[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.MilczaÅ‚ tylko jak zaklÄ™ty, a kto go pozdrowiÅ‚, odbieraÅ‚ w odpowieói jeno krótkie ski-nienie gÅ‚owÄ….MogÅ‚o to być spowodowane szacunkiem dla miejsca i duchownej praktyki,bo katechizacjÄ™ uważano ogólnie za roóaj nabożeÅ„stwa.Przed rozpoczÄ™ciem samej nauki musiano stwieróić obecność wiernych, gdy tedyproboszcz wywoÅ‚aÅ‚ Jana Andersona ze SkroÅ‚yki, odpowieóiaÅ‚ bez chwili wahania, zupeÅ‚-nie jakby nigdy nie istniaÅ‚ na Å›wiecie jakiÅ› cesarz Portugalii.Proboszcz sieóiaÅ‚ pod Å›cianÄ… w gÅ‚Ä™bi izby i trzymaÅ‚ rozÅ‚ożonÄ… przed sobÄ… na stolewielkÄ… ksiÄ™gÄ™, a obok niego Lars Gunnarson i pomagaÅ‚ mu, wyjaÅ›niajÄ…c, kto w czasieostatniego roku wydaliÅ‚ siÄ™ z gminy, kto siÄ™ ożeniÅ‚ czy zmarÅ‚.Kiedy Jan daÅ‚ odpowiedz jak należy, wszyscy zobaczyli, że proboszcz zwróciÅ‚ siÄ™ doLarsa z niedosÅ‚yszalnym pytaniem. O, nie byÅ‚o tak zle, jak siÄ™ zdawaÅ‚o!  powieóiaÅ‚ Lars. WyperswadowaÅ‚emmu to! Teraz coóiennie przychoói tu do Falli i pracuje jak przedtem.Lars nie byÅ‚ tak taktowny jak proboszcz i odpowiadajÄ…c, nie zniżyÅ‚ gÅ‚osu, toteż wszyscyzrozumieli, o co ióie i oczy wielu zwróciÅ‚y siÄ™ na Jana.Ale on sieóiaÅ‚ spokojnie, jak gdybynie sÅ‚yszaÅ‚ nic a nic.Rozpoczęła siÄ™ katechizacja, a proboszcz kazaÅ‚ powieóieć czwarte przykazanie kilku-nastu mÅ‚odym, zatrwożonym trochÄ™ parobczakom, którzy mieli dnia tego być pytani dlazbadania, czy obeznani sÄ… należycie z zasadami wiary Å›wiÄ™tej.Nie staÅ‚o siÄ™ to tak caÅ‚kiem przypadkowo, że proboszcz wybraÅ‚ wÅ‚aÅ›nie to czwarteprzykazanie za temat nauki.ZnalazÅ‚ siÄ™ w wygodnej, zacisznej izbie, z Å‚awkami wzdÅ‚użścian, peÅ‚nej staroÅ›wieckich naczyÅ„, noszÄ…cej niezaprzeczalne znamiona dobrobytu.CzuÅ‚tedy potrzebÄ™ przypomnieć sÅ‚uchaczom o tym, że dobrze óieje siÄ™ tym roóinom, któreselma la erl f TÄ™tniÄ…ce serce 66 trzymajÄ… siÄ™ z pokolenia w pokolenie razem i góie mÅ‚oói pozwalajÄ… starszym rząóići wÅ‚adać, póki im starczy siÅ‚, potem zaÅ› szanujÄ… ich i otaczajÄ… opiekÄ… aż do Å›mierci.ZaczÄ…Å‚ wÅ‚aÅ›nie objaÅ›niać owe wielkie obietnice nagród, jakich Bóg uóieli tym, którzyczczÄ… ojca i matkÄ™ swojÄ…, gdy nagle wstaÅ‚ z Å‚awki Jan ze SkroÅ‚yki i powieóiaÅ‚: Pod drzwiami stoi ktoÅ› i nie Å›mie wejść do Å›rodka! Börje!  powieóiaÅ‚ proboszcz. Sieóicie najbliżej drzwi, wyjrzyjcie też!Bórje wstaÅ‚, otwarÅ‚ drzwi i wyjrzaÅ‚ za próg. Nie ma nikogo!  powieóiaÅ‚. Janowi siÄ™ przesÅ‚yszaÅ‚o.Nauka potoczyÅ‚a siÄ™ dalej.Proboszcz objaÅ›niaÅ‚ wiernym, że przykazanie to nie macech rozkazu, ale jest raczej roóajem dobrej rady, której powolny być winien ten, ktopragnie, by mu siÄ™ powoóiÅ‚o w życiu.Proboszcz przyznaÅ‚, że jest jeszcze mÅ‚odym czÅ‚o-wiekiem, ale zarazem oÅ›wiadczyÅ‚, że z doÅ›wiadczenia zna dużo przykÅ‚adów na to, iż tenkto nie sÅ‚ucha swych roóiców i pogaróa nimi, kÅ‚aóie kamieÅ„ wÄ™gielny pod gmachniepowoóeÅ„, zawodów i nieszczęść wÅ‚asnych.Proboszcz mówiÅ‚, a Jan obracaÅ‚ raz po raz ku drzwiom gÅ‚owÄ™.Potem daÅ‚ znak Kata-rzynie, sieóÄ…cej w ostatnim rząóie krzeseÅ‚ i majÄ…cej lepszy dostÄ™p do drzwi, by wyjrzaÅ‚a.PosieóiaÅ‚a jeszcze chwilÄ™, ale rozważywszy, że Janowi nie trzeba siÄ™ w tym czasie sprze-ciwiać, wstaÅ‚a na koniec.Nie ujrzawszy znowu nikogo, potrzÄ…snęła ku mężowi przeczÄ…cogÅ‚owÄ… i wróciÅ‚a na miejsce.Proboszcz nie zwracaÅ‚ uwagi na krÄ™taninÄ™ Katarzyny, ale ku wielkiej radoÅ›ci tych,którzy mieli być pytani, peÅ‚nÄ… parÄ… wjechaÅ‚ w poruszony temat i zapomniawszy o wÅ‚aÅ›ci-wym katechizowaniu, rozw3aÅ‚ przed sÅ‚uchaczami piÄ™kne myÅ›li, nasuwajÄ…ce mu siÄ™ ciÄ…gle. PomyÅ›lcie tylko  mówiÅ‚  czyż nie podnosi ducha widok domostwa, góiewszystko, co może stworzyć praca mÅ‚odych, oddane zostaje dla użytku roóiców i ichwygody.Oni to, gdyÅ›my byli mali i nie mogli dać sobie rady, z wysiÅ‚kiem nieraz wielkimhodowali nas, zapominajÄ…c o sobie.Jakże sÅ‚uszne jest, by wówczas, kiedy gospodarstwoobejmie mÅ‚oda para, roóice ci, starzy zawsze prawie, czuli siÄ™ u óieci swych jak w niebie&W chwili gdy proboszcz wypowiadaÅ‚ te sÅ‚owa, rozlegÅ‚ siÄ™ w przeciwlegÅ‚ym kÄ…cie izbycichy pÅ‚acz.Lars Gunnarson, sieóÄ…cy przez caÅ‚y czas z pochylonÄ… nabożnie gÅ‚owÄ…, wstaÅ‚szybko, przeszedÅ‚ pokój stÄ…pajÄ…c na palcach, by nie przeszkaóać proboszczowi, otoczyÅ‚swÄ… teÅ›ciowÄ… ramieniem i przyprowaóiÅ‚ jÄ… do stoÅ‚u, przy którym sieóiaÅ‚ kaznoóieja.Tu musiaÅ‚a zająć miejsce Larsa, a on stanÄ…Å‚ za niÄ… i spoglÄ…daÅ‚ z góry.DaÅ‚ znak swejżonie, a ona wstaÅ‚a i stanęła obok.WyglÄ…daÅ‚o to baróo piÄ™knie i wszyscy zrozumieli,co chciaÅ‚ przez to wyrazić; chciaÅ‚ zaznaczyć, że wÅ‚aÅ›nie u niego jest tak, jak wedle słówproboszcza wszęóie óiać siÄ™ powinno.Proboszcz spoglÄ…daÅ‚ radoÅ›nie uÅ›miechniÄ™ty na starÄ… matkÄ™ i mÅ‚odÄ… parÄ™, jedno mutylko psuÅ‚o wrażenie, a mianowicie, że stara Erykowa pÅ‚akaÅ‚a i to coraz baróiej, co-raz rozpaczniejv t.ZaprawdÄ™, takiego rozrzewnienia nie wywoÅ‚aÅ‚y sÅ‚owa jego u żadnegoz parafian [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •