[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszystko jedno.Rodzaj śmierci niemiał znaczenia.Pięć milionów doskonałych powodów, aby Nikoła Kozyriewpożegnał się z życiem.Czeczeński gang wynajęty przez hojnego anonimowego sponsora skontak-tował się z hersztami trzech moskiewskich syndykatów.Ze zrozumiałych przy-czyn dobroczyńca wolał pozostać w ukryciu.Zaproszono wybraną grupęświadków do małego mieszkanka w centrum miasta, a następnie wyciągnięto zszafy pięć walizek pełnych gotówki i okazano do wglądu, choć forsy było zbytdużo, by ktoś pofatygował się ją policzyć.Wyglądało, że jest tego aż nadto.Dokładnie pięć milionów, zapewniono.Tak wygląda pięć milionów, możeciesię z bliska przekonać.%7ładnych pustych obietnic, żadnego blefu, uczciwy inte-res.Wróćcie do swoich i rozgłoście wiadomość.398 W mieście, gdzie za pięć tysięcy dolców można było każdego ukatrupić,oferta pięciu milionów musiała wywołać istną gorączką złota wśród zabójców.Kilku bukmacherów zaczęło się zastanawiać nad ogłoszeniem zakładów.Wykluczone, czemu ludzie mieliby obstawiać wynik? Szansa, że Nikoła wyj-dzie z tego cało, graniczyła z zerem.Prosta sprawa, nie ma o czym mówić.Pięćmilionów nagrody spowodowało, że Nikoła już był trupem.O trzeciej nad ranem szef ochrony Nikoły  najbardziej zaufany z jegowspółpracowników i długoletni przyjaciel, który dorastał razem z nim na tejsamej biednej uliczce w Nowogrodzie  cicho otworzył drzwi sypialni szefa.Trzy długie szczęśliwe dekady gwałcili, zabijali i handlowali narkotykami.Wymykali się policji i KGB, oszukiwali, mordowali i bili ludzi tyle razy, że niesposób spamiętać.Mieli całe mnóstwo wspólnych wspomnień.Wślizgnął sięcicho do środka, przywarł do ściany i zaczął się wolno skradać, nie odrywającstóp od dywanu.Nikoła lubił mroczne pomieszczenia.Za nic nie zasnąłby wpokoju z oknami, a ten, w którym znajdował się obecnie, przypominał kryptę.Głośne chrapanie odbijało się echem od ścian.Dziewczyna rozciągnięta w jegonogach była tak nafaszerowana heroiną, że nie usłyszałaby czołgu T-80, nawetgdyby ten przejechał tuż obok niej.W prawej ręce trzymał pistolet z tłumikiem, w lewej małą latarkę, którą za-mierzał zapalić na chwilę przed oddaniem strzału.Zostały mu trzy metry, pół-tora.Podniósł lufę.Gdy był w odległości pół metra od Nikoły, poczuł, że cośuderzyło go w klatkę piersiową.Runął w tył, rozpłaszczając się na ścianie.Osunął się na podłogę, krwawiąc obficie.Zabawna sprawa, pomyślał.Usłyszałstrzał ułamek sekundy po tym, jak kula wyrwała mu lewe płuco.Nikoła pochylił się, spoglądając mu w oczy w ciemności. Bolało? Taaak.jak cholera. Dlaczego?  zapytał. Pięć milionów  wydusił z siebie najlepszy druh. Kto zapłacił? Kto wie? Jakie to ma znaczenie? Naprawdę? Tak.Nikoła. Czemu właśnie ty?399  Głupie pytanie. No tak, pięć milionów. Właśnie, jesteś już trupem.Nikoła wpakował dwie kulki w usta przyjaciela, wyprostował się, a następ-nie wyprowadził z pokoju pogrążoną w stanie śpiączki towarzyszkę.Zamknął za nią drzwi i zatarasował wejście dużą komodą.Na chwilę się za-trzymał.Kto wyznaczył nagrodę za jego głowę? Kto tak bardzo go nienawi-dził? Kto miał motyw? I pieniądze?Nie musiał długo myśleć.Golicyn.Wszystko jasne.Sięgnął po komórkę iwprowadził numer, który znał na pamięć. Grigorij, to ja  oznajmił. Cześć, słyszałem, że jesteś w poważnych tarapatach. Grigorij się roze-śmiał. Widzę, że wieść się rozeszła. Pięć milionów, Nikoła.Gadają o tobie na mieście. Dziękuję.Mam do ciebie sprawę, Grigorij.Pamiętasz, że wisisz mi dwamiliony za ostatnią partię narkotyków? Jasne, masz dostać forsę dopiero jutro wieczorem. Nie ma o czym mówić. Poważnie? Poważnie.Rozpuść wiadomość, że ktoś zapłaci półtora miliona zasprzątnięcie Siergieja Golicyna.Resztę możesz sobie zatrzymać. Może sam go sprzątnę i zachowam całą forsę. Jak chcesz, Grigorij.Lepiej, aby Golicyn był martwy, w przeciwnymrazie będziesz następny. Na tym zakończyli pogaduszki.Nikoła wrócił do łóżka i usiadł na jego krawędzi, kładąc pistolet na kola-nach.Pięć milionów!Jego najlepszy kumpel nie kłamał.Był już trupem.Za godzinę, za dzień,może za tydzień.Nie miał jednak żadnych wątpliwości, że był żywym trupem.* * *O ósmej rano Tromble wezwał do siebie cały zespół.W typowym składzie.Dwóch uległych chłopców na posyłki, agenci Hanrahan i Wilson, pułkownik400 Wolewoj, szef ekipy rosyjskich prokuratorów, kilku prawniczych asów z INSoraz, w charakterze posiłków, dwóch entuzjastycznych młodzieńców z Depar-tamentu Sprawiedliwości. Można się było tego spodziewać  zauważył Bill, jeden z młodzieniasz-ków przysłanych przez Departament Sprawiedliwości.Nawiasem mówiąc, jegospecjalnością była dowolna sprawa, która wypłynęła pięć minut temu. Nie spodziewałem się tego  rzucił Jason Caldwell, ocierając resztkikremu do golenia z prawego ucha.Po brutalnym wyrzuceniu Kim Parrish dy-rektor INS wybrał go osobiście do prowadzenia tej sprawy.Zciągnięto go zbiura okręgowego w San Diego, gdzie stał się żywą legendą, specjalistą odwykopywania z kraju Meksykanów.Caldwell był hałaśliwym samochwałemnieodczuwającym ani krztyny współczucia dla ludzi, których oskarżał.Słynąłze skuteczności działania.Brał najtrudniejsze, najbardziej ambitne sprawy, nieprzejmując się prawdą ani konsekwencjami własnych działań [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •