[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poczułam mdłości. Czy wszystko w porządku? dopytywał się niecierpliwie papa. Cierpliwości, Jed zarechotała pani Coons.Następnie położyła ręce na moim brzuchu i czekała.Skurczechwyciły mnie ponownie, tym razem jeszcze mocniejszei szybsze.Nabrałam powietrza i zaczęłam jęczeć.Krzyczałam coraz głośniej i dłużej, ponieważ ból był teraz bardzosilny.Pani Coons pokiwała głową i wyprostowała się, patrząc na mnie przez chwilę swoim ptasim wzrokiem. Już się zaczęło oświadczyła. Dobrze, Emily powiedziała chciałaś się nauczyć, jak to robić.Terazotrzymasz pierwszą lekcję.Przynieś kilka ręczników i miskę z gorącą wodą.Im bardziej gorąca tym lepiej zaznaczyła.Emily skinęła głową; na jej twarzy widać było podniecenie.Po raz pierwszy widziałam ją zainteresowaną czymśinnym niż Biblią i nauką religii.Pani Coons zwróciła się do papy, który blady i zmieszanychodził tam i z powrotem.Miał rozbiegane oczy i oblizywałsię, jak gdyby właśnie zjadł coś smacznego.Wreszcie zacząłszarpać końce wąsów i utkwił spojrzenie w pani Coons. Czy chcesz pomagać, Jed? spytała go pani Coons.Oczy wyszły mu na wierzch. Rany boskie, nie! krzyknął i wybiegł z pokoju.PaniCoons zarechotała jak czarownica i popatrzyła za nim. Nigdy nie spotkałam mężczyzny, który by chciał pa-258trzeć na brzuch dowcipkowała, zacierając kościste ręcena których widać było niebieskie żyły. Co ze mną, pani Coons? spytałam. Z tobą? Tobie nic się nie stało.To się stało temudziecku, które masz w sobie.Poszłaś i wstrząsnęłaś nimpowiedziała a teraz jest ono w kłopocie.Natura każe muczekać, jeszcze nie czas, ale twoje dziecko mówi, że jest jużw drodze. Jeśli jest jeszcze żywe oczywiście dodała. Zdejmiemy ci ubranie.Chodz.Nie jesteś taka bezradna, jak cisię wydaje.Zrobiłam wszystko, o co mnie prosiła, ale gdy bóle wróciły, mogłam tylko leżeć i czekać aż miną. Głęboko oddychaj radziła pani Coons. Cierpciało, jak ci się chciało znowu zarechotała. Niezłaprzyjemność doprowadziła cię do takiego stanu, prawda? Nie było żadnej przyjemności, pani Coons.Uśmiechnęła się; w jej twarzy ukazała się ciemna, prawie bezzębna dziura z mlaszczącym językiem w środku. Teraz trudno o tym pamiętać powiedziała.Niemiałam siły, by się z nią kłócić.Bóle stawały się corazczęstsze.Widziałam, że pani Coons była tym przejęta. Tonie potrwa za długo powiedziała zgodnie ze swoim doświadczeniem.Emily przyszła z wodą oraz ręcznikami i stanęła obok tejstarej wiedzmy w nogach łóżka, gdy ta kazała mi podnieśćkolana. Pierwszy raz jest zawsze najtrudniej powiedziałado Emily zwłaszcza, gdy matka jest taka młoda.Ona niejest jeszcze wystarczająco rozwinięta.Na pewno będzie wymagała pomocy.Pani Coons miała rację.Bóle, które dotąd odczuwałam, jeszcze nie były najgorsze.Kiedy chwyciły mnie znowu, krzyczałam tak głośno, że byłam pewna, iż słysząmnie wszyscy w domu, a nawet ludzie znajdujący się o kilometr stąd.Ciężko oddychałam i ściskałam prześcieradła.Raz chwyciłam rękę Emily, by poczuć się blisko innej ludzkiej istoty, ale jak tylko nasze palce się zetknęły, ona259szybko cofnęła dłoń.Może się bała, że ją zarażę swoimbólem. Przyj! rozkazała pani Coons. Przyj mocniej!Przyj! krzyczała. Prę! To nie pójdzie łatwo wymamrotała i położyła swojązimną rękę na moim brzuchu.Czułam ucisk jej palców.Słyszałam, jak wydawała Emily jakieś polecenia.Myślałam, że umieram.Pokój wypełnił się czerwonawą mgiełką.Wszystkie dzwięki oddalały się coraz bardziej.Nawet mojewłasne krzyki wydawały mi się obce, jakby je wydawał ktośinny, gdzieś w drugim pokoju.To trwało całymi godzinami.Ból nie ustawał, a moje siłybyły na wyczerpaniu.Gdy tylko próbowałam odpocząć, paniCoons krzyczała mi prosto do ucha, bym mocniej parła.W czasie jednego szczególnie silnego skurczu Emily uklękłaprzy mnie i szepnęła mi do ucha. Widzisz.widzisz, jak grzeszne przyjemności ci odpłacają, widzisz, jak cierpimy za zło, które wyrządziliśmy.Przeklnij diabła; przeklnij go! Wypędz go! Powiedz to: preczdo piekła, Szatanie! Powiedz to.Nie mogłam znieść bólu, nie mogłam powstrzymaćkpin Emily. Precz do piekła, Szatanie! krzyknęłam. Dobrze.Powtórz to jeszcze raz. Precz do piekła, Szatanie! Precz do piekła, Szatanie!Emily krzyczała razem ze mną i ku memu zaskoczeniunawet pani Coons dołączyła do chóru.To było szaleństwo.Wszystkie trzy krzyczałyśmy: Precz do piekła, Szatanie!Precz do piekła, Szatanie!"Jakimś cudem poczułam, że ból zanika, gdy krzyczę.CzyEmily miała rację? Czyżbym wypędziła diabła z siebiei z pokoju? Przyj! krzyczała pani Coons. Zaraz będzie powszystkim. Przyj mocno teraz! Przyj!Jęknęłam.Byłam pewna, że ten wysiłek zabije mnie.Teraz zrozumiałam, że moja prawdziwa matka mogła umrzeć przy porodzie.Było mi już wszystko jedno.Nigdy tak260mocno nie pragnęłam śmierci jak w tej chwili.W niej widziałam moje wybawienie.Nagle poczułam, jak wytrysnęła ze mnie woda.PaniCoons zaczęła tak szybko wydawać polecenia Emily, żeprzypominało to gusła czarownicy.I nagle stało się.wyszłoze mnie dziecko.Pani Coons wydała okrzyk.Zobaczyłamzdumienie na twarzy Emily, a następnie ujrzałam, jak paniCoons unosi w zakrwawionych rękach nowo narodzone niemowlę.Zwisała mu jeszcze pępowina, ale dziecko wyglądałodoskonale. To dziewczynka oświadczyła pani Coons.Dzieckozapłakało.To jej pierwsza skarga, pomyślałam. %7łyje! krzyknęła pani Coons.Emily szybko się przeżegnała. Teraz patrz dokładnie i ucz się, jak należy obciąći zawiązać pępowinę mówiła jej pani Coons.Zamknęłam oczy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]