[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.TutajspecjalizowaÅ‚a siÄ™ w finansowaniu nowych przedsiÄ™wzięć, wspomagajÄ…c bÅ‚yskotli-wych naukowców i przedsiÄ™biorców, którzy mieli odważne pomysÅ‚y na rozkrÄ™cenieinteresu, ale niewystarczajÄ…cy kapitaÅ‚.Case Reed otrzymywaÅ‚o co tydzieÅ„ tuzinypropozycji, ale finansowaÅ‚o cztery przedsiÄ™wziÄ™cia rocznie.KapitalistÄ™udziaÅ‚owego musiaÅ‚o cechować perspektywiczne myÅ›lenie, znajomość rynku,zdolność oceny inwestora i cierpliwość.Czasami na zwrot nakÅ‚adów trzeba byÅ‚oczekać pięć lat, ale jeÅ›li interes poszedÅ‚ zgodnie z planem, mogli osiÄ…gnąć dużezyski.W niektórych przypadkach pieniÄ…dze zainwestowane przez Case Reed w ciÄ…gupiÄ™ciu lat dziesiÄ™ciokrotnie zwiÄ™kszyÅ‚y swÄ… wartość.Jedna trzecia zysków netto byÅ‚adzielona pomiÄ™dzy dwudziestu pracowników na kierowniczych stanowiskach.PozostaÅ‚e dwie trzecie dodawano do kapitaÅ‚u firmy i wykorzystywano do dalszychinwestycji.DziaÅ‚alność firmy, od momentu jej zaÅ‚ożenia przez Johna Richardsonana poczÄ…tku lat osiemdziesiÄ…tych, przyniosÅ‚a czterem współwÅ‚aÅ›cicielom i kilkuwysoko postawionym pracownikom miliony funtów.Atmosfera panujÄ…ca w firmie byÅ‚a przyjemna.Richardson nie tolerowaÅ‚niezdrowego współzawodnictwa, wewnÄ™trznych konfliktów, manii zbijania forsytak powszechnej w wielu instytucjach finansowych.ByÅ‚ wymagajÄ…cy, ale miÅ‚y.On ijego firma zarabiali pieniÄ…dze, ale nie byli nimi bez reszty zaprzÄ…tniÄ™ci.RichardsonbyÅ‚ głównym powodem, dla którego Cassie przeniosÅ‚a siÄ™ do Case Reed.DawaÅ‚ jej swobodÄ™ dziaÅ‚ania, pozwalaÅ‚ zajmować siÄ™pracÄ… i nie wtrÄ…caÅ‚ siÄ™.Cassie przychodziÅ‚a każdego ranka o wpół do dziewiÄ…tej, gdy tempo pracy w biurzezaczynaÅ‚o nabierać rozpÄ™du.DziewiÄ…ta byÅ‚a godzinÄ… zero.WczeÅ›niej wszyscy,wÅ‚Ä…cznie z współzaÅ‚ożycielami firmy, siedzieli cichutko w swoich gabinetach, jedlirogaliki, popijali kawÄ™, przeglÄ…dajÄ…c gazety i przygotowywali siÄ™ do oczekujÄ…cegoich dnia.ZbÄ™dne rozmowy ograniczano do minimum.WystarczaÅ‚o skinienie gÅ‚owy i dzieÅ„ dobry".Pózniej zaczynaÅ‚y siÄ™ interesy i rezerwa oraz uprzejmoÅ›ci schodziÅ‚yna dalszy plan.Nie znaczyÅ‚o to, że po dziewiÄ…tej ludzie stawali siÄ™ dla siebie niemili.Po prostu wymogi dnia pracy w biznesie nieodmiennie wymuszaÅ‚y warkliweodpowiedzi, wchodzenie i wychodzenie z gabinetów bez zapowiedzi czypożegnania i ogólny poÅ›piech oraz zniecierpliwienie.Cassie siedziaÅ‚a nieruchomo w swoim gabinecie, poÅ›ród narastajÄ…cej wokół niejgonitwy.PrzyszÅ‚a Emma, jej sekretarka, zaczęły dzwonić telefony i warczeć faksy.Cassie czytaÅ‚a gazetÄ™.PoÅ‚owÄ™ jej myÅ›li pochÅ‚aniaÅ‚a Ewa Cunningham, Robie Frazeri David Wilson.Robie i Ewa byli osobami, które wywieraÅ‚y duże wrażenie,szczególnie że przerwa pomiÄ™dzy spotkaniami z nimi byÅ‚a bardzo krótka.CassiezastanawiaÅ‚a siÄ™, jak by to byÅ‚o, gdyby zeszli siÄ™ razem, gdyby siÄ™ faktyczniepoznali.ZeszÅ‚ego wieczoru w odpowiedzi Ewy na to pytanie byÅ‚o coÅ›niezadowalajÄ…cego.Cassie doszÅ‚a do wniosku, że chciaÅ‚aby zaaranżować spotkanie,zaobserwować ich reakcje.Ten pomysÅ‚ jÄ… rozbawiÅ‚.Z zamyÅ›lenia wyrwaÅ‚ CassiegrzmiÄ…cy gÅ‚os Johna Richardsona. DzieÅ„ dobry, Cassie. StaÅ‚ w drzwiach jej gabinetu, a gdy podniosÅ‚a wzrok,wszedÅ‚ do Å›rodka i usiadÅ‚ po drugiej stronie biurka. A wiÄ™c co myÅ›lisz oFrazerze? Stanowi wspaniaÅ‚e towarzystwo  czarujÄ…cy, inteligentny. OstrożniedobieraÅ‚a sÅ‚owa, żeby nie być posÄ…dzona o uprzedzenia. A ty co o nim sÄ…dzisz?MachnÄ…Å‚ rÄ™kÄ…, jakby chciaÅ‚ oczyÅ›cić powietrze. Owszem, wspaniaÅ‚e towarzystwo.PomijajÄ…c te jego wzmianki na temat trupów.Aż ciarki przechodzÄ….MiaÅ‚em ochotÄ™ mu powiedzieć, że jesteÅ›my kapitalistamiudziaÅ‚owymi, a nie kupcami wojennymi.ZachowaÅ‚ siÄ™ jak jakiÅ› cholerny handlarzbroniÄ…. Jest po prostu dorosÅ‚ym chÅ‚opcem, który wszystkie swoje zÅ‚e instynkty skupiÅ‚ narobieniu pieniÄ™dzy. Te zÅ‚e instynkty muszÄ… być u niego dość silne, skoro zarobiÅ‚ kilka milionówfuntów. PomyÅ›l tylko, jaki byÅ‚by zÅ‚y, gdyby nie mógÅ‚ wyżyć siÄ™ w ten sposób. ZachowywaÅ‚aÅ› siÄ™, jakbyÅ› jeszcze chciaÅ‚a dolać oliwy do ognia.To pytanie,dlaczego zawraca sobie gÅ‚owÄ™ jedèeniem z nami kolacji, i komentarz, że jesteÅ›mypo tej samej stronie barykady.  Wiesz  zadumaÅ‚a siÄ™ Cassie  miaÅ‚am wrażenie, że czasami usilnie staraÅ‚ siÄ™być miÅ‚y, coÅ› w sobie tÅ‚umiÅ‚, jakby mu siÄ™ wydawaÅ‚o, że wczeÅ›niej zbytnio siÄ™zapÄ™dziÅ‚. Być może.No to powiedz mi, czy to jest czÅ‚owiek, z którym możemy prowadzićinteresy? Wszyscy bankierzy w mieÅ›cie aż siÄ™ palÄ…, żeby z nim pracować. NiezupeÅ‚nie o to pytaÅ‚em, wiesz przecież. Wiem. Cassie wpatrzyÅ‚a siÄ™ w przedstawiajÄ…cÄ… koÅ„skÄ… gÅ‚owÄ™ brÄ…zowÄ… rzezbÄ™,która staÅ‚a na jej biurku.MówiÅ‚a powoli, gÅ‚oÅ›no myÅ›lÄ…c. Nie czujÄ™ siÄ™ w jegotowarzystwie do koÅ„ca rozluzniona. Ja również nie.Być może to z powodu tej wschodniej aury, jaka go otacza.WkoÅ„cu nie można mieszkać w Hongkongu przez tak dÅ‚ugi czas i nie przesiÄ…knąćtamtejszÄ… atmosferÄ….Ale mimo to chÄ™tnie bym z Frazerem popracowaÅ‚, a ty nie? Tak, to dziwne, ale ja też.Punktualnie o trzynastej Robie Frazer, wchodziÅ‚ po schodach do  Brooksa",swojego klubu w St.James's, i kierowaÅ‚ siÄ™ do baru.WyróżniaÅ‚ siÄ™ w gÄ…szczuciemnych garniturów.MiaÅ‚ okoÅ‚o szeÅ›ciu stóp wzrostu, ważyÅ‚ sto osiemdziesiÄ…tfuntów, byÅ‚ szczupÅ‚y i wysportowany.Brzuch nie wylewaÅ‚ mu siÄ™ zza paska, niemiaÅ‚ obwisÅ‚ych policzków.Twarz Frazera, choć byÅ‚ rozluzniony, nie miaÅ‚a w sobienic z beztroskiego samozadowolenia, jakie cechowaÅ‚o wiele z osób bÄ™dÄ…cych wklubie.MalowaÅ‚a siÄ™ na niej uwaga, Å›wiadomość, że coÅ› może go w każdej chwilizaskoczyć.W serdeczny i przyjacielski sposób przywitaÅ‚ siÄ™ z kilkoma znajomymi, wciążjednak coÅ› Frazera spoÅ›ród nich wyróżniaÅ‚o.Gdyby zagadnąć wÅ‚aÅ›cicieli Brooksa", powiedzieliby, że otacza go jakaÅ› szczególna aura.Zapytani, dlaczegoodnoszÄ… siÄ™ do Frazera z instynktownÄ… rezerwÄ… powiedzieliby, że to z powodu jegopieniÄ™dzy.ZarobiÅ‚ zbyt dużo, zbyt Å‚atwo i w zbyt widoczny sposób.Jednak Frazeranie można byÅ‚o zaliczyć do nowobogackich.Nawet jeÅ›li znaczna część jego majÄ…tkupowstaÅ‚a niedawno, to Frazer pochodziÅ‚ ze starego rodu i wÅ‚aÅ›nie to zestawieniewielu ludzi zbijaÅ‚o z tropu.Frazer, jeÅ›li nawet byÅ‚ Å›wiadom ich odczuć, nie dawaÅ‚tego po sobie poznać.Ilekroć życie sprawiaÅ‚o, że musieli siÄ™ zetknąć, zachowywaÅ‚ wstosunku do nich niezmiennÄ… uprzejmość.Po drugiej stronie baru Frazer zauważyÅ‚ Angusa Fawleya, mężczyznÄ™, z którym byÅ‚umówiony na lunch.ZnaÅ‚ go niemal od czterdziestu lat. Dobrze ciÄ™ widzieć, Frazer. Ciebie również.Jak siÄ™ miewasz? Zwietnie wyglÄ…dasz. Obawiam siÄ™, że nie tak dobrze jak ty.Coraz wiÄ™cej siwych wÅ‚osów.Ale dorzeczy.Drinka, czy zabieramy siÄ™ do jedzenia? Umieram z gÅ‚odu.Frazer uczyniÅ‚ krok do tyÅ‚u.  ProszÄ™ bardzo.Usiedli przy dÅ‚ugim klubowym stole i zajÄ™li siÄ™ zapiekankÄ… z miÄ™sem. DÅ‚ugo zostaniesz w Londynie?  spytaÅ‚ Fawley. Być może.Mam już dosyć Hongkongu.Jest zbyt maÅ‚omiasteczkowy,przyprawiajÄ…cy o klaustrofobiÄ™.PotrzebujÄ™ odmiany.ZostanÄ™ tutaj przynajmniejprzez kilka miesiÄ™cy. Chcesz powiedzieć, że zabrakÅ‚o już dla ciebie kobiet w Hongkongu? KrÄ™ci siÄ™tam zbyt wiele tych, które porzuciÅ‚eÅ›.Już nawet ty zaczÄ…Å‚eÅ› czuć siÄ™ niepewnie.Frazer rozeÅ›miaÅ‚ siÄ™. Ty draniu.Pewnie siÄ™ nie mylisz.Ale mam po temu dobrze uzasadnione powody.UsiÅ‚ujÄ™ rozszerzyć dziaÅ‚alność.ProwadzÄ™ zbyt dużo interesów w Hongkongu i wChinach [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •