dreszcz.- Rozbierany poker, panno Fairchild?Jego głos jest równie gorący jak ogień w jego oczach.Zaczynamtopnieć.Ale żal byłoby zmarnować taką okazję.Powoli podnoszę naniego wzrok, uśmiechając się do siebie na widok erekcji rozpychającejjego dżinsy.Patrzę mu w oczy i widzę w nich płomień.Przechyla głowę,jakby chciał powiedzieć: och, tak.Przełykam ślinę.- No dobrze, panie Stark - mówię, a potem odwracam się i idę donaszej sypialni.W drzwiach zatrzymuję się i uśmiecham.- Przygotuj się,zaraz będziesz nagi.Moje pogróżki okazują się jednak bez pokrycia.Dwadzieścia minutpózniej nie mam już klapek, cienkiego swetra, który miał mnie chronićprzed chłodem ciągnącym znad jeziora, i podkoszulka.Została mi tylkokrótka różowa spódniczka i bladofioletowy komplet bielizny, składającysię z thongów i skąpego stanika, wyciętego tak nisko, że moje bardzo jużnabrzmiałe sutki wypychają koronkę, którą obszyte zostały maleńkiemiseczki.Damien jest nadal całkowicie ubrany.- Na pewno nie oszukujesz? - pytam.- Nie.Z zasady.Ale żeby zobaczyć cię nagą, bardzo by mnie kusiło.- No, no! - grożę mu palcem.Damien zaczyna się śmiać.- Na szczęście wypiłaś tyle whisky, że oszczędziłaś mi zachodu.Niejest pani w formie, panno Fairchild.- A nie przyszło ci do głowy, że cię wystawiam?- Wystawiasz? Cóż, interesująca informacja.- Wskazuje głową karty,które trzymam w ręku.- Zobaczmy, co tam masz.Wykładam karty, bardzo z siebie zadowolona.- Dwa króle i as.- Niezle - mówi Damien.- Szkoda, że ja mam pozostałe trzy asy.- Nie! - wołam, ale on wykłada karty i rzeczywiście, mrugają do mniedwa czerwone i jeden czarny.- Zdejmuj to.Sięgam do zapięcia stanika.- Och, nie to - mówi Damien i robi okrężny ruch palcem.-Spódniczkę.Rozepnę ci zamek.Marszczę brwi, ale ulegam i odwracam się, żeby mógł sięgnąć dozamka.Damien przyciska dłoń do mojej talii, a drugą ręką powoli ściągazamek błyskawiczny w dół.- Wstań - mówi, a ja podnoszę się na kolana; potem zamykam oczy istaram się nie drżeć, kiedy wolno zsuwa spódniczkę, lekko muskającpalcami odsłanianą stopniowo skórę.- Gotowe - dodaje.Odwracam się, żeby usiąść i spódnica spada na ziemię.Teraz mam na sobie tylko maleńki staniczek i jeszcze mniejsze majtki.W pokoju jest chłodno - otworzyliśmy drzwi na przynależny do niegotaras - ale skóra mnie pali.- Rozdawaj - mówię, starając się zapanować nad oddechem, bo kiedyoddycham, moje piersi unoszą się i opadają, a przy każdym ruchu sutkimuskają koronkę, co doprowa-dza mnie do szaleństwa.Nie mogę się powstrzymać od wyobrażaniasobie, że to zęby Damiena, który obejmuje sutek miękkimi wargami issie; niemal czuję na piersiach ciepło jego dłoni.I jego twardy członek,kiedy napiera na mnie całym ciałem.- Nikki.- Słucham? - podnoszę szybko głowę i wracam do rzeczywistości.Aże Damien patrzy na mnie, pewnie dokładnie wie, o czym właśniemyślałam.- Twoje karty.Spuszczam wzrok i widzę, że już rozdał.- Och.No tak.- Kąciki jego ust drgają.- Co? - pytam.- Nic nie mówiłem - odpowiada.- Ale gdybym powiedział, to pewnie,żebyś się poruszyła.Przekrzywiam głowę.- Poruszyła?Siedzę na piętach ze złączonymi kolanami i udami.- Siądz na pupie - mówi.- Ze skrzyżowanymi nogami.- Ale.dlaczego?- Bo chcę cię zobaczyć.Unoszę brwi.- Czy to należy do gry, panie Stark?- Teraz już tak.Chcę zobaczyć, jaka jesteś wilgotna.Chcę wiedzieć,jak bardzo cię to podnieca, że siedzisz naprzeciw mnie, powoli tracąckolejne części ubrania, coraz bardziej na mnie otwarta.Wiedząc, żeniedługo, bardzo niedługo, wedrę się w ciebie.- Och.- Serce wali mi jak młotem; jestem pewna, że Damien widzipuls na mojej szyi.- Teraz, Nikki - dodaje.- Znasz zasady.- Czy to rozkaz, panie Stark? - Mam obrzmiałe krocze i jestemrozpaczliwie wilgotna.On musi o tym wiedzieć, a za chwilę także tozobaczy.- Zdecydowanie tak.- Więc jeśli go nie wykonam, zostanę ukarana?Jego usta drgają.- Wątpię, czy spodoba ci się kara, jaką ci dzisiaj wymierzę.- Tak? Dlaczego? A co mi zrobisz? - Wyobrażam sobie już piekąceklapsy na moim tyłku.Podniecające razy pejczem.Zastanawiam się, jakąrozkoszną karę mógł jeszcze wymyślić, ale praca umysłowa nie idzie miw tej chwili najlepiej.Jestem podniecona i rozpalona nie z powoduwhisky ani tego, że jestem prawie naga.Z powodu Damiena.Z powodutego, co ze mną robi.I tego, że pragnę go już, w tej chwili.- Co mizrobisz? - powtarzam.- Chodzi o to, czego nie zrobię - odpowiada i spływa na mniezrozumienie.Jeśli nie usłucham, w ogóle mnie nie dotknie.- To będzie kara dla nas obojga - mówię.- Zasady to zasady.A ja potrafię być bardzo silny, jeśli chcę.Ale jeślisądzisz, że blefuję.- dodaje, rzucając okiem na karty, jakby dlazilustrowania swoich słów.Wiem, co chce powiedzieć.Cały wieczór przegrywałam w pokera.Czy to także chcę przegrać?Nie, nie chcę.Zmieniam pozycję, wysuwając nogi do przodu.Potempowoli podciągam pod siebie stopy i rozchylam uda.Teraz siedzę przednim ze skrzyżowanymi nogami, otwarta.Niczego już nie mogę ukryć, aprawda jest taka, że także nie chcę.Spoglądam tam, gdzie patrzy Damien, na wilgotną plamę na moichmajtkach.Wyrazny znak tego, jaka jestem podniecona i spragniona go.Potem powoli podnoszę na niego wzrok.Widzę w jego oczach pożądanierówne mojemu i równą mojej siłę.Może to on ustanawia zasady, ale jadoprowadzam go do szaleństwa.Wyginam lekko plecy, podpierając się z tyłu rękami, dla równowagi.- Podoba mi się ten widok - mówi Damien.- Lubię widzieć, jak bardzomnie pragniesz.Jaka jesteś mokra
[ Pobierz całość w formacie PDF ]