[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Sądzili, że jak tylko przekroczymy granicęArizony, zostaniemy wszyscy oskalpowani.Nigdy bym ich ze sobą nie przywiózł,gdybym wiedział, jak będą się zachowywać w trakcie podróży.- Ponownie odwróciłsię do swojej kuzynki, podczas gdy Sissy i Ben rozglądali się wokół, zafascynowaninowym otoczeniem.- Julie - ciągnął z uśmiechem - pamiętasz Trilby, prawda?- Minęło wiele lat, odkąd się widziałyśmy, ale oczywiście, że pamiętam Trilby -odparła uprzejmie Julie, a w jej niebieskich oczach pojawiły się iskierki.Zprzyjaznym uśmiechem wyciągnęła rękę.- To takie miłe z waszej strony, żezaprosiliście nas wszystkich.Mam nadzieję, że nie sprawimy zbytniego kłopotu.- Nie mów głupstw, oczywiście, że nie sprawicie! - odpowiedziała Mary Langpodchodząc do niech, by się przywitać.Trilby nie była w stanie wydobyć z siebieani słowa, kiedy ze ściśniętym sercem zobaczyła, jak Richard i Julie zachowują sięw stosunku do siebie.- Uważajcie ranczo za swój dom tak długo, jak tylko zechcecie.Richard objął wzrokiem pustynny krajobraz i piaski i skrzywił się.- Sądzę, że nie będzie to długo, pani Lang.Jak człowiek może przeżyć w takpotwornym miejscu?- Zapewniam cię, że nie jest to łatwe  powiedziała Trilby, starając się, bycałkiem normalna reakcja Richarda na pustynię nie wyprowadziła jej z równowagi.W końcu naprawdę było tu potwornie.Czyż sama nie powtarzała tego cały czas?- Cóż, wcale nie jest tu tak strasznie, mój chłopcze - zaprotestował z oburzeniemJack Lang.- Sam zobaczysz.To miejsce ma wiele do zaoferowania.Richard jedynie wzruszył ramionami i uśmiechnął się do Julie.Podeszła Sissy i Trilby mocno uściskała najpierw ją, a potem Bena.- Och, jak to dobrze znowu cię zobaczyć! - powiedziała.- Nie mam tutajżadnych przyjaciółek.Gdyby nie mama, w ogóle nie miałabym z kim rozmawiać okobiecych sprawach.- Nie nazwałbym Sissy kobietą - powiedział Richard ze szczerością brata.- Jestpłaska jak deska, a na dodatek uczęszcza do college'u! - dodał, jakby zdobywaniewyższego wykształcenia było jakimś zboczeniem.- Ma dwadzieścia trzy lata i nigdynie miała narzeczonego.- Zamknij się, Richardzie - mruknęła Sissy, szybkim ruchem poprawiającokulary.Za szkłami jej zielone oczy groznie błysnęły w stronę brata.- Co ty o mniewiesz?- Jesteś niemiły, Dick - powiedział Ben i zaczerwienił się na myśl o własnejśmiałości.- Zawsze dokuczasz Sissy.- Oboje przestańcie, i to już - zganiła ich kuzynka Julie.- Pamiętajcie, żejesteśmy tutaj gośćmi, a wy zachowujecie się jak dzieci.Zarówno Sissy jak i Ben spojrzeli na nią z wściekłością.Była młodsza od nich,miała dziewiętnaście lat, i jej także nie lubili. Zdała sobie chyba sprawę, że przekroczyła granice, ponieważ uśmiechnęła się, apotem nerwowo się roześmiała.- Chodzmy już.Tutaj jest strasznie gorąco! - Powachlowała się.- Popieram ten pomysł.- Richard westchnął, biorąc Julie pod rękę.- Jużnienawidzę tego miejsca! - powiedział, lekceważąco rozglądając się wokół.Z minuty na minutę Trilby czuła się coraz gorzej.Ujęła mocno ramię swejprzyjaciółki, Sissy, która spojrzała na nią ze współczuciem, teraz jednak nie miałyczasu na rozmowę.Ben pomógł Sissy i Julie wsiąść do wynajętego samochodu, podczas gdy JackLang zajął się bagażem.%7ładen z przyjezdnych młodych mężczyzn nie wykazywałchęci pomocy.Kiedy Trilby na to patrzyła, próbowała wyobrazić sobie Thornapozwalającego, by jej ojciec dzwigał te ciężary.Zezłościła się, że jej się to nie udało.Ostatnią kroplą, która wszystko przeważyła, było to, że Richard wolał jechać niez nią, tylko ze swoją kuzynką, siostrą i bratem.Trilby pękało serce, ale starała się niedać tego po sobie poznać.Mary jednak wiedziała.Jej uśmiech miał podtrzymaćcórkę na duchu, Trilby miała ochotę jedynie płakać.Pokładała wszystkie swenadzieje w tych odwiedzinach.A przecież nic się nie zmieniło.Tylko sceneria, wktórej Richard uśmiechał się uprzejmie i patrzył przez nią na wylot.Powrotna jazda na ranczo była długa i męcząca.Trilby siedziała sztywno obokojca i matki, podczas gdy Teddy rozwalił się na tylnym siedzeniu.Richard objąłniedbale Julie, kiedy wsiadali do wynajętego samochodu.Jego ramię nadalznajdowało się w tym samym miejscu, zauważyła Trilby, gdy poprzez gęsty pyłspojrzała w tył na drugi samochód.Tak długo czekała na te odwiedziny.a teraz zastanawiała się, czy przypadkiemnie zmienią się w koszmar.Richard był uprzejmy, ale nic ponadto.Z całą pewnościąnie zachowywał się tak, jakby za nią tęsknił w czasie tych miesięcy, kiedy się niewidzieli. Zatrzymali się na skrzyżowaniu.Gdy zbliżali się do rancza, otoczyła ich grupamężczyzn na koniach.Trilby zachwycił pokaz jezdzieckiego kunsztu.Poczułajednak irytację, kiedy zdała sobie sprawę, że są to jezdzcy z Los Santos - a ichkpiący, przystojny szef jedzie na czele.- Thorn, jak dobrze cię widzieć - pozdrowił go Jack Lang.- Co cię tu sprowadza?- Służymy jako eskorta - powiedział wymijająco Thorn.Jego wzrok powędrowałod Trilby na przednim siedzeniu do wysokiego, przystojnego mężczyzny ipozostałych pasażerów w drugim samochodzie, i w jego oczach pojawiły sięiskierki.Jawił mu się obraz, który obalał wszelkie jego obawy, mimo że Trilbymiała minę, jakby właśnie co zmarł jej ulubiony piesek.- Niedawno doszło do kilkuincydentów na granicy - dodał - a słyszałem o waszych gościachze Wschodu.Pomyślałem, że poczujecie się pewniej, jeśli będziemy wamtowarzyszyć.- Jak najbardziej, i wielkie dzięki - roześmiała się Mary.- Thorn, pozwól, żeprzedstawię cię naszym gościom.- Samochody zatrzymały się i zarówno ona jak iTrilby wysiadły [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •