[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.D'Artagnan i Atos spoglądali przez chwilę w milczeniu po sobie.Wreszcie po chwili namysłu, Atos,bledszy jeszcze niż zwykle, skinął na znak zgody; d'Artagnan zrozumiał, że może mówić.- A zatem oto, co należy powiedzieć - zaczął   Milordzie, Twoja bratowa to zbrodniarka, którachciała Cię zabić, by dziedziczyć po Tobie.Nie miała wszakże prawa wyjść za mąż za Twego brata,była bowiem zamężna we Francji i. D'Artagnan urwał i jakby szukając odpowiedniego słowa patrzył na Atosa.- Została wypędzona przez męża - rzekł Atos.- Ponieważ była napiętnowana - ciągnął d'Artagnan.- Co - zawołał Portos - to niemożliwe! Chciała zabić swego szwagra?- Tak.- Była zamężna? - zapytał Aramis.- Tak.- I jej mąż - spostrzegł, że miała kwiat lilii na ramieniu? - zawołał Portos.- TakSłowa zostały wypowiedziane przez Atosa z coraz bardziej ponurym wyrazem twarzy.- A kto widział ten kwiat lilii? - zapytał Aramis.- D'Artagnan i ja, lub raczej, żeby zachować porządek chronologiczny, ja i d'Artagnan - odparł Atos.- Czy mąż tej okropnej kobiety żyje jeszcze? - zapytał Aramis.- %7łyje.- Wiesz o tym na pewno?- Ja nim jestem.Zapadła chwila grobowej ciszy; każdy na swój sposób był poruszony tą nowiną.- Tym razem - rzekł Atos, przerywając pierwszy milczenie - d'Artagnan dał nam wyborny plan i toprzede wszystkim należy napisać.- Do diabła, masz rację, Atosie - powiedział Aramis - ale ułożenie tego listu jest najeżonetrudnościami.Sam pan kanclerz byłby w kłopocie, mając do napisania pismo tego rodzaju, chociażpan kanclerz potrafi bardzo wdzięcznie zredagować protokół.Ale mniejsza o to! Bądzcie cicho,zabieram się do pisania.Aramis sięgnął po pióro, namyślał się przez kilka chwil, za czym napisał jakie dziesięć wierszyprześlicznym kobiecym pismem, wreszcie słodkim głosem i powoli, jakby ważył skrupulatnie każdesłowo, odczytał, co następuje: Milordzie!Osoba, która pisze do Pana te słowa, miała honor skrzyżować z Panem szpady w zakątku przy ulicyd'Enfer.Ponieważ niejednokrotnie byłeś Pan łaskaw mienić się przyjacielem owej osoby, wypada jejpotwierdzić tę przyjazń ostrzeżeniem.Po dwakroć nie został Pan omal ofiarą bliskiej krewnej, którąuważasz za swoją spadkobierczynię nie wiedząc, że przed zawarciem małżeństwa w Anglii byłazamężna we Francji.Ale teraz, to jest za trzecim razem, może Pan paść ofiarą.Twoja krewniaczkawyjechała z La Rochelle do Anglii w nocy.Czuwaj nad jej przyjazdem, ma bowiem wielkie astraszliwe plany.Jeśli chce Pan koniecznie wiedzieć, do czego jest zdolna, odczytaj jej przeszłośćwypisaną na lewym ramieniu.- Wspaniale - rzekł Atos - masz pióro sekretarza stanu, mój drogi Aramisie.Jeśli list dojdzie, lordWinter będzie miał się na baczności, gdyby zaś wpadł w ręce Jego Eminencji, nie będziemyskompromitowani.Ponieważ jednak służący, który pojedzie z listem, może nam powiedzieć, że był wLondynie, gdy w istocie dojedzie tylko do Chatellerault, dajmy mu tylko połowę sumy, przyrzekającdrugą połowę w zamian za odpowiedz.Czy masz diament?  zapytał Atos.- Znacznie lepiej, mam pieniądze. I d'Artagnan rzucił worek z pieniędzmi na stół.Na dzwięk złota Arami podniósł oczy, Portos zadrżał,tylko Atos pozostał obojętny.- Ile jest w tym worku? - zapytał.- Siedem tysięcy liwrów w luidorach dwunastofrankowych.- Siedem tysięcy liwrów! - zawołał Portos - ten mały, nędzny diament wart jest siedem tysięcyliwrów?- Tak się wydaje - powiedział Atos - skoro pieniądze są na stole; nie przypuszczam, by nasz przyjacield'Artagnan dołożył ze swojej kieszeni.- Ale, panowie, nie pomyśleliśmy o królowej.Zatroszczmy się o zdrowie jej drogiego Buckinghama.Tyle przynajmniej jesteśmy jej winni.- Słusznie - rzekł Atos - to jednak sprawa Aramisa.- Dobrze - odparł rumieniąc się - co mam zrobić?- Ależ to bardzo proste: ułóż drugi list do owej sprytnej osoby, mieszkającej w Tours.Aramis sięgnął znów po pióro, zamyślił się i ułożył drugi list, który poddał niezwłocznie ocenieprzyjaciół:-  Droga Kuzynko.- Ach - rzekł Atos - sprytna osoba jest twoją krewniaczką!- Cioteczną siostrą - odparł Aramis.- Zgoda, niech będzie.Aramis czytaj dalej: Droga Kuzynko, Jego Eminencja pan kardynał, którego niechaj Bóg zachowa w zdrowiu dlaszczęścia Francji i ku pohańbieniu nieprzyjaciół królestwa, wkrótce już zakończy wojnę zezbuntowanymi heretykami z La Rochelle; być może, flota angielska nie przybędzie wcale z odsieczą;ośmielę się nawet powiedzieć, jestem bowiem tego pewien, iż księciu Buckingham stanie naprzeszkodzie jakieś wielkie wydarzenie.Jego Eminencja jest najznamienitszym politykiem czasówminionych, obecnych i przyszłych.Zgasiłby słońce, gdyby słońce mu przeszkadzało.Powiadom otych pomyślnych nowinach swoją siostrę, moja droga Kuzynko.Zniło mi się, że ten przeklęty Angliknie żyje.Nie mogę sobie przypomnieć, czy zginął od miecza, czy od trucizny; wiem jednak na pewno,że śnił mi się umarły, a wiesz, że.moje sny nie zawodzą mnie nigdy.Bądz tedy spokojna, że powrócęwkrótce.- Cudownie! - zawołał Atos - jesteś królem poetów, mój drogi Aramisie, mówisz jak Apokalipsa ijesteś prawdziwy jak Ewangelia.Pozostaje ci tylko napisać adres.- To bardzo łatwe - rzekł Aramis.Złożył zgrabnie list i napisał: Do panny Michon, bielizniarki, w Tours.Trzej przyjaciele spojrzeli po sobie ze śmiechem: tego się nie spodziewali [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •