[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czemunie! Takapamiątka!Dlaczego właśnie ci plugawi i niepoważni ludzie mają pierwsi zobaczyć to, o czymmarzylinajlepsi synowie ludzkości? I nie tylko zobaczyć, ale otrzymać wyłączny monopol.Monopol nasensację.Specjalność gazety  Daily Express !W piersi Franka zrodził się taki protest, taka burza jeszcze nigdy dotądniedoznanych uczuć,że sam się przeląkł swego krzyku. Mike, Mike!Szofer poderwał się z miejsca i zaskoczony ze zdziwieniem spojrzał na Franka. Ale Frank już powziął decyzję. Posłuchaj, Mike.Pojutrze zwali się tu szef z całą swoją szajką.Ale gazetanie może takdługo czekać.Chcę im zrobić małą niespodziankę.Wsiądziesz zaraz do jeepa ipojedziesz dodomu.Wstąpisz do Instytutu Archeologicznego.Dam ci adres.Oddasz im rolki zfonograficznątaśmą& i list.Zanim się zapakujesz, napiszę.A ja już sam przywitam tu szefa.Będziezadowolony z naszej pracy. Dobrze, sir  milcząc chwilę, odpowiedział szofer  ma pan zupełną słuszność. To  wskazał nieokreślonym ruchem na skały  to jest własnością całejludzkości.Niechwięc pierwsza dowie się o tym nauka.Frank wstał.Niepojęte uczucie ścisnęło mu gardło.Chciał jeszcze cośpowiedzieć, alewyciągnął tylko rękę do szofera i mocno ją uścisnął.VIIIMinęły dwa tygodnie.Frank spokojnie drzemał w wygodnej dziesięcioosobowejsaloncehelikoptera.Chwilami zwracał głowę w stronę małego okrągłego okienka ispoglądał w dół.Ziemia nie była podobna do mapy  helikopter leciał dość nisko.Wyglądała raczejnamakietę.Frank przypomniał sobie skrzynię z piaskiem, na której jeszcze w czasiestudiówuczono ich taktyki.Bezkresne szaro czerwono bure obszary piasku, ostro zarysowane zieloneubarwienie oaz.Między tą zielenią i piaskami toczy się ani na chwilę nie ustająca walka. Pustynia gwałtownieatakuje wydmami piaszczystymi i, jak dżinny z butelek, wypuszcza gorące,wszystkozamieniające w popiół, wiatry. Cudownie, wspaniale, Frank.Zawsze spodziewałem się po panu czegoś takiego.Hughesbezskutecznie usiłował strzelić grubymi palcami.Frank drgnął.Znów doznał uczucia wstrętu.A szef bezustannie gadał: Pan bezwzględnie musi zostać kierownikiem działu, a Nicka przeniosę dokroniki, on niema nic wspólnego z nauką.Ech, Frank, mój chłopcze, znam pańskąbezinteresowność, alepieniądz to zawsze pieniądz.I wie pan, co postanowiłem? Podwyższę panu pensję. Hughespoufale szturchnął Franka pięścią w plecy.Frank prawie go nie słuchał.Odpoczywał po tych wszystkich szaleńczych dniach,które terazwydały mu się odległymi i nierealnymi.Czy rzeczywiście to wszystko było faktem:list profesoraReyera, skały Atakora, wykuty w skale wizerunek? Może przywidziało mu się, możeto miraż,który przyczaił się tylko w błękitnych jeziorach powietrznych, płynących wśródczarnych skał?Jednak obleśne gruchanie Hughesa ciągle mu uprzytomniało, że to nie miraż.Trudno nawetprzewidzieć, jakimi krzykliwymi nagłówkami i oszałamiającymi tytułami Hugheszacznie sięposługiwać, by wbić czytelnikowi do głowy ten  miraż  Wielki Boże! To  dopiero będziediabelski taniec, rozpasanie, dzikie wybryki najnieprawdopodobniejszychdomniemań i hipoteztak samo dalekich od nauki, jak Ziemia od tarczy na tych skałach! Gazetadosłownie będziepękać od sensacji. Na tysiące lat przed Rosjanami ,  Kto to  Atlantyda czyMarsjanin? , Nasi przodkowie  kosmonautami ,  Sahara  muzeum kosmosu.I Frank pojął, że nie zostanie kierownikiem działu, jak to dopiero przed chwiląobiecał muszef Hughes.W ogóle nie będzie więcej pracował w prasie.To nie jest miejscedla uczciwychludzi.A gdzie jest miejsce dla uczciwych ludzi?  sam siebie zapytał.Masz jużprzeszło trzydzieścilat, a ciągle jeszcze żyjesz w urojonym świecie marzeń.Teraz mówi się o wojnie,o bazach ibombach, a ty marzysz o tamach, o ujarzmieniu pustyni, o pokonaniu zimna.Zbudzsię, Frank.Spojrzał na szefa.Jego twarz była uosobieniem zadowolenia.Hughes powoli piłmocną słodkąkawę, delektując się jej aromatem i z lubością przyglądał się maleńkiejporcelanowej filiżance.Frank postanowił, że jakkolwiek się wszystko dalej ułoży, jednego na pewno niezrobi.Niebędzie brał udziału w tej całej profanacji.Ostatecznie jako odkrywca wizerunkumoże chybaliczyć na skromny urząd archeologa.A dalej zobaczy się.Frank nie wiedział, że w Algierze, w hotelu, czeka na niego duża szara koperta.Mr Francis O Neuilly. Bloomsbery.Londyn.17 sierpnia 19.roku.Szanowny panie! Byliśmy bardzo radzi z przysłanej przez Pana taśmy.Zupełniezrozumiałajest Pańska niecierpliwość, żeby jak najszybciej zawiadomić świat o dokonanymprzez Panaodkryciu.Jednakże byłoby lepiej, gdyby Pan sam taśmę wywołał i zrobił odbitki.Primo,reprezentowana przez Pana gazeta uniknęłaby pewnych nieprzyjemności, które jączekają, asecundo, nie musiałby Pan zajmować się bezpodstawnymi hipotezami.Poza tym omały włos niewyrzuciliśmy kasety po zapoznaniu się z treścią załączonego listu, w którym jestmowa okosmonautach w starożytności i temu podobnych fantazjach podnieconego umysłu.Ulegając zupełnie zrozumiałej ciekawości, zrobiliśmy jednak kilka odbitek.Ijakież byłonasze zdumienie i radość, kiedy na zdjęciu odnalezliśmy stelę Amenhotepa IV,znanego takżepod imieniem Echnatona.Dokonał Pan wspaniałego odkrycia, mister O Neuilly, odnalazł Pan legendarnygrobowiecEchnatona.Panowanie jego  to najbardziej niezwykła i prawie nieznana przez naukę epoka whistoriistarożytnego Egiptu.Faraon ten był zrodzony przez kobietę niekrólewskiej krwi,tancerkęimieniem Teje.Ojciec Echnatona, faraon Amenhotep III, nie tylko podniósł dogodnościpierwszej małżonki uwielbianą przez siebie niewolnicę, ale przedkładał jejtowarzystwo nad towarzystwo kapłanów.Rzecz prosta, że pojawienie się potomka Amenhotepa i Tejizostałopowitane przez kapłanów i arystokrację niechęcią i rosnącą wrogością.Niechęćprzemieniła się wjawną nienawiść, kiedy Amenhotep III przekazał synowi, jeszcze naówczas małemuchłopcu,prawie całą władzę.Tak rozpoczęła się walka, która trwała, w takiej czy innejformie, przez całedzieje państwa Kemt.Faraon dążył do władzy absolutnej.Ale na jego drodze stalikapłani inamiestnicy prowincji  nomarchowie.Każdy nomarcha był jeszcze prócz tegokapłanemmiejscowego boga.W królestwie Kemt była wielka ilość bogów.Oprócz bogów,którychczczono w całym kraju, byli jeszcze miejscowi bogowie, którym bito pokłony wjakiejś jednejprowincji.%7łeby osłabić wrogów, musiał faraon usunąć im grunt spod nóg.Młody syn Teji Amenhotep IV postanowił w ogóle znieść wiarę w bogów albo przynajmniejsprowadzićwielobóstwo do wiary w jedynego boga.Przecież Egipt był imperium światowym, amógł sięstać zjednoczonym i silnym, mając tylko jedynego boga.Gdy stary faraon umarł, Amenhotep IV wprowadził kult nowego boga  Atona.Atonawyobrażano pod postacią tarczy słonecznej.Pan pewnie wie, że jeszcze na długoprzed tąreformą słońce było w Egipcie obiektem czci.Jego wcieleniem byli bogowie: Ra,Atum, Horus.W niektórych domach Amon Ra uważany był za największego boga [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •