[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdyby doszÅ‚odo walki na Å›mierć i życie, co bym zrobiÅ‚a? Beztrudu mogÅ‚am bić siÄ™ z zombi, wykaÅ„czać je.NiebyÅ‚y ludzmi.On zaÅ› byÅ‚ czÅ‚owiekiem.ChciaÅ‚ mnie zabić.Powinnam poradzić sobiez nim bez wiÄ™kszych problemów.I oto siÄ™ pojawiÅ‚,przesuwajÄ…c siÄ™ ostrożnie od drzewa do drzewa,wykorzystujÄ…c pnie jak tarcze.PatrzyÅ‚ to w jednÄ…,to w drugÄ… stronÄ™, potem ruszaÅ‚ dalej.PopatrzyÅ‚w górÄ™ i&Nasze oczy siÄ™ spotkaÅ‚y.ZareagowaÅ‚am instynktownie, rzucajÄ…c nożem,zanim zdążyÅ‚ wycelować.Ostrze utkwiÅ‚o muw barku.ZatoczyÅ‚ siÄ™ do tyÅ‚u.ZdoÅ‚aÅ‚ jednak oddać strzaÅ‚.Kula trafiÅ‚a w drzewotuż nad moim ramieniem i na wszystkie strony 448/692poleciaÅ‚y kawaÅ‚ki kory.Niektóre wpadÅ‚y mi do ust;wypluÅ‚am je, zeskakujÄ…c z gaÅ‚Ä™zi.Stuknęły zÄ™by, kiedy wylÄ…dowaÅ‚am twardo naziemi.PoczuÅ‚am w ustach smak zaÅ›niedziaÅ‚ychmiedziaków.Biegnij, biegnij, biegnij.ZrobiÅ‚am kilka kroków,zamierzajÄ…c uciec, a potem przystanęłam.GdybympobiegÅ‚a, znów by mnie pewnie znalazÅ‚.Nie mi-aÅ‚am siÄ™ gdzie schować.MogÅ‚abym rzucić drugimnożem i może go powstrzymać, a może nie.Znowuby do mnie strzeliÅ‚.PomyÅ›laÅ‚am, że lepiej stawić mu czoÅ‚o tu i teraz.Drżąc, zawróciÅ‚am i zbliżyÅ‚am siÄ™ do niego.LeżaÅ‚na ziemi, pierÅ› unosiÅ‚a siÄ™ szybko i opadaÅ‚a;próbowaÅ‚ siÄ™ podnieść.BroÅ„ wypadÅ‚a mu z dÅ‚onii poleciaÅ‚a kilkadziesiÄ…t centymetrów dalej.RzuciÅ‚ siÄ™ w jej stronÄ™, kiedy mnie zauważyÅ‚, aleja zrobiÅ‚am to samo.ByÅ‚am szybsza o uÅ‚ameksekundy; wyprostowaÅ‚am siÄ™, mierzÄ…c do niego.PopatrzyÅ‚ na mnie zÅ‚ym wzrokiem. Nie zrobisz tego. Wciąż nosisz w sobie mój sztylet, jak najmod-niejszy w tym roku gadżet.OczywiÅ›cie, że ciÄ™zastrzelÄ™.DrżaÅ‚am teraz znacznie bardziej, ciężar broni staÅ‚siÄ™ prawie nie do zniesienia. 449/692PrzestaÅ‚ spoglÄ…dać groznie, a na jego ustach po-jawiÅ‚ siÄ™ peÅ‚en zadowolenia uÅ›miech. Chcesz iść do wiÄ™zienia za morderstwo,sÅ‚odziutka? ChcÄ™ przeżyć i oboje wiemy, że bÄ™dzie to dzi-aÅ‚anie w samoobronie. Palec drgnÄ…Å‚ mi naspuÅ›cie.PrÄ™dzej, Cole. Dlaczego pracujesz dlaAnimy?  