[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Annamea wezwała dowódcę.Kazała przegrodzić ulice łańcuchami.%7łołnierze pobiegliwykonać rozkaz, ale szybko okazało się, że nie było to takie łatwe.Aańcuchy oczywiście były,jak w każdym wielkim mieście, przykute do ścian budynków przy skrzyżowaniach.Utrzymywano je w dobrym stanie, ale już od setek (jeśli nie tysięcy) lat.Odpowiedni ludzienatłuszczali je i pucowali przez całe pokolenia.Teraz jednak okazało się, że śliczny wygląd tonie wszystko.Mimo tłuszczu metal rdzewiał od środka, najgrubszy łańcuch można byłorozwalić mocnym kopniakiem.Gdzie indziej przeciwnie - metal  rozpływał się jakoś takdziwnie i łączył z hakami tak, że łańcucha w ogóle nie dawało się oderwać od ściany.Wezwano kowali, ale ci stwierdzili, że szybciej będzie założyć nowe łańcuchy.Tyle, żenowych łańcuchów nie było.Annamea kazała obsadzić chociaż małą strażnicę flankującą przystań na kanale.Niestety, nikt nie wiedział, gdzie są klucze od bramy.Wezwano archiwistę portu.Ten dośćszybko nawet odnalazł w dokumentach odpowiednią wzmiankę.Ostatnio klucze widzianojakieś dwieście lat temu.Szlag! Można było co prawda rozwalić bramę, ale na co komustrażnica z rozwaloną bramą?Annamea kazała więc przegrodzić ulice barykadami.Tu jednak ostro sprzeciwił siędowódca jej własnego oddziału.Istniał przecież edykt cesarski nakazujący, żeby wszystkieimperialne drogi były przejezdne, wydany wtedy, gdy Biafra zapełnił drogi uciekinierami,Każdy, kto spowoduje  trudności w udrożnianiu ma być ścięty na miejscu lub powieszony.- Przecież ulica to nie imperialna droga! - rozdarła się Annamea.- Nie ryzykowałbym sporu interpretacyjnego z katem - mruknął Leen.- A jak trafimyna takiego, co nie odróżni ulicy od drogi?Dziewczyna załamała ręce.- Panowie, poradzcie coś.Nolaanem jednak zaczynała już trząść gorączka.Wojskowy medyk rzucił się dokuchni w karczmie, żeby zaparzyć zioła.Meredith usiłował mu pomóc zaklęciami.Annamea,wściekła, zaczęła pochłaniać coraz większe ilości wina.Co za idiotyczna sytuacja.Wielki plac przedzielony na pół kanałem o szerokościdwudziestu kroków, po obu stronach mnóstwo stolików rozświetlonych lampkami, wrodzy żołnierze w pobliżu, coraz mniej przytomny Nolaan, coraz bardziej pijana Annamea -nałożnica dowodząca wojskiem Luan.Meredith potrząsnął głową.Po przeciwległej stronie kanału rozległ się pojedynczy strzał.Chwila ciszy, kiedygłowy ludzi weselących się przy wieczerzy zwracały się w tamtą stronę, ignorując nawetpołykacza ognia.Potem palba.Wojsko Arkach wtargnęło pomiędzy stoliki po tamtej stroniekanału, masakrując oddział straży miejskiej, który usiłował im się przeciwstawić.Nowestrzały.Panika.Ludzie usiłowali uciekać, ale wąskie uliczki i tłok uniemożliwiałyjakąkolwiek ewakuację.%7łołnierze Arkach wskakiwali na stoliki, żeby mieć lepsze poleostrzału.Ogarnięci paniką ludzie skakali do kanału.Po tej stronie jednak, gdzie siedział Meredith, klienci karczem po prostu wybałuszalioczy.Coraz więcej ludzi z okolicznych domów wychodziło na wąskie balkony, żeby lepiejwidzieć, co się dzieje.Po tamtej stronie kanału tyraliera piechoty runęła na strażników.Przechodniówtratowano lub spychano do wody.Wielu zginęło od przypadkowych strzałów.Tłum nabalkonach gęstniał.Istniała obawa, czy te konstrukcje wytrzymają zwiększony ciężar.Po tejstronie kanału nastąpiła chwilowa przerwa w zamawianiu nowych potraw.Zaskoczeni ludziepatrzyli na straszliwe sceny, które rozgrywały się dosłownie dwadzieścia kroków dalej.- Karczmarz! - Annamea strzeliła palcami.- Rachunek proszę.Płacimy.Była jedyną osobą po tej stronie, która zdobyła się na jakąkolwiek reakcję.Jeśli nieliczyć oczywiście ludzi z okolicznych domów, którzy, by lepiej widzieć, zbierali się nawet nadachach.Dwadzieścia kroków stąd dziewczyny z Arkach dopadły strażników, którzy nie moglisię wycofać, bo tratujący słabszych tłum blokował wyloty ulic.Ludzie spychali się wzajemniedo kanału.Po tej stronie nikt nie wykonał najmniejszego ruchu.Czuć było swąd spalonegoprochu, słychać było straszliwe krzyki ofiar, ludzie na balkonach przepychali się, by lepiejwidzieć, po tamtej stronie było coraz ciemniej, rozbite i zadeptane lampki gasły jedna podrugiej.- Gospodarzu - powtórzyła Annamea.- Płacimy.Karczmarz, niezbyt przytomny, podszedł do ich stolika.Potrząsnął głową, skupił sięjakoś i wydukał należną zapłatę.- Mam imperialną zniżkę - Annamea pokazała cesarski kwit.- Dowódca liniowy karmiswoich żołnierzy - wyjaśniła. Dwadzieścia kroków dalej dziewczyny z Arkach poszły do ataku na bagnety.Ci zcywilów, którzy nie zginęli dotąd i jeszcze nie znalezli się w wodzie, zaczęli walczyćpomiędzy sobą już tylko o to, by móc skoczyć do kanału.- Nie jesteście wojskowymi - ośmielił się zaoponować karczmarz, wskazując Nolaanai Mereditha.- Zgłoś się do intendentury z pretensjami - odpaliła.- Nie przyjmę kwitu, jeśli nie macie na sobie mundurów.To wbrew przepisom.Idealnie nieruchome postacie przy stolikach po ich stronie kanału śledziły bacznie to,co rozgrywało się naprzeciw.Ludzie na balkonach i dachach wychylali się coraz bardziej.Ciemność naprzeciw gęstniała, niestety.Ponad ogólną wrzawę wybił się nagle piskliwy głosjakiejś lokatorki z domu przy przystani:- I co? Gwałcą?Jakaś kobieta odpowiedziała z mieszkania po drugiej stronie kanału.- Toż to baby.Niby jak mają gwałcić?- A co tam się dzieje? Nic nie widać.- Pewnie mordują.Ja też niewiele widzę.Annamei udało się nareszcie dojść do jakiejś konkluzji z gospodarzem.Ludziesiedzieli przy rozświetlonych lampkami stolikach, wytrzeszczając oczy.Na szczęście ktośpodpalił skład opału po drugiej stronie.Nareszcie można było coś zobaczyć.O dziwo, strażpożarna, mimo tłoku i zamieszania, pojawiła się bardzo szybko.- No proszę - skomentował ktoś przy najbliższym stoliku.- Jednak mogą nawetpodbiec, jak dojdzie co do czego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •