[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ostro\nie, ukrywając się za grupą turystów i modląc się, aby tamci nieodwrócili się nagle i go nie spostrzegli, ruszył w ich stronę.Był ju\ w takiej odległości, \e niemal słyszał, co mówią, kiedy ksiądz, zktórym rozmawiali, wskazał nagle coś ręką w przeciwnym kierunku i wszy-scy poszli za nim.Marten równie\.Wkrótce znalazł się w korytarzu biegnącym wzdłu\ wewnętrznegodziedzińca z ogrodem.Daleko z przodu ksiądz, a za nim pozostali, w następ-ny korytarz.Marten ruszył za nimi.Jeszcze trzydzieści kroków i znalazł się przed wejściem do jakiejś ka-plicy.Ostro\nie wszedł do środka i w tej samej chwili zobaczył, jak ksiądzprzeprowadza Demi, Becka i kobietę w czerni przez ozdobne drzwi na dru-gim końcu sali.Nicholas błyskawicznie przemierzył kaplicę i nacisnął \ela-zną kutą klamkę.Niestety, drzwi ani drgnęły.Tamci, wychodząc, zamknęli jena klucz.Co teraz? Odwrócił się.Kilka metrów od niego stał starszawy ksiądz iprzyglądał mu się ciekawie. Szukam toalety powiedział niewinnym tonem. Te drzwi prowadzą do zakrystii odparł ksiądz po angielsku z sil-nym hiszpańskim akcentem. Do zakrystii? Tak, seor. I zawsze są zamknięte? Otwieramy je tylko na godzinę przed mszą i godzinę po niej. Rozumiem.168 Tam pan znajdzie toaletę powiedział staruszek i wskazał korytarzza plecami Martena. Bardzo dziękuję odrzekł Marten i nie mając innego wyjścia, za-wrócił.20.45W ciągu pięciu minut obszedł główny kościół, szukając sposobu, abydostać się tam, gdzie weszli Demi, Beck i kobieta w czerni.Niestety, wszyst-kie inne drzwi były albo pozamykane, albo prowadziły do korytarzy, którymimo\na było przejść w następne korytarze, \adnym z nich jednak nie dało siędojść do kaplicy, w której zniknęli tamci.Wrócił po własnych śladach i wyszedł z kościoła.Zaczął okrą\ać kate-drę z zewnątrz, kierując się do miejsca, gdzie, jak mu się zdawało, powinnasię znajdować kaplica.Szukał drzwi, którymi mogliby wyjść Demi i jej towa-rzysze, niczego jednak nie znalazł.Wszystkie wejścia były pozamykane nagłucho, i to prawdopodobnie od dawna.Pozostawały więc tylko głównedrzwi, którymi dopiero co wyszedł.Wmieszał się w tłum turystów i prze-chodniów przed świątynią i usiadł przy stoliku w ogródku kawiarni, skądmiał dobry widok na wejście.Zamówił butelkę wody mineralnej, a potemkawę.Minęła godzina, a oni nadal nie wychodzili.O dziesiątej zamkniętodrzwi katedry i Marten zły i sfrustrowany, \e jednak ich zgubił, wstał i ruszyłw drogę powrotną do hotelu.50HOTEL RIVOLI JARDIN.22.20Zostawił za sobą hałaśliwą, zatłoczoną ulicę i wkroczył w zacisze hote-lowego holu.Od razu podszedł do recepcji, aby zapytać, czy były do niegojakieś telefony lub wiadomości. Nie, seor odpowiedział recepcjonista uprzejmie. A czy ktoś o mnie pytał? Nie, seor. Dziękuję.Skinął recepcjoniście głową i poszedł do windy.Drzwi się otworzyły,kiedy nacisnął guzik, i Nicholas wsiadł do pustej kabiny.Po zamknięciudrzwi winda ruszyła.169Ul\yło mu, kiedy się dowiedział, \e nikt o niego nie pytał, znaczyło tobowiem, \e jak na razie nikt nie zastąpił Szpakowatego i nie śledził go doRivoli Jardin.Demi, Peter Fadden i Ian Graff z Fitzsimmons and Justice wManchesterze mieli jego numer komórkowy i na pewno by zadzwonili.Chwilowo więc mógł spokojnie odetchnąć.Nikt nie wiedział, gdzie jest.Demi.Najwyrazniej wróciła do łask Becka, w przeciwnym razie nie towarzy-szyłaby mu do katedry.Nadal pozostawała dla niego zagadką.Prawda, \eudzieliła mu wielu informacji, zwłaszcza na temat wiedzm, tatua\y na kciu-kach i znaku Aldebarana.Wyznała tak\e otwarcie, \e przyleciała do Barcelo-ny w nadziei, \e uda jej się jeszcze raz spotkać z Merrimanem Foksem.Zdrugiej strony jednak, chocia\ zajmowali się tą samą sprawą, nie chciała miećz nim nic wspólnego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]