[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przewrotnym zrządzeniem losu zbiegło się to z pierwszym sukcesemliterackim Evy, jej książka bowiem rozeszła się w całkiem sporymnakładzie.Kiedy wydawca podpisał z nią umowę, Ken ucieszył się prawietak samo jak z narodzin Melissy.Rozpierała go duma, dobrodusznie teżpodkpiwał z żony, że najpierw jakiś talk-show wykreuje ją na gwiazdę, apotem dostanie Nobla.- Tak, tak, sprzedam kilkanaście egzemplarzy, i tyle mojej sławy -odpowiedziała.- Głowa do góry, Evo, na pewno twoją powieść kupi całkiem sporo ludzi.Tak na początek.Kilka następnych książek, i staniesz się sławną pisarką.-Była w nim wiara, zapał i szczery podziw dla żony.Jednak nie dożył jej pierwszego sukcesu, a Eva nie potrafiła cieszyć sięnim w samotności.Na wyspie dopadła ją też niemoc twórcza.Po śmiercimęża przez jakiś czas szukała ucieczki w pisaniu, i była to skutecznaterapia, teraz jednak nie była w stanie sklecić choćby jednego sensownegozdania, nie mówiąc już o konstruowaniu fabuły.Dziwny paraliż ogarnąłzarówno jej ciało, jak i psychikę.Jedyne, co mogła robić, to zajmować siędziećmi.Jak jednak miała w ten sposób przeżyć całe sześć tygodni?Od razu po wyjezdzie z lotniska poczuła, że coś jest nie tak.Ianprowadził jak wariat, gnał z olbrzymią prędkością po niebezpiecznychgórskich drogach.Kiedy w końcu Debora krzyknęła ze strachu, zatrzymałsię nad krawędzią przepaści.- Ty draniu, pozabijasz nas wszystkich! - syknęła Debora.- Co z ciebieza kierowca? Siadam za kierownicą!Ian odpowiedział jej coś przyciszonym głosem.Eva prawie ich nie słuchała, bo była zmęczona po locie i obezwładnionaporażającym żarem, jednak już wtedy zaświtało jej, że dzieje się cośniedobrego.Spojrzała na Melisse i zaczęła się zastanawiać, czy nie powinnazrezygnować z zaproszenia Debory i spędzić z córką wakacji w jakimśośrodku wypoczynkowym.Jednak takie zachowanie byłoby dziwne, pozatym przyleciała tu, by zobaczyć się z przyjaciółką.Co z tego, że nie układajej się w małżeństwie? Jakoś sobie z tym poradzą.RS 111Lecz po dwóch tygodniach Eva zaczęła się bać.Nie rozumiała, co się tudziało.Co więcej, zaczęła mieć wątpliwości, czy zdoła samotnie wychowaćcórkę.Przecież Ken bardzo jej pomagał, a po jego śmierci była zdanawyłącznie na własne siły.Mąż potrafił ją pocieszyć i wspomóc w ciężkichchwilach.Przeżyli razem sześć i pół roku i były to najlepsze lata w jej życiu.Po jego śmierci nieraz patrzyła na zegar i zastanawiała się, kiedy Ken wrócido domu, albo przygotowywała mu ubranie do pracy.W końcu oddaławszystkie jego koszule i garnitury.Od chwili kiedy poczuła się zamknięta w tym pustym domu, corazbardziej tęskniła za mężem.Nasilało się to zwłaszcza po kłótniach Debory ilana.Oczywiście były też takie wieczory, że siadywali we trójkę nawerandzie i byli w stanie prowadzić mniej więcej normalną rozmowę, alezdarzały się one dosyć rzadko.Dwa dni wcześniej Ian zainteresował się następną powieścią Evy.Najpierw dopytywał się o jej treść, a potem skierował rozmowę na proceswydawniczy, rynek książek, marketing literacki.Mimo że go nie lubiła,powiedziała mu wszystko, co wiedziała na ten temat, a także dość dokładnieprzedstawiła zamysł fabularny i problematykę swego najnowszego utworu.- To bardzo interesująca historia - podsumował łan.- Myślę, żeodniesiesz sukces.- Jestem tego pewna - dodała Debora.Eva nabrała nadziei, że atmosfera może wreszcie się rozluzni, gdy nagleIan ni z tego, ni z owego powiedział:- Myślę, że jutrzejsze spotkanie z robotnikami nie ma większego sensu.Nie wiem, czy to był dobry pomysł, żeby zatrudnić twojego wuja donadzoru budowy.Debora natychmiast zaczęła się bronić:- On przynajmniej próbuje coś robić - rzuciła, patrząc znacząco na męża.- I nie siedzi ciągle w mieście, starając się zrobić wrażenie na pieprzonychtubylcach.łan zerwał się na równe nogi, podszedł do żony i wymierzył jej siarczystypoliczek, a potem zniknął w domu.- Drań! - krzyknęła za nim Debora.- Wredna suka! - odkrzyknął przez otwarte drzwi.Przerażona Evapodbiegła do przyjaciółki.- Nic ci nie jest?! Debora machnęła ręką.- Nie, daj mi spokój - mruknęła i po chwili też weszła do domu.RS 112Eva usiadła na kanapie, mając nadzieję, że Debora za chwilę wróci iwreszcie poważnie porozmawiają.Czekała godzinę, ale bez skutku, więc wkońcu poszła się wykąpać.To był tylko epizod.Bywało, że kłótnie małżonków ciągnęły się bardzodługo, a Derek przysłuchiwał się im z rosnącym niepokojem, natomiastwpadał w prawdziwe przerażenie, kiedy Ian zabierał się do bicia jego matki.Eva starała się go uspokajać, ale nie szło jej to zbyt dobrze.Zdarzyło sięnawet tak, że podczas jednej z awantur chłopiec podbiegł do rodziców ipróbował ich uspokoić, lecz oni kazali mu siedzieć cicho i nie wtrącać się.Na szczęście bardzo lubił Mellie i świetnie się z nią czuł.Dzieci zawszemiały dla siebie czas i potrafiły wymyślać zupełnie niesamowite gry izabawy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •