[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Oczywiście, bądz spokojna  mruknęła.Gdy szła na środek sali, spotkała wzrok Toma.Mrugnąłi wzniósł w górę kciuk.Pewno, potrafi byćwspaniałomyślny.Zrobił świetne wrażenie na zebranych.Ma ichwszystkich w garści.Ją też.Gdy patrzyła na niego, nawet teraz, nawet żywiącwszystkie te podejrzenia, nie mogła się powstrzymać, bygo nie nie rozbierać w wyobrazni, by nie przypominaćsobie jego śmiechu, jego dotyku.Przez cały czas swego wystąpienia przechodziła odstanu oburzenia do pożądania.Kiedy podliczono głosy, okazało się, że propozycjaToma wygrała.Nie było to dla nikogo zaskoczeniem, anajmniej dla Tracy.I w tym momencie złość i oburzenieostatecznie zwyciężyły nad pożądaniem. Przykro mi, Tracy  powiedziała już po wszystkimHo. Będziemy musiały walczyć o centrum sztuki wprzyszłym roku.Jest przecież jeszcze ta parcela przy Allerton Street, którą Donnie Rogers chce przekazaćmiastu.Zwietne miejsce na nasz ośrodek.Tracy ponuro pokiwała głową. Pokpiłam sprawę  powiedziała. Wcale nie.Nie wygrałabyś tym razem, żebyś niewiem co mówiła.Macnamara jest zawodowcem.Miał nietylko mocne argumenty, ale dokładnie wiedział, jak jesprzedać. O tak, z całą pewnością jest zawodowcem przyznała Tracy, chowając papiery do teczki. Uważaj, idzie.Tracy zesztywniała, ale postanowiła zachowaćrozsądek i zimną krew, zwłaszcza że Tomowitowarzyszyła siostra, a ona już raz się przed nią zbłazniła,przed Tomem zresztą też.Pogratulowała mu.Nie była przesadnie wielkoduszna,więc postanowiła być przynajmniej dobrze wychowana.Tom przyjął jej gratulacje ze spokojem.Nie zdobył się nażadne pocieszenie.Na pewno zasługiwał na złorzeczenia,ale nie zamierzała ich wypowiadać.Chciała stąd jaknajszybciej wyjść.Była już w drzwiach, gdy Tom jązatrzymał. Porozmawiajmy  zaproponował, kładąc jej dłoń naramieniu. Dawid jest sam. Jane wstąpi do niego.Możemy wpaść gdzieś nadrinka. %7łeby uczcić twoje zwycięstwo?  wymknęło jej się mimo woli. Daj spokój.Mamy co innego do uczczenia  odparł zuśmiechem. No dobrze, chodzmy na drinka  zgodziła się. Mamcoś do powiedzenia na temat tego uczczenia.Pojechali do przytulnego baru na skraju miasta.Tomzamówił piwo, Tracy również.Tak naprawdę niezbytlubiła piwo, ale w tej chwili było jej najzupełniejobojętne, co pije. No więc wyrzuć to z siebie, Tracy Hall  powiedział,gdy kelnerka odeszła od stolika. Jesteś zła, bo mojapropozycja zwyciężyła.Rozumiem.Też jestem wściekły,kiedy przegrywam. Dlaczego o mało co się nie kochałeś ze mną dzisiaj wpołudnie?Toma zamurowało.Takiego pytania się nie spodziewał.W pierwszej chwili nie rozumiał, o co jej chodzi.Byłjednak na tyle bystry, by się zorientować, że w tympytaniu pobrzmiewa oskarżenie. Jesteś w błędzie, Tracy.Niczego nie planowałem.Inie zastanawiałem się, jaki to będzie miało wpływ nakażde z nas.A co do tego pytania, wcale o mało co się ztobą nie kochałem. Jak to? Chcesz mi wmówić, że.? Dotyczy to również ciebie.O mało co nie kochaliśmysię ze sobą, bo mieliśmy na siebie ochotę.A więc to tak.Przejrzał ją.Nawet nie była pewna, czyto on zaczął.Od początku coś ją do niego ciągnęło.A co gorsza, nie było to tylko pożądanie.Dzięki niemu sięśmiała, dzięki niemu ogarnęła ją jakaś dziwna beztroska.Ite jego dłonie.Dotykały jej tak, jak nie robił tegoprzedtem nikt.Tom ma rację.Oboje siebie pragnęli.Kelnerka postawiła przed nimi talerzyk z chipsami idwa kufle piwa.Tracy pociągnęła spory łyk.Tom obserwował ją przez chwilę. Wiem, że ci przykro z powodu tego centrum sztuki,Tracy.I wiem, że jesteś ma mnie zła, że zwyciężyłem. Jestem zła.Wszystko popsułeś. Nie chodzi ci wyłącznie o centrum sztuki? Dobrze wiesz, że nie.Powiem ci, w czym rzecz.Jesteś za bardzo doskonały.Za przystojny, za elegancki,zawsze górą.Cholernie doskonały.Nigdy się niepośliznąłeś na parówce ani nie wdrapywałeś przez oknodo własnego pokoju, ani nie straciłeś głowy z powodudrobnej przygody. Przestań, Tracy.Wyolbrzymiasz problem. Wyobrażam sobie, jak wspaniale musi się czućczłowiek tak doskonały pod każdym względem. Wcale nie.Czuje się okropnie. Coś podobnego, kto by pomyślał. Tracy. Wychodzę.Chcę być sama. Tracy raptowniewstała. W takim razie idę z tobą. Nie musisz.Wszystko skończone.Nie mam na tosiły.Nie chcę, żebyś mi skomplikował życie.  Posłuchaj, Tracy. Tom chwycił ją za rękę.Możemy mieć odmienne poglądy, możemy się spierać,ale nie możesz być na mnie wściekła do końca życia.Uśmiechał się czule, serdecznie, delikatnie.Udawała,że tego nie widzi.Wiedziała, że jeśli ulegnie temuuśmiechowi, nie będzie już w stanie rozsądnie myśleć, niebędzie w stanie normalnie jeść ani spać. Mam nadzieję, że będę mogła  odpowiedziała zwyrazem zajadłości na twarzy. Rozdział 7W tydzień pózniej Coop zobaczył przed domem Tracyduży samochód bagażowy ze składu meblowego wBostonie.Dwaj mężczyzni wynosili z niego secesyjnąkanapę w szarym kolorze.Jeden z nich poznał Coopa. Widzisz, co za niezwykły mebel  zawołał. Sam niewiem, skąd wpadła na taki pomysł.Coop zajrzał do środka wozu, gdzie staranniepopakowane spoczywały pozostałe elementy wyposażeniapokazowego pokoju Tracy. Wiktoriańskie?  spytał. Nie mam pojęcia, co to jest.Nawet nie znam nazwtego wszystkiego  odpowiedział pracownik firmy.Gdy Coop wszedł do domu, zastał w holu Dawida,który czekał na niego z niecierpliwością.Położył palec naustach, chwycił Coopa za rękaw i pociągnął do kuchni. Musisz coś zrobić, Coop.Porozmawiaj z nią.Niemam pojęcia, co się z nią dzieje.Może ty coś wiesz? Nie podobają ci się, prawda? Jeszcze gorsze niż poprzednie.Możesz to sobiewyobrazić? Dzięki tamtym pozyskała kilku świetnych klientów.Jak widzisz, na coś się jednak przydały, chłopie. Ależ, Coop, ona naprawdę dziwnie się ostatniozachowuje.Zwłaszcza od tego wypadku, jaki miała wzeszłym tygodniu.No wiesz.Kiedy wpadła do strumienia. No tak, wypadek.Cóż.pozwól mi ocenić rozmiarszkód. Okay.Aha, i mógłbyś jej przypomnieć, że mamdzisiaj trening przed jutrzejszym meczem? Dobrze, powiem jej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •