[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- To ty wznieciłaś pożar.Jego odrażające spojrzenie przeraziło mnie.Na mniej więcej dwie sekundy, nim cośsobie uświadomiłam.Chwila, ja już jestem martwa.Niewiele może mi zrobić.- Powinieneś był nas wypuścić, kiedy miałeś szansę - powiedziałam, siłując się zzapięciem bransoletki.- Kiedy ja miałem szansę? - Shepherd pokręcił głową.- Musisz się jeszcze sporonauczyć.- Ty też.Kiedy skoczył na mnie, upuściłam bransoletkę na podłogę i wbiłam dłoń - terazwidmową - w pierś Shepherda.To było uczucie podobne do zanurzenia przemarzniętej ręki w ciepłej wodzie -poczułam równocześnie gorąco i zimno.Moja dłoń przenikała przez kolejne warstwy,odrażająco wyraznie wyczuwalne - skórę, żebra, serce, kręgosłup.Shepherd szarpnął sięgwałtownie i zesztywniał, szarpiąc się bezskutecznie rękoma za pierś, która rozpadała sięwokół mojej ręki w niebieskawy pyt.Chciał się wyrwać, a ja rozpaczliwie pragnęłam się go pozbyć, ale wiedziałam, żemuszę wykorzystać swoją przewagę.- Powiedz mi, gdzie jest Lucas!- Na górze - jęknął.- W.kabinie.projekcyjnej.Cofnęłam rękę i Shepherd osunąłsię na podłogę.Podniosłam bransoletkę.Teraz wystarczyło, że się na niej skoncentrowałam, inatychmiast odzyskiwałam cielesną postać.W tym momencie do holu wkroczył chwiejnie Balthazar.Spomiędzy włosów ciekłamu strużka krwi, ubranie miał poszarpane, ale w obu rękach trzymał kolki i wyglądało na to,że zwyciężył we wszystkich walkach, w jakich brat udział.Kiedy mnie zobaczył, wstrzymałoddech.- Bianca? - wykrztusił. - Pomóż Ranulfowi! - krzyknęłam.Ranulf przy drzwiach, z lekkim uśmiechem natwarzy, opędzał się od czterech wampirów, ale nie wiedziałam, jak długo wytrzyma.Balthazar rzucił się do niego.Pobiegłam dalej.- Lucas! Lucas, gdzie jesteś? %7ładnej odpowiedzi.Znalazłam schody prowadzące do kabiny projekcyjnej i wbiegłam po nich na górę,przeklinając każdy stopień i fakt, że jeszcze nie kontroluję swoich mocy nu tyle, by móc poprostu pojawić się u boku Lucasa.Kiedy byłam już prawie na miejscu, usłyszałam ich głosy.- Dlaczego się nie poddasz? - W głosie Charity brzmiał autentyczny smutek.- Teraz,kiedy nie masz już Bianki, co takiego ci zostało, o co warto walczyć?Lucas nic nie odpowiedział.Stanęłam przed drzwiami kabiny projekcyjnej i mu siałam podjąć decyzję.Upuścićbransoletkę, czy ją zachować? Jeśli ją upuszczę, łatwiej mi będzie walczyć z wampirzycą.Jeśli zachowam - Lucas zobaczy, że wciąż z nim jestem i razem zmierzymy się z Charity.Postanowiłam ją zatrzymać.Kabina projekcyjna była ozdobiona plakatami filmowymi z kilku dziesięcioleci -Angelinę Jolie naklejono na Meg Ryan a tę na Paula Newmana.Na podłodze leżał projektor iczarne zwoje prawdziwej, staroświeckiej taśmy filmowej - zapomniany ślad ostatniego filmu,jaki tu wyświetlano.W każdym kącie wisiały pajęczyny tak gęste, że przypominały kuponyjedwabiu.We frontowej ścianie kabiny wychodzącej na salę kinową, ziała wielka dziura.Lucas i Charity stali po środku, oboje zakrwawieni i w poszarpanych ubraniach.Stare dżinsy iT-shirt Charity mogły być podarte już wcześniej, ale niektóre z rozdarć wyglądały na nowe.Koszula Lucasa miała oderwany kołnierz.W dłoni ściskał kołek.Lucas już miał ją zaatakować, gdy zobaczył mnie.Przypuszczałam, że rozpromieni sięz radości, ale na jego twarzy zobaczyłam tylko obojętne niedowierzania - Bianca?- Lucas! To ja, wszystko będzie dobrze!Charity także mnie zobaczyła.Twarz nawet jej nie drgnęła.Odwróciła się i z całej siłykopnęła Lucasa w szczękę.Zachwiał się i cofnął o krok, przytomny, ale oszołomiony.Charity uśmiechnęła się i zprzerażeniem uświadomiłam sobie, że teraz bez trudu go pokona.Upuściłam bransoletkę i skoczyłam na nią, gotowa trafić ją w pierś i w końcu daćnauczkę.Ale ona tylko się uchyliła, odniosła coś z podłogi i rzuciła tym we mnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •