[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie!Pierre nie miał szans.Jeden z mężczyzn uderzył go w twarz wierzchem dłoni.Pierreopadł na kolana.Rozległy się kolejne krzyki, gdy grad kul ściął ludzi z ochrony,którzy wpadli przez drzwi restauracji.Kate zachwiała się do tyłu, kiedy napastnik jąpuścił i opróżnił magazynek, żeby zapobiec brawurowym próbom ratunku.Dwajnadal trzymali Cleo, popychając ją w stronę drzwi kuchni.Kate głowa puchła od krzyków i jęków.Podpełzła do Pierre'a, który nadal klęczał.Rozejrzał się wokół dzikim wzrokiem, szukając Cleo, i kiedy zobaczył kołyszące siędrzwi, próbował wstać. Nie, Pierre!  krzyknęła Kate. Nie uwolnisz jej w ten sposób.Zabiją ją, jeślitylko spróbujesz.Pierre wpatrywał się w drzwi, w których zniknęła Cleo.Nagle opuściła go wolawalki.Kate nigdy nie widziała takiego żalu i bezradności na czyjejś twarzy.  Dlaczego?  szepnął, kiwając się na boki. Dlaczego ją zabrali?Pierre zajęczał, mrużąc oczy przed blaskiem bijącym od białej ramy łóżka.Wpierwszej chwili był zdezorientowany, ale zaraz uświadomił sobie, że jest wszpitalu.I wtedy wróciło przerażenie.Zaczął się rzucać, jakby próbował strącić zsiebie niewidzialnych napastników.Chciał z powrotem pogrążyć się w narkotycznym śnie.W głowie dudniło mu odhuku wystrzałów.Przed oczami ukazywała się przestraszona twarz Cleo.Czułwstyd, że nic nie zrobił, by jej pomóc.Pozwolił ją zabrać i nawet nie kiwnął palcem. Pierre.Odwrócił się i zobaczył Kate stojącą obok łóżka. Proszę, panno Maser.Tylko parę minut.Pierre usłyszał słowa lekarza i zawołał słabym głosem.Kate wzięła go za rękę. Znajdziemy ją  powiedziała. Gdzie ona jest? Jeszcze nie wiemy.Policja przeczesuje miasto.Mają opis jednego z porywaczy. Było ich trzech. Dwaj nie żyją. Kate pochyliła się nad nim. Musisz mi powiedzieć, dlaczegoporwali Cleo.Pierre zadrżał.Dlaczego uprowadzono Cleo, a nie Kate? Jasmine przyrzekła, że nicsię jej nie stanie. Pierre, musisz ze mną porozmawiać. ponagliła go Kate. Nie rozumiesz?Zostałeś zdradzony.To ja miałam być ofiarą, prawda? Nie  szepnął Pierre. Nie ma sensu kłamać!  krzyknęła Kate. To ja byłam celem.Tak cipowiedziano, a ty w to uwierzyłeś.Ktokolwiek jest twoim wspólnikiem, Pierre, jużci nie ufa. Nic nie wiem.Krzyki Pierre'a ściągnęły lekarzy. To nie ja ci zagrażam  powiedziała Kate. Wiesz, kogo powinieneś się terazbać.Gdy tylko Kate wyszła ze szpitala, zjawił się jej prześladowca, inspektor Hamse, ipoddał ją wielogodzinnemu przesłuchaniu na tcmal wydarzeń w kasynie. To nie stało się przypadkiem, panno Maser stwierdził.-Dwie osoby nie żyją,jedna została porwana, a kilka jest rannych. Wszystko wydarzyło się na pani terenie, a pani twierdzi, że nie ma pojęcia dlaczego?Obraża pani moją inteligencję, mademoiselle! Nie miałam takiego zamiaru!  odparła Kate. Już mówiłam, że nikt mi niegroził.O ile się orientuję, nikt nie żywi urazy do żadnego z moich pracowników.Powinien pan to wiedzieć na podstawie własnego śledztwa.Więc pytam,inspektorze, co się według pana zdarzyło? Podobno tak dobrze zna pan Bejrut.Hamse poczerwieniał, słysząc jej uszczypliwy ton. Napastnicy strzelający z broni automatycznej do niewinnych ludzi w miejscupublicznym to nie jest zwykła rzecz w moim mieście, panno Maser.A tak przyokazji, tyle się wydarzyło, odkąd pani tutaj przyjechała, prawda? Może ściągnęłapani na nas kłopoty! Powiedziałam już wszystko  odparowała Kate. A teraz chciałabymusłyszeć, co pan robi, żeby znalezć Cleo?Hamse spojrzał na nią w zamyśleniu. Wszystko co w naszej mocy, panno Maser.Ma pani moje słowo. To nie ja potrzebuję pańskich zapewnień, inspektorze, lecz Cleo.Kate kazała kasjerom kasyna trzymać na wszelki wypadek milion dolarów wgotówce.Chciała być przygotowana, kiedy zgłoszą się porywacze.Właśnieskończyła wydawać polecenia, kiedy zadzwonił człowiek, którego najmniejspodziewała się usłyszeć.Nabił Tufaili. Muszę się z panią zobaczyć, panno Maser  oznajmił. To niezwykle pilnasprawa. Panie Tufaili, z pewnością pan zrozumie, że to nie jest najlepszapora. Panno Maser, wiem o ostatnich kłopotach.Właśnie dlatego musimy się spotkać.Nalegam.Dzisiaj wieczorem o dziesiątej, w moim gabinecie wArabsko-Amerykańskim Banku na Corniche.Mój człowiek panią wprowadzi.Iproszę, żeby pani przyszła sama.Tak będzie najlepiej, zważywszy na to, co mam dopowiedzenia.Zaintrygowana tajemniczym zaproszeniem Tufailego, Kate zjawiła się przedbankiem punktualnie o dziesiątej.Tufaili dotrzymał słowa.Milczący mężczyzna wczarnym garniturze zaprowadził ją do windy i nacisnął guzik najwyższego piętra.Drzwi otworzyły się bezpośrednio na bogato urządzony pokój pełenskandynawskich mebli z palisandru oraz dzieł prymitywnej sztuki z Afryki i Azji.Kate od razu zauważyła, że ich głównym motywem jest seks. Na sofach i w fotelach siedziało półokręgiem dziesięciu mężczyzn, łącznie zNabiłem Tufailim.Kate znała ich twarze z gazet i czasopism.Przypomniała sobie,co Armand opowiadał jej o każdym z nich.To byli zuama. Dziękuję za punktualność, panno Maser  powiedział Tufaili bez wstępów.Wskazał na fotel ustawiony pośrodku gabinetu. Mogę pani zaproponowaćherbatę?Kate usiadła i utkwiła oczy w Tufailim. Nie, dziękuję. Dobrze.Sądzę, że możemy sobie podarować prezentację? Wie pani, kimjesteśmy. O tak, panie Tufaili. Zatem pozwoli pani, że wyjaśnię, dlaczego panią tutaj zaprosiliśmy, pannoMaser.Jednej rzeczy Bejrutczycy nienawidzą ponad wszystko.Bałaganu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •