[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. I jak akcja  Pies też człowiek"? Dziękuję, dobrze, jestem biedniejsza o sto osiemdziesiąt złotych.Siedem psów było przyzwoicietraktowanych przez cały miesiąc, a jak wiesz, płacę dychę od sztuki. A pozostałe sto dziesięć złotych? To premie.Wypłacam co miesiąc tym, w których domu zrezygnowano z trzymania psa na łańcuchu. Jak długo masz zamiar to robić? Będę płacić, dopóki będą się do mnie zgłaszać po obiecaną nagrodę.Przestanę, gdy zrozumieją, żeporządna buda bez łańcucha, woda w misce i dobre traktowanie należą się psu jak chłopu ziemia.Zosia pomyślała o Troju.I szybko odsunęła od siebie tę myśl.tylko tego brakowało, żeby się tu rozry-czała. Może szybciej by to szło, gdybyś porozmawiała z ich rodzicami?  zmusiła się do kontynuowaniarozmowy. %7łartujesz? Ich rodzice to ci z klubu dyskusyjnego na ławce przed sklepem.Praca z nimi byłaby gor-sza niż robota przy azbeście.Gdy jednemu zwróciłam uwagę, że pies powinien mieć stale świeżą wodę w czy-stej misce, popatrzył na mnie jak na wariatkę i warknął:  Psy nie piją". Niemożliwe! Oj, możliwe, możliwe.Rozmowa z nimi o dobrostanie zwierząt to jak dyskusja z eunuchami o sek-sie.Zosia nawet się nie uśmiechnęła.Marianna gorączkowo myślała, czym by ją rozbawić. Skoro mowa o seksie, to wczoraj, pijąc szklankę zimnej wody przed snem, przypomniałam sobie an-gielskie powiedzenie, a może to jakiś cytat, że namiętność jest dobra dla nastolatków i cudzoziemców, i ułoży-łam listę pożytków z samotnego spania.Wiesz, my, Amerykanie  mrugnęła do Zosi  uwielbiamy robićlisty. No i co na niej masz?RLT  Nie muszę sypiać w tych niewygodnych koszulkach z koronkowymi ramiączkami, które w nocywrzynają się w ciało.Mogę wieczorem zmyć makijaż.Nie muszę myć głowy wieczorem, jeśli wolę umyć rano.Mogę po przebudzeniu puścić baka. Nie muszę trzymać pod poduszką gumy do żucia, żeby mieć świeży oddech  dodała Zosia. Mogę czytać w łóżku, nawet do rana. Nie muszę się zastanawiać, czy przypadkiem nie chrapałam. Nie muszę gwizdać przez pół nocy, żeby on przestał chrapać. Nie muszę.Nic mi już nie przychodzi do głowy  przyznała Zosia. Nic dziwnego.W twoim wieku.No to wypijmy za to.Wypiły.Powoli zapadał zmierzch.Na ultramarynowym niebie pojawiła się zamglona złota kreseczkaksiężyca, a po chwili powoli zrobił się z niej cienki złoty rożek. Czujesz?  zapytała Zosia. Rzeka, łopiany i wiklina.Jutro będzie padać. Nie mam zwyczaju przejmować się jutrem. Spróbuję brać z ciebie przykład.Zosia zamknęła za sobą furtkę ogrodu Marianny.Nie chciała, by przyjaciółka ją odprowadzała.Szłapowoli ścieżką, jak setki razy przez ostatnie trzynaście lat, najpierw od pani Mareckiej, potem od Marianny.Znała tu każdy kwiatek i każdą trawkę.Niedługo trzeba posadzić cebule narcyzów, krokusów, hiacyntów, szachownicy.Rozsadzić barwinki ibodziszki.Czy mieczyki i dalie przetrwają zimę, jeśli nikt ich nie wykopie? Czy ktoś wiosną posieje nagietki irudbekię na rabatach, które przygotowała?Weszła do rosarium.Zerwała jedną ze swoich ulubionych: damasceńską różę La Ville de Bruxelles.Podniosła ją do twarzy i wdychała jej oszałamiający zapach.Ruszyła w dół trawnikiem.Mogłaby zasuszyć tę różę.Ogrodu jednak zasuszyć się nie da.Stanęła nad grobem Troja. Piesku, byliśmy tu szczęśliwi, prawda? Pilnuj ogrodu.Dobry, kochany pies.Nie mogła sobie pozwolić na płacz.Na to jeszcze będzie czas.Teraz musi widzieć wszystko wyraznie iwszystko zapamiętać.RLT 19Zosia obudziła się jak zwykle o wpół do piątej.W pokoju było całkiem ciemno. Jak dobrze  pomyślała. Jesień.Nie trzeba wstawać".Odwróciła się na drugi bok i wtedy przypomniała sobie, że nie jest w Różanach.Z trudem powstrzyma-ła łzy.Niania od razu by poznała, że płakała, i jak zawsze w takich chwilach zrobiłaby się smutna, bo nie miałazwyczaju gderać.Dni, które dotąd mijały za szybko, zrobiły się okropnie długie.Zosia rzadko wychodziła z domu.Naj-chętniej spędzałaby całe dnie zwinięta w kłębek, z kołdrą naciągniętą na głowę.Ale ojciec i niania tego nierozumieli. Zosiu, może pójdziesz ze mną do państwa Krajewskich.To bardzo mili ludzie.Mają córkę trochę odciebie młodszą.Właśnie kończy liceum. Tatku, o czym ja bym rozmawiała z kilkunastoletnim dzieckiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •