[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zaczął grać,zanim perkusista skończył sekwencję.- Jak ty to robisz? - zdziwił się Eric.- Komponowałeś za naszymi plecami?Jace pokręcił głową.- Po prostu słyszę twój bit i wiem, co tam ma być.Pewnie dlatego, że gramy razemdwa lata.- No fakt.Już długo, co? - Eric zrobił smętną, nostalgiczną minę.- Masz tu następnykawałek.Grali tak razem przez jakiś czas.Eric podrzucał rytm.Jace dopasowywał się do niegoz linią basu.Eric zapisywał nuty grane przez Jace a.Seda wcięło na dobre.- Do cholery, ciekawe, gdzie ten koleś się podział.Jace wzruszył ramionami.Eric wyszedł z pokoju.Jace zaczął przeglądać nuty na stole, aż po kilku minutachperkusista wrócił.- Idzie gdzieś z Jessicą.- Coś się stało? - Wyglądała na zrozpaczoną, ale to nic nowego.Nieszczęścia łażą za nią jakzagubiony szczeniaczek.Ale Sed ją kocha i co poradzisz?- No to piszmy dalej bez niego.Eric przyglądał mu się przez chwilę i w końcu kiwnąłgłową- Dobra.Co myślisz o tych elektrycznych skrzypcach? - spytał.- Genialne, nie?Jace spuścił wzrok.Wiedział, że Eric chce tylko potwierdzenia ale naprawdę niewidział sensu dodawać kolejnego instrumentu strunowego do zespołu, który miał ich już trzy.- Może lepiej fortepian - zasugerował cicho.Eric wetknął palec do ucha i zakręcił nimszybko.- Przysięgam, potrzebuję aparatu słuchowego.Za dużo bębnienia.Co ty powiedziałeś?- %7łe moglibyśmy zrobić kawałek z fortepianem.- Fortepian? - Przez chwilę siedział nieruchomo.- No cóż, świetny pomysł, krasnalu,ale ja nie mogę stukać w klawisze, kiedy bębnię, a Sed nie gra na fortepianie.- Ja gram.- Ledwie te słowa wyszły z jego ust, pożałował, że nie może ich cofnąć.Dałsobie spokój z fortepianem ponad dziesięć lat temu.Kiedy umarła jego matka.Zawsze gralirazem, potem bez niej to już nie było to.- Serio? - Eric przesunął się na brzeg fotela.Znów miał ten nostalgiczny wyraztwarzy, a w pokoju nie było Seda, który wybiłby mu ten pomysł z głowy.- Nie, ja tylko&- I trzymałeś to przed nami w tajemnicy? Dobry jesteś? Owszem, ale na pewno niechciał, żeby Eric o tym wiedział.- Nie, jestem do niczego.Zapomnij, że o tym wspomniałem.Ale Eric nie odpuszczał i Jace po wielu błaganiach i pogróżkach dał się wreszcienamówić, żeby zagrać coś na keyboardzie.W zasadzie to nie fortepian, powtarzał sobie Jace,kiedy jego palce biegały po plastikowych klawiszach.- No i proszę, jednak spróbujesz czegoś nowego - skwitował Eric.- Naprawdę nie czuję się dobrze przy klawiaturze.- Dlaczego? Zwietnie sobie radzisz, Jace spuścił wzrok.- Moja matka&- Ja matki nie mam, więc cię nie zrozumiem, przykro mi.Umiałbyś zagrać gitarowyriff na klawiszach? Jace wzruszył ramionami.- Pewnie tak.Perkusista w parę minut wkomponował linię fortepianu w utwór.- Jak ty to robisz? - wymamrotał z podziwem Jace. - Co robię?- Tak szybko składasz to wszystko do kupy.- Nie wiem.Te warstwy po prostu splatają mi się w głowie.Do cholery, gdzie tenSed? Muszę lecieć, mam robotę.- Jaką?- Taki jeden program, żeby dzieciaki nie trafiały na ulicę.Liczyłem na to, że wyciągnęSeda.Zwykle chodził ze mną Brian, dawał dzieciakom lekcje gry na gitarze.Wszyscy bylizachwyceni, ale ten gnojek przepadł, pewnie między udami Myrny.Więc pomyślałem, że Sedmógłby go zastąpić.Nie uwierzysz, ale koleś ma świetne podejście do dzieci.Jace uwierzył w to bez trudu.Sed przyjmował rolę ojca wobec każdego, łącznie zJace em.- A może ty chcesz iść? Serce Jace a zabiło żywiej.- Ja?- Tak, dlaczego nie? Małolaty pewnie w ogóle nie będą kojarzyć, kim jesteś, ale i takmożemy się z nimi pobawić.- Nie najlepiej dogaduję się z dziećmi.- No, to pewnie upierdliwe ciągle zadzierać głowę, żeby pogadać z ośmiolatkami.I znowu żarty ze wzrostu Jace a.- Tak, dostaję od tego skurczu w karku.Eric roześmiał się i z entuzjazmem walnął godłonią w plecy.- To popylasz ze mną, tak? Nie chcę iść sam, a nikogo innego tu nie ma.Jace był zaskoczony, że Eric go o to poprosił, nawet jeśli tylko z braku lepszychkandydatów.- A niech tam, dobra.I tak nie mam nic lepszego do roboty.- Super.Będzieszwyglądał zjawiskowo w kostiumie fioletowego dinozaura.- Co?Dzięki Ci, Boże, za drobne łaski.Nie było żadnego kostiumu dinozaura.Jace świetniesię bawił, pokazując dzieciom z biednych rodzin, jak grać klangiem na basie, ale jeszczelepszy ubaw miał z tego, jak Eric robił z siebie totalnego idiotę przed dzieciakamiWytłumaczył im, po co tu przyszedł, i sprezentował każdemu parę pałeczek.Jace zastanawiałsię, czy nie powiedzieć mu o pałeczce, którą przechowywał jak skarb.I jak zmienił jego życienawet o tym nie wiedząc.Ale nie potrafił znalezć słów.Jego jednostronna więz z Erikiembyła zbyt osobista.Zbyt głupia.%7łenująca.Więc tylko akompaniował perkusiście, który walił pałeczkami w stół jak małpa [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •