[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ten w środku trzymał w objęciachłkające niemowlę, dwaj po bokach stanowili eskortę.Przed sobą nieśli lśniące miecze,prezentując je zebranym.Działali niczym doskonale naoliwiony mechanizm - po ruszali się wjednym rytmie, równie sprawnie jak wyszkoleni \ołnierze na paradzie.Przeszli na środek,obeszli półokrąg, następnie skierowali się ku ołtarzowi i stanęli za stołem ofiarnym.Zrodkowy zło\ył niemowlę na marmurowym blacie, przykrytym czarnym suknem, po czymcofnął się dwa kroki.Kapłan podszedł i zajął jego miejsce.Ludzie z mieczami skierowaliostrza ku ziemi, wyciągnęli broń przed siebie.- Bóg zło\ył w ofierze swego Syna, by zbawić ludzkość - powiel dział głośno kapłan.Nakazał spo\ywać Jego ciało i krew.I my składamy ofiarę z mięsa i posoki, aby przypodobaćsię Panu.Skinął na ludzi z mieczami.Zło\yli klingi na stole ofiarnym, równo po obu stronachwierzgającego i płaczącego niemowlęcia, a potem zeszli po stopniach, stanęli przy kadzi z\arem.Na znak kapłana zrzucili pokrywę i poło\yli ją do góry nogami na posadzce.Chwycilimasywne uchwyty, z wysiłkiem przechylili naczynie, \eby wysypać zawartość na pokrywę.Upojny zapach buchnął pod sklepienie, wypełnił kaplicę.Kapłan zbli\ył się z du\ą misą, apotem sypnął na \arzące się węgle jej zawartość.Pomieszczenie spowił biały oparodurzającego dymu.Niektórzy wśród zgromadzonych zachwiali się, współwyznawcy musieliich podtrzymywać.Prowadzący obrzędy mę\czyzna wróci pod ołtarz razem zzamaskowanymi stra\nikami.Stanęli jak po przednio.Przewodnik zgromadzenia wyjął zfałdów szaty długi, za krzywiony nó\ i wzniósł go nad głowę.- Na kolana! - zawołał.- Pogański orę\ utoczy pogańskiej krwi na większą chwałęPana naszego!*Noc na twardej pryczy w obskurnej celi nie była miłym prze\yciem! Podobnie zresztąjak przebudzenie łomotaniem w drzwi i ochrypłym głosem stra\nika.W zasadzie Michałpowinien dostać śniadanie a przynajmniej coś ciepłego do picia, jednak nie był zdziwiony, \epolicjanci zaniedbali obowiązki.Pracując jeszcze w policji, sam nieraz prosił dy\urnych, \ebyaresztantów traktować dość surowo.Czasem pc wodowało to, i\ miękli, szczególnie jeśli niebyli zatwardziałymi kryminalistami.Ale on przecie\ nie popełnił \adnego przestępstwa.Wdodatku miał przy sobie dokumenty świadczące, i\ jest pracownikiem resortu sprawwewnętrznych oraz pozwolenie na broń.Tych papierów mu przecie\ nie odebrano.Niezmienił pracy, a jedynie przydział.Słu\by wywiadowcze nigdy nie wyrzucają pracownikówna bruk.Zbyt wielkie jest zagro\enie, \e doprowadzony do ostateczności człowiek zaczniesprzedawać tajemnice.Dlatego te\ nie wracał w rodzinny region jako bezrobotny glina.Miałsię zgłosić w delegaturze ABW we Wrocławiu, która została o tym fakcie powiadomionajeszcze wcześniej, ni\ dostał do ręki rozkaz przeniesienia.Miał się zgłosić - rzecz jasna -dopiero po wykorzystaniu reszty zaległego urlopu.W tej chwili pozostawała mu jedynienadzieja, \e nie spędzi całego wolnego czasu na ostrowskim dołku , na co wyraznie sięzanosiło.Mo\e są na świecie gorsze miejsca, ale przydałoby się załatwić kilka spraw.Ledwie pociąg stanął w Ostrowie, do wagonu wpadli policjanci z prewencji wkamizelkach kuloodpornych.Wywlekli go z wagonu, nie zwa\ając na protesty uratowanejkobiety. Ruchy, ruchy , popędzał go sier\ant, pociąg nie będzie tutaj stał dla jakiegośrewolwerowca, wszystko opowiesz na komendzie.Nie chcieli przyjąć jego tłumaczeń.Napolicji zresztą te\ nie został porządnie przepytany.Dy\urny przy wejściu wysłuchał jegohistorii, kiwnął obojętnie głową i kazał go odprowadzić do aresztu.W drzwiach zazgrzytał klucz, chwilę pózniej otworzyły się z trzaskiem.Młodziutkiposterunkowy, który się z nimi siłował, nie pozwalając cię\kiemu skrzydłu łupnąć w ścianę,klął pod nosem.- Zatrzymany Wroński - powiedział surowo.- Czego? - Michał ziewnął demonstracyjnie, wyciągając się wygodniej na pryczy.- Nie wiecie, jak się zachować, kiedy funkcjonariusz wchodzi do celi? Wstać mi tuzaraz i zgłosić się.Porucznik parsknął śmiechem.- Słuchaj, chłopczyno - powiedział spokojnie.- Tobie policyjny areszt myli się zregularnym pierdlem.Nie jestem osadzony, nawet nie aresztowany.Zostałem jedyniezatrzymany do wyjaśnienia.- Nie mądrować się tutaj - warknął policjant.- Pałą mo\na dostać za obra\aniewładzy.- Spróbuj - odparł groznie Wroński.- Zobaczymy, co będzie, a ja chętnie wstanę.Zimno tutaj.Nie macie zwyczaju ogrzewania aresztu? To mo\e się skończyć procesem przedTrybunałem Praw Człowieka.Posterunkowy demonstracyjnie wyjął tonfę z uprzę\y przy pasie i stuknął drewnianąpałką w metal oście\nicy.- Wyłaz - wycedził.- Komendant ma z tobą do pogadania.- O ile się orientuję - Michał nie zmienił pozycji - funkcjonariusza policji obowiązujeforma pan, pani w stosunku do obywatela Rzeczypospolitej Polskiej.Ewentualnie mo\namówić per wy.Nie jestem kolesiem takiego marnego gliny.Powiem więcej, nie zamierzamnim równie\ zostać w przyszłości.To by mi chyba jednak trochę uwłaczało.Posterunkowy poczerwieniał, wpadł do celi, w ułamku sekundy znalazł się obokpryczy.Michał patrzył spokojnie, jak policyjna pałka unosi się ku górze.Przyjął cios naskrzy\owane ręce.A dokładnie nie tyle cios, co nadgarstek chłopaka.Zerwał się, szybki ruchprzedramion uwięził i wykręcił rękę napastnika.Pałka upadła na cementową podłogę.- Puść - jęknął policjant.- Wyrwiesz mi łokieć!- Naucz się panować nad sobą, kolego - wydyszał mu prosto w ucho Wroński.-Gliniarz nie powinien się dawać tak łatwo wyprowadzić z równowagi byle komu.Siły mo\eszu\ywać tylko w ostateczności.Nie znasz regulaminów? Teraz cię uwolnię.Zaczniesz sięzachowywać, jak nale\y, a ja zapomnę o tym incydencie i nie powiem o nim ani słowatwojemu przeło\onemu.Stoi?- Stoi - odparł posterunkowy zduszonym głosem.- No i bardzo dobrze - rzucił z zadowoleniem Michał, puszczając ramięfunkcjonariusza.Chłopak szybko schylił się, podjął pałkę i wprawnym ruchem wło\ył ją na miejsce.Patrzył bykiem, ale uprzejmym gestem wskaza Wrońskiemu drzwi.- Prowadz - powiedział pogodnie Wroński.- Gospodarz przodem.Przed drzwiami komendanta spojrzał posterunkowemu prosto w oczy.- Nie powinieneś mieć mnie za plecami, wiesz o tym? Poza tym trzeba było mnie skućalbo przynajmniej wezwać drugiego mundurowego do eskorty.- Mamy braki kadrowe.- Znajomość rzeczy i przy tym protekcjonalny, a zarazem\yczliwy ton aresztanta sprawiły, \e młody policjant poczuł się w obowiązku jakośwytłumaczyć.- Sam jestem na areszcie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]