[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jedli w milczeniu, mlaskając i bekając.Wreszciektóryś mruknął: Suszone mięso, stary chleb.Co za podłe żarcie! Jak człek nawykł do wygód miasta, toszlajanie się po takich dziurach to jak pokuta za niepopełnione grzechy.Wina by pochlał!Kozlęciny zjadł młodej, pieczonej na ruszcie, i dzban wina do tego.Taka uczta człowiekowiw głowie. Przytrzaśnij mordzicho, przygłupie!  warknął herszt. %7łryj, co masz, a jak dobrzezrobisz swoją robotę, to będziesz mógł przez cały miesiąc nic, tylko kozy ruchać, a kozlętawcinać. Te! Ale tak prawdę mówiąc, to przecie można by tym klechom piwniczkęrozdziewiczyć.I spiżarenkę rozpizdzić! Dobrać się do tych mięsiw, do tych win, do tychbochnów wielkich jak koła młyńskie.Nawet by se jakiego arbuza zjadł czy inne grono winneniczym jakiś piękniś ze dworu. Głupiś! Spójrz na tego klechę! Chudy jak szczapa.Myślisz, że on tam jada mięsiwa ibochny? %7łe dryni wina z beki? To jakiś zafajdany ciura, tak jak cała reszta tych niedojdów.Gdy skończyli, zajęli się chudym jak szczapa klechą.Bratem Bazylim pochwyconymchwilę po tym, jak Nicetas Wielka Pięść wraz z kompanami zniknął za najbliższymwzgórzem.Zakonnik nie zniósł długo przypiekania nad ogniem i wyśpiewał wszystko, a nawetwięcej.Jakiś kwadrans pózniej od grupy najemnych rębajłów Metodego oddzielił się samotnyjezdziec podążający w stronę Konstantynopola. ROZDZIAA 13Obudziło go ciche zgrzytanie i przebłyski światła.Metal ocierał o metal, a promienie czyżby słońca?  przenikały przez powieki i łaskotały oczy jak zdzbło trawy.Czuł odórstęchlizny pomieszanej z wonią palonego tłuszczu i jakiś metaliczny posmak.Krew, tak, krewzaschnięta na wargach, zlizywana z ust, ożywająca na języku.Z wysiłkiem otworzył oczy.Spod półprzymkniętych, zaropiałych powiek starał sięwyłowić jakieś strzępy otaczającego go świata.Na nic.Mlecznożółte ogniki, ale co pozanimi? Zacisnął na powrót powieki i powoli oddychał.A ręce? A nogi? A ciało? Poruszył lekko palcami dłoni.Czuł je, więc były na swoimmiejscu.Napiął mięśnie rąk, potem nóg.Poluzował.Wszystko miał całe. A więc przebudziłeś się.Ten głos był jak cios maczugą.Kalikst dopiero teraz uzmysłowił sobie, że gdzieś w nimczai się jeszcze jedno odczucie.Ból.Ból w tyle głowy.Tam, gdzie dostał od mnichów wposzarpanych habitach.Przypomniał sobie wszystko: monastyr, podziemne przejście, oślizgłego potwora zfallusami na całym ciele.I braciszków o twarzach trupów. Cny Kalikst Belzebub!  zabrzmiał ponownie zimny głos z oddali.Zniekształcony jaksłowa wypowiadane z wnętrza beczki. Z samego Konstantynopola.Proszę.Nie do wiary.Skąd on wie? Kto zacz? Jak to możliwe?  pytania bez odpowiedzi roiły się w skołatanejgłowie.Nagle wokół siebie dostrzegł kraty.Półokrągłą klatkę z grubych żelaznych prętów,zawieszoną na pordzewiałym łańcuchu.Wyżej zaś  nierówno ciosane kamienne sklepienie imigoczące na nim blaski pochodni porozmieszczanych na ścianach gigantycznej sali.Rzucił okiem w dół.Od dna pieczary dzieliło go jakieś pięć dziesiątek stóp.Otchłańkończyła się gęstym polem kamiennych stożków stojących równo niczym wojsko w spiczastozakończonych szyszakach.Nieruchome skalne postaci spowite w mrok. Nie ma stąd drogi wyjścia.Zostaniesz tutaj, w tej klatce, panie Kalikst.Belzebub.Wreszcie spostrzegł, kto do niego mówił  czarno odziany mnich z twarzą skrytą podkapturem habitu.Stał na skalnym języku wysuniętym ze ściany pieczary i patrzył w kierunkuwięznia.Chyba patrzył, tak  na pewno patrzył, choć Kalikst bardziej to czuł, niż widział. Przezwyciężając ból, przetarł oczy i skupił wzrok tam, gdzie winna znajdować się twarzzakonnika  pod kapturem.Zobaczył.Nic nie zobaczył.Tylko czerń.Zimna, bezksiężycowa noc, czeluść bez dna,nieprzenikniony mrok, który przyprawił go o dreszcze.Zadrżał i mimowolnie zamknął oczy.Poczuł nowy zapach.Trupi smród, duszący i obezwładniający, który przyćmił wszystkoinne.%7łołądek eksplodował pulsującym bólem. Belzebub.Belzebub.Beeel-ze-bub. powtarzał z namaszczeniem tamten, jakbysmakował wykwintną potrawę podaną w złotej misie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •