[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Uciekł z kopalni, to było najważniejsze.Teraz powinienzatroszczyć się przede wszystkim o to, by Mattias wrócił do domu.To mu naprawdę leżałona sercu.A potem znajdzie się i dla niego jakaś rada.Był młody i silny, miał przed sobą całe%7łycie, wolne i niezależne.To był boski dar dla kogoś, kto spędził cztery lata zamknięty w ciemnicy!Las, który musieli przebyć następnego dnia, nie był zbyt rozległy.Napotkali też most narzece, przeszli na drugą stronę i znalezli się w jasnej, otwartej okolicy Ringerike.Od długiej wędrówki po twardych wiejskich drogach Mattiasowi porobiły się pęcherze nastopach.Nie narzekał, lecz Kaleb widział, że każdy krok jest dla niego udręką.Ale dzielniebrnął dalej.Widocznie pęcherze prócz bólu stóp mają też inne działanie.Niebawem dotarli do jakiejś większej osady.Kaleb zapytał pierwszego napotkanego człowieka o Grastensholm.Chłop drapał się w kark.Nie, on nie wie, ale niech zapytają sędziego, co przyjechał tu dzisiajna rozprawę, on jest z Akershus.Mattias ożywił się.- To on musi znać dziadka! Gdzie on jest?Chłop pokazał im duże obejście, wyglądające na plebanię.Rozstrzygają tam dzisiajzadawniony spór, a wrogość przeciwników jest straszna, wyjaśniał im ze złośliwą radościąstojącego z boku obserwatora.Chłopcy poszli na plebanię.Widocznie trafili na przerwę w rozprawie, bo sień pełna byłarozdyskutowanych chłopów.Nikt nie zauważył dwóch obszarpańców którzy cicho wślizgnęlisię do środka.W dużej sali jadalnej probostwa, przerobionej teraz na pomieszczenie sądowe, siedziałasesor pogrążony w poważnej rozmowie ze swymi współpracownikami.W pobliżugromadka mężczyzn roztrząsała coś przyciszonymi głosami.Drzwi w końcu sali otworzyły się mimo gwałtownych protestów odzwiernego i asesorusłyszał dziecięcy głos, wołający piskliwie w najwyższym podnieceniu:- Dziadek! To jest dziadek, Kaleb! Chodz!Baron Dag Meiden spojrzał zirytowany.Kto tu przeszkadza.? Dopiero wtedy zrozumiał, żewołanie odnosi się do niego.70Dziadek? Teraz jest dziadkiem tylko dla jednego - dla Kolgrima.A to nie jest jego głos.Dwaj niewiarygodnie nędznie ubrani chłopcy wbiegli do sali, a odzwierny nie zdołał ichzatrzymać.Oczy wszystkich skierowały się na intruzów.Starszy z chłopców, należałobyraczej powiedzieć: młodzieniec, z pewnym wahaniem podążał za mniejszym, który pędziłprzed siebie z rozpromienioną twarzą.- Dziadku!Dag Meiden poczuł bolesne ukłucie w sercu.To nie może być.Nie, nie wolno sobie pozwolić na nadzieję, bo rozczarowanie będzie straszne.Ale te miedziane włosy - już nie tak kręcone jak dawniej - rysy twarzy, oczy, które tylkoMattias.O Boże, to on!- Mattias! - krzyknął łamiącym się głosem.Przez moment pokój zawirował wraz z nim, woczach mu pociemniało, lecz wkrótce wszystko minęło.W następnej chwili trzymał już chłopca w ramionach a ten jednym tchem wyrzucał z siebiejakieś niepojęte słowa o kopalni i Knucie, o Kalebie i kominie, bez ładu i składu.W końcu Dag się opanował.Głośno wyczyścił nos i drżącym głosem wyjaśnił zebranym, żeten chłopiec to jego wnuk, który zaginął przed dwoma laty i którego wszyscy mieli zazmarłego.Potem przywitał się z Kalebem, bardzo zażenowanym, gdy Mattias wychwalał gopod niebiosa.Następnie odprowadził chłopców do kuchni, gdzie ich nakarmiono, gdytymczasem on kończył rozprawę szybciej niż mu się kiedykolwiek przedtem zdarzyło i wbardzo jak na niego niezwykły sposób.( Ale bardzo sprawiedliwie, bo Dag Meiden znał swójfach.)Po wszystkim usiadł w kuchni przy obu głodnych oberwańcach i usłyszał nieco bardziejskładny opis tego, co się stało.Był taki szczęśliwy i wpatrywał się jak urzeczony we wnuka,który był teraz znacznie szczuplejszy niż dawniej, ale sprawiał wrażenie krzepkiego isilnego.Jego paznokcie były w katastrofalnym stanie, w oczach jednak miał to samożyciodajne ciepło co przedtem.Drugiego chłopca także natychmiast polubił.Dag rozumiał,jak wielką podporą był Kaleb dla Mattiasa.- I mam muskuły, dziadku! Zobacz!Malec podciągnął postrzępiony rękaw i z niezmierną dumą pokazał niedużą, twardą kulkę naramieniu.Dziadek podziwiał, zachwycony.Nagle Mattias spoważniał.71- A Kolgrim, dziadku? Ca się z nim stało?- Kolgrim? Ma się chyba dobrze.Mattias odetchnął z ulgą.- O, Bogu dzięki! Więc mimo wszystko wrócił do domu? Taki byłem o niego niespokojny ismutny.Bałem się, że utonął.I nie zobaczył tańczących ryb.Jaka szkoda.- Utonął?Tak więc Dag usłyszał także i tę historię, a na jego twarzy malowało się coraz głębszeprzygnębienie.Czyli jednak Irja i Liv, i Cecylia, ba, nawet Meta słusznie bały się najgorszego! Możenaprawdę kobiety mają więcej intuicji niż mężczyzni?Kolgrim.Myśl o nim sprawiała dziadkowi nieznośny ból.Bo także starszego chłopca, urodzonego wtak dramatycznych okolicznościach, darzył głębokim uczuciem.Właściwie Dag miał zamiar przenocować na probostwie, teraz jednak nie mógł odkładaćpowrotu do domu.O Boże, móc wrócić do Grastensholm z tym dzieckiem! Zresztą sądzakończył już pracę, więc nic go tu nie zatrzymywało.Wsadził obu chłopców do powozu iruszyli prosto do domu.Woznica poznał oczywiście, Mattiasa i wzruszony ocierał ukradkiemłzy.Będzie co opowiadać żonie.I wszystkim innym.Przecież on pierwszy dowiedział się opowrocie chłopca!Gdy mieli wsiadać do pięknego powozu, Mattias zapewnił:- My się umyliśmy bardzo starannie, dziadku, i ubrania wypraliśmy.Myślę, że nie mamy nasobie żadnego paskudztwa.- Widzę, że jesteście czyści - powiedział Dag.- Nie przejmuj się niczym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]