spytaÅ‚am, by zyskać na czasie. A dlaczego nie? PÅ‚aca jest przyzwoita. Nie obchodzi ciÄ™, że firma nie jest zainteresow-ana niszczeniem zombi? %7Å‚e próbuje na nichzarabiać?PosÅ‚aÅ‚ mi spojrzenie peÅ‚ne politowania. Nie wstawiaj mi gadki o tym, co jest dobre, a cozÅ‚e.WalczyÅ‚bym po twojej stronie, gdyby pÅ‚acabyÅ‚a odpowiednia. MówiÄ…c, przesunÄ…Å‚ siÄ™nieznacznie.CoÅ› kombinowaÅ‚.StrzeliÅ‚am, a siÅ‚a odrzutu szarpnęła mi rÄ™kÄ….JÄ™knÄ…Å‚ i podciÄ…gnÄ…Å‚ nogÄ™ do piersi. Rusz siÄ™ jeszcze raz, a przedziurawiÄ™ ci drugÄ… ostrzegÅ‚am.ObrzuciÅ‚ mnie wiÄ…zkÄ… przekleÅ„stw. ZapÅ‚acisz mi za to, maÅ‚a.Grozby? Poważnie?PrzestrzeliÅ‚am mu drugÄ… nogÄ™.Tak dla zasady. 450/692Kiedy zwijaÅ‚ siÄ™ z bólu, usÅ‚yszaÅ‚am szelestkrzewów po lewe stronie.RozlegÅ‚ siÄ™ gÅ‚oÅ›ny tupot.Cofnęłam siÄ™, gotowa uciekać.Albo siÄ™ ukryć.Albojedno i drugie. Ali!  zawoÅ‚aÅ‚ Cole. Tutaj!  odkrzyknęłam, nie posiadajÄ…c siÄ™z radoÅ›ci.Nagle pojawili siÄ™ przede mnÄ…  Cole i Veronica.ZabraÅ‚ jÄ… ze sobÄ….WydawaÅ‚o siÄ™, że oceniÅ‚ sytuacjÄ™ jednymspojrzeniem.RzuciÅ‚ siÄ™ na mężczyznÄ™ i zaczÄ…Å‚ gookÅ‚adać, zadajÄ…c mu cios za ciosem.BroÅ„ wypadÅ‚ami z dÅ‚oni, a kolana ugięły siÄ™ pode mnÄ….Teraz, kiedy już byÅ‚am bezpieczna, siÅ‚y opuÅ›ciÅ‚ymnie caÅ‚kowicie.ZamykajÄ…c oczy, zdążyÅ‚amdostrzec, że Veronica patrzy, jak Cole bije tamtegodo nieprzytomnoÅ›ci.Jej twarz nie zdradzaÅ‚aniczego.Ani Å›ladu wyrzutów sumienia z powodutego, co dziaÅ‚o siÄ™ z pracownikiem Animy.Może i ona nie byÅ‚a szpiegiem. 21PopÅ‚acz jeszcze trochÄ™Bum!Ten dzwiÄ™k odbijaÅ‚ siÄ™ echem w mojej gÅ‚owie.DyszÄ…c, usiadÅ‚am gwaÅ‚townie.LaÅ‚ siÄ™ ze mnie pot,puls w każdym miejscu ciaÅ‚a uderzaÅ‚ w rytmogÅ‚uszajÄ…cego bÄ™bna. Wszystko w porzÄ…dku.Jestem tu.GÅ‚os Cole a.Silne dÅ‚onie poÅ‚ożyÅ‚y mnie z powro-tem na materacu.ZamrugaÅ‚am, żeby widzieć wyrazniej, ale powit-aÅ‚a mnie jedynie ciemność. Gdzie jestem?  wychrypiaÅ‚am, a te sÅ‚owadrapaÅ‚y mnie boleÅ›nie w zdarte gardÅ‚o. U Ankha.ZbadaÅ‚ ciÄ™.Twierdzi, że maszpotÅ‚uczone żebra i kilka zadrapaÅ„, ale poza tym nicci nie jest.Fala paniki ustÄ…piÅ‚a i teraz, kiedy czuÅ‚am, comnie boli i kÅ‚uje, powróciÅ‚y wspomnienia.PrzeżyÅ‚am kolejny wypadek, ale inni zginÄ™li. 452/692Zcigano mnie, niemal zginęłam.Być może zabiÅ‚aminnego czÅ‚owieka.PaliÅ‚y mnie Å‚zy; pociÄ…gnęłamżaÅ‚oÅ›nie nosem  może nawet nie jeden raz.Cole ujÄ…Å‚ moje palce i Å›cisnÄ…Å‚.Szczelina w moim sercu otworzyÅ‚a siÄ™ niecoszerzej, zaczęło przez niÄ… wnikać ciepÅ‚o, dopóki nieprzypomniaÅ‚am sobie czegoÅ› jeszcze.ZjawiÅ‚ siÄ™w lesie z VeronicÄ….WyrwaÅ‚am dÅ‚oÅ„. Ali  powiedziaÅ‚.Chwila milczenia.PotemwarknÄ…Å‚:  Możecie zostawić nas na chwilÄ™?Rany.Gdzie& ProszÄ™ nam powiedzieć, co siÄ™ staÅ‚o, panno Bell odezwaÅ‚ siÄ™ pan Ankh, a ja uÅ›wiadomiÅ‚am sobie,że Cole nie mówiÅ‚ do mnie.SpojrzaÅ‚am ponad jego ramieniem.AlbopróbowaÅ‚am.Ciemność byÅ‚a zbyt gÄ™sta, bym mogÅ‚ajÄ… przeniknąć. Jestem Å›lepa?!  krzyknęłam. Co?  spytaÅ‚ Cole. Nie, oczywiÅ›cie, że nie.JeÅ›limasz kÅ‚opoty z widzeniem, to dlatego, że dympodrażniÅ‚ ci oczy.PoÅ‚ożyliÅ›my na nie trochÄ™ maÅ›ci.Nie martw siÄ™.Wyzdrowiejesz.Okay.Wobec tego okay. BÄ™dÄ™ musiaÅ‚a zadzwonić do kawiarni.Uprzedz-ić, że nie przyjdÄ™ do pracy. 453/692 Już siÄ™ tym zajÄ™liÅ›my  uspokoiÅ‚ mnie Cole.PowiedzieliÅ›my, że miaÅ‚aÅ› wypadek. Babcia& Wie, że żyjesz i że nic ci nie jest.Skontak-towaÅ‚em siÄ™ z niÄ… i zapewniÅ‚em, że spróbujÄ™odwiezć ciÄ™ do domu przed jedenastÄ…. A która jest? Ósma.Jeszcze trzy godziny; potem bÄ™dÄ™ w domu.Wytrzymam przez ten czas? Panno Bell  przynagliÅ‚ mnie pan Ankh.Wciąż nie byÅ‚am jego wielbicielkÄ…, ale sÅ‚owawylewaÅ‚y siÄ™ ze mnie.PowiedziaÅ‚am mu o doktorzeBendarim.PowiedziaÅ‚am mu o zdjÄ™ciach i o tym,czego siÄ™ dowiedziaÅ‚am o swoim staniei antidotum.O Strzelcu, dwóch kierowcachi poÅ›cigu przez las.%7Å‚aÅ‚owaÅ‚am, że nie widzÄ™ jego twarzy i że nie mo-gÄ™ osÄ…dzić jej wyrazu. ZnalezliÅ›my zdjÄ™cia w twoim plecaku  wyjaÅ›niÅ‚. PozostaÅ‚e musiaÅ‚y spÅ‚onąć.Lepsze to niż nic. Które udaÅ‚o mi siÄ™ ocalić? Jedno z siostrÄ… Justina.Cztery z laboratoriumAnimy i dwa z ekranem komputera, na którym 454/692widnieje formuÅ‚a.Chodzi o udoskonalenie anti-dotum, jak przypuszczam.NiezÅ‚a zdobycz.Pan Holland odchrzÄ…knÄ…Å‚, przyciÄ…gajÄ…c mojÄ…uwagÄ™. Strzelec, którego Cole tu sprowadziÅ‚, uciekÅ‚z klatki w lochu.Nie mamy pojÄ™cia jak.ByÅ‚ osÅ‚abi-ony z powodu upÅ‚ywu krwi.Nie mógÅ‚by dÅ‚ugoprzeżyć bez opieki lekarskiej, ale o ile nam wiado-mo, nie znaleziono żadnych zwÅ‚ok.Wciąż możeprzebywać na wolnoÅ›ci [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •