[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A poza tym, co tu du\o mówić, bardzo lubiłaAngelę.- Czy zareagowałbyś podobnie, gdybyś w siodlarnizastał Angelę z Davidem Sheffieldem? - zapytałaspokojnie.Adam odwrócił się od okna i przez parę sekundprze\uwał pytanie.- A có\ ma z tym wspólnego David Sheffield?- Sheffieldowie są wpływowi i bogaci.Angela jestzdania, \e nie miałbyś nic przeciwko temu, gdybyumówiła się na randkę z Davidem.- Absolutna bzdura! - zawołał ostro.- Co tejdziewczynie przychodzi do głowy? - Gwałtownieodstawił szklankę na biurko i zrezygnowanym gestemprzeczesał palcami włosy.- Naprawdę tak nie powiedziałeś? - W głosie Jesszabrzmiała ulga.- Coś tam \artem bąknąłem.Powiedziałem, \e gdyby kiedyś miała wyjść za mą\, to mo\e przy okazji uczynićbratu przysługę i wybrać kogoś, kto przynajmniej zrobicoś dobrego dla farmy.Ale nie mówiłem tego powa\niei nie przyszło mi do głowy, \e ona mo\e tak tozrozumieć.We wzroku Adama pojawił się niepokój.- No có\, ona potraktowała to powa\nie i uwa\a, \e ztego właśnie powodu masz zastrze\enia do Tima.Timnie ma pieniędzy, nie ma wpływów, nic nie mo\eofiarować farmie.Nie dodała od siebie, \e w wizji przyszłościWschodzącej Gwiazdy takie właśnie rzeczy jak wpływyi pieniądze są przecie\ bardzo istotne.- Po części miała rację - mruknął.Na biurku le\ał nó\ do otwierania listów, któregorękojeść miała kształt emblematu WschodzącejGwiazdy.Adam wziął go do ręki i obracał w palcach.Stalowe ostrze raz po raz odbijało światło lampy.Zwestchnieniem, w którym uleciała resztka gniewu,powiedział:- Posłuchaj, Jess.Według mnie nikt nie będziedostatecznie dobry dla Angeli.Starsi bracia zawszeustanawiają bardzo wysoką poprzeczkę dla młodszychsióstr.Lecz pomijając wszystko, Angela jest zbyt młoda,\eby powa\nie z kimś się wiązać.- Musisz stawić czoło rzeczywistości.Angela dorasta.- Dojrzewa fizycznie, ale nie psychicznie.Przez całe\ycie była osłaniania, chroniona.Wiem, \e to po częścimoja wina.- Tak, zało\yłeś jej kajdanki ze złota.Teraz musisz jejdać trochę swobody.Ona musi wreszcie zacząć kierowaćwłasnym \yciem.Jeśli tego nie zrobisz, sytuacja staniesię jeszcze bardziej napięta.Pokręcił głową. - Nie mogę tego zrobić.Nie mogę dopuścić do tego,\eby dostała strasznego kopniaka od \ycia.Urwał, zajmując się z zapałem obracaniem no\a wpalcach.Jess zdą\yła zauwa\yć, \e w jego oczach tli sięgłębokie uczucie, a twarz wyra\a wielki ból.Zapadłacisza i wtedy właśnie Jess nagle zrozumiała, dlaczego wstajni Adam zachował się tak, a nie inaczej.Mimo \eminęło ju\ tyle lat, jego duszę nadal dręczyło poczuciewiny i \al.Powoli podeszła do niego i poło\yła mu dłoń naramieniu.Wyczuwała jego napięte mięśnie.Staranniedobierając, słowa, powiedziała:- Przecie\ ta historia z Angelą to był wypadek.Jakdługo jeszcze będziesz wmawiał sobie, \e to twoja wina?I ile będziesz z tego powodu cierpiał?Podniósł ku niej napiętą twarz, ale ju\ wolną odbolesnych uczuć, które przed chwilą na niej widziała.- Przecie\ ju\ nie cierpię.- Czy\by? Popełniłeś w młodości ten jeden błąd i terazza wszelką cenę chcesz ją uchronić od kolejnego upadku.Dosłownego czy w przenośni.Pamiętaj jednak, \eprędzej czy pózniej Angela się zbuntuje.Zacznie się wniej rodzić niechęć do ciebie, zacznie się od ciebieodsuwać.- Nic takiego się nie stanie.- Bo ty tak uwa\asz? Mo\esz rządzić wieloma rzeczami,Adamie, i wieloma osobami, ale z Angelą ci się nie uda.Szesnastoletnie dziewczyny są niesłychanie uparte.- Podobnie jak i te, które mają dwadzieścia sześć lat!Wyczuła, \e Adam jednak słabnie w swoimpostanowieniu, kuła więc \elazo, póki gorące:- Daj jej odrobinę swobody.Angela cię nie zawiedzie.Uśmiechnął się łagodnie.- Masz bardzo dobre intencje, ale \ądasz ode mnie rzeczy wyjątkowo trudnej.Musiałbym zmienić swojąnaturę.- Przynajmniej mi obiecaj, \e wszystko przemyślisz.- Czy ka\dej sprawy bronisz z takim przekonaniem?- Tylko tej, o której słuszności jestem przekonana.Wyciągnął dłoń i delikatnie dotknął policzka Jess.- Kiedy cię tu poprosiłem, byłem na ciebie wściekły ichciałem cię przywołać do porządku.A teraz chcę cięcałować.Jak zwykle jego dotyk wywołał w niej miłe ciepło.- A dlaczego miałbyś być na mnie zły? - spytałazadowolona, \e jej głos zabrzmiał spokojnie.- Poniewa\ przez cały wieczór udawałaś, \e mnie niedostrzegasz.- Miałeś towarzystwo.Nie wydawało mi się, \ebyśchciał je zmieniać - odparła zaczepnie.Palce Adama wędrowały teraz po jej szyi.- Chciałem.To, które miałem, wcale mi nieodpowiadało.- Tianna Bettencourt skoczyłaby ci do oczu, gdybyusłyszała, co mówisz.- Czy\byś była zazdrosna? - Uśmiechnął się, pochylił iucałował Jess delikatnie w szyję.- Lubię zazdrosnekobiety.Czy była jeszcze zdolna do prowadzenia racjonalnejrozmowy? Wszystko, co sobie przygotowywała dotąd wmyślach, gdzieś odpłynęło.Postanowiła jednak zawszelką cenę się skoncentrować.- Masz manię wielkości.- mruknęła i znów poczułapustkę w głowie, gdy usta Adama zaczęły wędrować pojej dekolcie.- I jesteś nieznośnie arogancki.Ale tegomogłam się po tobie spodziewać, kiedy pierwszy raz.cię zobaczyłam.- Dlaczego mnie unikałaś przez cały wieczór? Wzięła się w garść i nieco oprzytomniała.- To był wieczór twojego sukcesu.Nie byłam cipotrzebna.Przechylił głowę.Miał bardzo powa\ną, niemaluroczystą minę.- Chciałem, \ebyś była ze mną.Przy mnie.- Postaraj się zrozumieć jedno: czuję się bardzo zle wsytuacji; w jakiej mnie postawiłeś.Moja pozycja.- Chciałbym cię widzieć w wielu sytuacjach ipozycjach.- Bredzisz, a ja mówię powa\nie.Poło\yła dłoń na jego piersiach i odsunęła się nieco.Tymczasem Adam ujął jej dłoń i zło\ył na niej uroczystypocałunek, taki, jakim dworzanie obdarzali damy.- Nigdy świadomie nie postawiłem cię w kłopotliwejsytuacji ani te\ nie naraziłem na publiczną krytykę.Dziświeczorem odwiedzili mnie przyjaciele i kontrahenci.Chciałem, \ebyś w tym wszystkim uczestniczyła.Jak\e nieskomplikowanie zabrzmiało to w jego ustach!Jess jednak doskonale wiedziała, jakie komplikacje rodziwprowadzenie do środowiska koniarzy osoby obcej, bezokreślonego statusu.Dlaczego Adam nie mo\ezrozumieć tak prostej rzeczy?- Zawrzyjmy układ - powiedział w pewnej chwili Adam.- Ja dam Angeli więcej swobody, a ty dasz moimprzyjaciołom szansę poznania ciebie.- Adamie! - Usiłowała wyswobodzić dłoń, ale onjeszcze mocniej zacisnął na niej palce.- I co ty na to? Jeśli strach nie pozwoli ci przyjąć mojejpropozycji, Angela odniesie niepowetowaną stratę.Czy mo\e w takiej sytuacji odmówić? Zmysły miałarozbudzone, serce znowu szybko biło, fale ciepłaoblewały ją jedna za drugą.Dziw, \e jeszcze potrafimyśleć.Musi przyjąć propozycję Adama.A poza tym có\ ma do stracenia? I tak zgodziła się na wyjazd doPalm Beach, na ten mecz polo, a po powrocie niespodziewała się wielu okazji do balowania.Adam chyba dobrze nie przemyślał swojej propozycji.Przecie\ wiele dawał, a bardzo mało otrzymywał wzamian [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •