[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zerknęła przez ramię na blady księżyc, który właśnie wschodził.Na tle białej kuli widać było jej nieskazitelny profil.Podmuch wiatru odrzucił jej włosy na kark.Nigdy w życiu Lachlain nie był świadkiem tak niesamowitej sceny.Bladaskóra dziewczyny świeciła w blasku księżyca niczym alabaster na tle czerwonej jak krew koszuli.Nie odpowiedziała, tylko westchnęła ciężko i znów się zakołysała.- Popatrz na mnie.- Ale nie uniosła głowy, ciągle patrzyła w dół.- Spójrz na mnie!Zciągnęła brwi i spojrzała na niego pustym wzrokiem, jakby budziła się z głębokiego snu.- Chcę tylko wrócić do domu - powiedziała słabym głosem.- I wrócisz.Przysięgam, że zabiorę cię do domu.- Do twojego nowego domu, dodał w myślach.- Tylko pomóż midotrzeć do mojego.- Jeżeli ci pomogę, obiecasz, że mnie uwolnisz? Nigdy, pomyślał.- Tak - odparł.- I nie skrzywdzisz mnie?- Nie, nie zrobię ci krzywdy.- Czy możesz mi to obiecać? Czasami wydaje mi się, że.nie do końca potrafisz się kontrolować.31- Z każdą godziną radzę sobie coraz lepiej.- Czy to dlatego, że jest z nią? - I wiem, że wcale nie chcę cię skrzywdzić.-Przynajmniej ostatnie słowa są prawdą, pomyślał.- I nie będziesz więcej robił mi tych.rzeczy?- Nie, chyba że mnie o to poprosisz.- Wyciągnął do niej rękę.- Czy doszliśmy do porozumienia?Nie podała mu dłoni, ale po kilku pełnych napięcia chwilach zeszła z balustrady, chociaż w dość dziwny sposób.Zeskoczyła wolno, jakby była na spacerze i właśnie pokonywała krawężnik bez zmiany tempa marszu.Złapał ją zaramiona i potrząsnął.- Nigdy więcej tego nie rób.- Z trudem powstrzymując się od przyciśnięcia wampirzycy do piersi, odepchnął ją odsiebie.Popatrzyła w dół.- Nie zrobię, przynajmniej dopóki mam alternatywę.- A więc zawarliśmy umowę? - wycedził, znowu wściekły.Pokiwała głową, a on ciekaw był, czy zgodziła się tylko dlatego, że wymusił na niej posłuszeństwo, czy może dlatego,że między nimi było coś więcej.Zdawało mu się, że w jej oczach dostrzegł współczucie - tylko przez moment - kiedypowiedział o swoim uwięzieniu.- A więc dzisiaj w nocy wyruszamy do Szkocji.Otworzyła usta ze zdumienia.- Nie mogę jechać do Szkocji! Przecież to ja miałam tobą kierować.A właściwie MapQuest - dodała niewyraznie.- Jakzamierzasz tam dotrzeć, nie pozwalając mi spłonąć żywcem? - Wyraznie ogarnęła ją panika.- Ja.Ja nie mogę takpodróżować.%7ładne samoloty rejsowe nie wchodzą w grę.%7ładne pociągi.Przecież słońce.- Wynająłem samochód.- Był zadowolony, że mówi0 tym tak swobodnie, ponieważ jeszcze tydzień temu nie miał bladego pojęcia, co to jest ten cholerny samochód.-1 będziemy się zatrzymywać dobrze przed wschodem słońca.Portier z hotelu zaplanował dla nas trasę.- A czy ty umiesz prowadzić samochód? Zdawało mi się, że nigdy nie widziałeś czegoś takiego.- Nie, nie mam pojęcia, jak się prowadzi samochód, ale zgaduję, że ty potrafisz.Ja robiłam tylko krótkie wypady w pobliżu domu.A byłaś kiedyś w Highlands? No, nie.- A chciałabyś tam pojechać?- A kto by nie chciał?A więc, wampirze, pojedziesz tam ze mną.***Emma uniosła rękę, dotknęła włosów i spojrzała z przerażeniem na kosmyk, który trzymała w dłoni.Spalone przez słońce.Potem zsunęła koszulę nocną i obróciła się przed lustrem, przypatrując się swojej skórze.32Teraz była nieuszkodzona, blada i zdrowa - nie tak jak ostatnim razem.Spojrzała na grzbiet dłoni, czując mdłości.Dzięki Frei wspomnienie oparzenia było na szczęście niewyrazne, zamglone.Chociaż nie była w stanie przypomnieć sobie szczegółów, dobrze zapamiętała tę lekcję i przez niemal sześćdziesiątsiedem lat unikała słońca.Jednak dzisiaj o świcie zemdlała, zanim zdołała uciec Lachlainowi czy poprosić go, żebyzaciągnął zasłony.Drżąc, odkręciła wodę i weszła pod prysznic, omijając spękany marmur.Ciągle czuła jego obecność, podobnie jakminionej nocy.Niemal wyczuwała jego dłonie wędrujące po jej wilgotnej skórze, palec wdzierający się głęboko w jejwnętrze, drżenie jego mocnego ciała, gdy dotykała drobną dłonią jego męskości.Kiedy odwróciła się pod prysznicem i woda obmyła jej wrażliwe piersi, uderzyło ją wspomnienie ust mężczyznypieszczących jej twardniejące sutki.Walczyła z nim tak gwałtownie, ponieważ była przestraszona i zagubiona.Ale i tak wcałym swoim życiu nie była bliżej orgazmu.Była słabą kobietą, ponieważ przez chwilę, przez jedną sekundę niemalpoddała się pragnieniu, żeby mu ulec, żeby rozsunąć nogi i przyjąć jego gwałtowne pocałunki.Nawet teraz poczuła, że robisię wilgotna.Na myśl o nim.Była zaskoczona swoim zachowaniem, a jednocześnie zastanawiała się, jak zareagowałaby na jegociało, gdyby tak otwarcie nie mówił, że zamierza ją zabić.Przynajmniej teraz wiedziała, dlaczego jest taki brutalny.Poza oczywistymi powodami był wilkołakiem, uważanymnawet przez najniżej stojących w hierarchii Tradycji za wielkie zagrożenie.Przypomniała sobie, co jej ciotki mówiły otakich jak on.Każdy wilkołak miał w sobie podobną do wilka bestię.To sprawiało, że był nieśmiertelny i potrafił czerpać przy-jemność z przyziemnych czynności: jedzenia, seksu, dotyku.Ale, jak zaobserwowała dzisiaj w nocy i jeszcze wcześniej,bestia potrafiła przejąć kontrolę nad wilkołakiem, co przejawiało się drapaniem i gryzieniem partnerki w szale namiętności.A to dla Emmy zawsze brzmiało groznie - ona sama przeklinała swoje słabe ciało i strach przed bólem.Jak to się stało, że tak przystojny mężczyzna kryje w sobie gwałtowne zwierzę? Nie potrafiła tego zrozumieć.Był bestiąw boskim ciele, o jakim marzy każda kobieta.Wyobrażała sobie, że jego gęste proste włosy w głębokim brązowym kolorzemienią się w słońcu jak złoto.W ciągu minionego dnia musiał znalezć chwilę, żeby je przyciąć.Jego twarz była gładkoogolona, mogła więc dokładnie przyjrzeć się jego doskonałym rysom.Boskie ciało, a w środku.bestia.Jak to się stało, że pociąga ją istota, od której powinna trzymać się jak najdalej?Jej podniecenie było niezależne od woli, w pewien sposób zawstydzające, była więc zadowolona, kiedy wreszciewyczerpanie wzięło górę.Słabła z minuty na minutę, a pomysł jechania do Szkocji coraz bardziej ją denerwował.Oparła się o ścianę kabiny i pomyślała o Annice.Jak ona się trzyma? Pewnie szaleje z niepokoju i wściekłości, że w ichdom w Nowym Orleanie biją błyskawice i słychać wycie alarmów wszystkich samochodów w okolicy.Emma33zastanawiała się także, czy naprawdę była gotowa skoczyć.Tak, pomyślała ze zdziwieniem.Gdyby ten Lachlain był tymsamym szalonym, wyjącym zwierzęciem, co chwilę wcześniej, gdyby jego oczy nie nabrały ponownie koloru złota, zpewnością by skoczyła.Myślała też o tym, w jaki sposób zranił nogę, gdzie był zamknięty przez tak długi czas i przez kogo.Potrząsnęła głową, żeby odsunąć od siebie pojawiające się pytania.Nie chciała wiedzieć.Nie potrzebowała wiedzieć.Annika powiedziała jej kiedyś, że wampiry są zimne i pozbawione emocji, zdolne do logicznego myślenia, a zatemniepodobne do innych stworzeń Tradycji.Emma miała pracę do wykonania
[ Pobierz całość w formacie PDF ]