[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Widocznie jest to coś, co należy załatwić w tenweekend, a to prowadzi tylko do ciebie.- Uzgodniliśmy, że najbardziej prawdopodobne jest nakłonienie mnie do zrzeczenia sięspadku.Czy to nie powinno być zrobione przed sądem albo notariuszem?- Chyba tak - zastanawiał się Przemek.Był byłym policjantem, a nie prawnikiem.Jeśli wjego pracy wchodziły w grę sprawy spadkowe, to tylko jako motyw zabójstwa.- Alemoże w teczce były dokumenty notarialne.Wystarczy podpisać.- A tak można? - zdziwiła się Beata.- Przecież każdy mógłby podpisać te papiery.Skoronotariusz nie widział mnie ani mojego podpisu, to skąd może wiedzieć, że nie dojdziedo fałszerstwa? Może chodzi o coś innego.- Rostowscy już raz prawdopodobnie dopuścili się fałszerstwa - spekulował Przemek.- Racja - podchwycił Jacek.- Co miałoby ich powstrzymać tym razem? Zwłaszcza żeteraz chodzi o grubą kasę.- Niby macie rację, ale po co mnie tu ściągali, jeśli zamierzali dopuścić się fałszerstwa?Gdyby się ze mną nie skontaktowali, nigdy bym się o tym nie dowiedziała.- Może początkowo nie chcieli - myślał głośno Przemek.- Przemek może mieć rację - zgodził się Jacek.- Mogli liczyć na to, że cię zmiękczą alboprzekonają.W końcu ta szyta grubymi nićmi intryga nie wzięła się z powietrza.- Doszli do wniosku, że jesteś twardsza, niż myśleli, i zdecydowali się na innerozwiązanie.A może dowiedzieli się, że wynajęłaś detektywa, i uznali, że i tak siędowiesz o spadku, więc trzeba działać, zanim odkryjesz zbyt wiele.- Może - zgodziła się Beata z powątpiewaniem - ale czy w akcie notarialnym niepowinny się znalezć poza moimi danymi osobowymi PESEL, seria i numer dowoduosobistego? Albo coś w tym stylu.?- Powinny - stwierdził Przemek.- Kiedyś robiłem zwykłe poświadczenie podpisu, inawet NIP był potrzebny.Do takiego aktu tym bardziej.- Zwabili mnie, żeby ukraść moje dane osobowe? - Beata wsparła głowę na dłoni.-Najpierw musieliby znalezć notariusza, który by się zgodził na taki numer.- Mówiłem, że to może ostateczność.Uważam, że będą próbowali cię przekonać dopodpisu, a gotowe dokumenty mają tylko ułatwić sprawę.- Przemek wystukiwałpalcami rytm na blacie stolika.- Do fałszerstwa się nie posuną, bo to za duże ryzyko.- Kiedyś ich to nie powstrzymało.- Jacek nie był przekonany.- Nie wiadomo, w jakich okolicznościach pojawiłam się na tym świecie jako BeataRostowska.- Nie widzieliście Ani? - Nagłe pojawienie się Artura zakończyło dyskusję.- Nie, a coś się stało? - Beata z niepokojem przyglądała się szwagrowi.Był, delikatniemówiąc, poruszony.- Właśnie nie wiem.Znikła.- Bezradnie rozłożył ręce.- Nikt jej nie widział, nic nikomunie powiedziała.- To jedna z dłuższych kwestii, jakie od niego usłyszałem - szepnął Jacek do Przemka.- A przysięga małżeńska? Była dłuższa.- To się nie liczy - uznał po chwili zastanowienia Jacek.- Powtarzał za księdzem.Beata kopnęła Jacka w kostkę.Nie żeby nie miał racji, ale czasami trzeba się przymknąć izachować komentarze dla siebie, zwłaszcza jeśli nie są na temat.- Nie widzieliśmy jej.- Jacek i Przemek również pokiwali przecząco głowami.- Możeposzła do łazienki albo się przebrać?- Może.- Artur nie wydawał się przekonany.- Pójdę jej poszukać.- Po co? - Jacek klepnął Artura w ramię.- Teraz już za pózno na ucieczkę sprzed ołtarza.Znajdzie się.Artur poprawił okulary, chrząknął i odszedł.- Chyba nie zrozumiał dowcipu - pożalił się Jacek.- Zrozumiał.- Beata karcąco popatrzyła na chłopaka.- Ale to dowcip w wyjątkowo złymguście, więc był na tyle uprzejmy, że go nie skomentował.- Racja.- Jacek zrobił przepraszającą minę.- Nie chciałem zrobić mu przykrości.Wystarczy, że się z nią ożenił.Po co mu dokładać.-Ja chyba oszaleję! - prawie krzyknęła z udawaną irytacją, w rzeczywistościpowstrzymując się od wybuchu śmiechu.Przemek również z trudem tłumił rozbawienie.Trudno było oprzeć się wesołości,słuchając słownych utarczek Jacka i Beaty.Tych dwoje świetnie się rozumie, jestem nastraconej pozycji, pomyślał z żalem Macierzak.- Swoją drogą to ciekawe, dokąd poszła? - Beata sama zaczęła się zastanawiać.- Chybanie jest aż tak głupia, żeby.- zawiesiła głos.- Przyprawić mężowi rogi jeszcze przed nocą poślubną? - dokończył Jacek.- Powiemtak.Może i to brzmi niewiarygodnie, ale nie będę zdziwiony, jeśli właśnie tym się terazzajmuje.- Muszę się wam do czegoś przyznać - ogłosił nagle Przemek.- No nie! - jęknął Jacek.- Ty i Anka? - chwycił się teatralnym gestem za serce.- Nie słuchaj go.- Beata rzuciła Jackowi miażdżące spojrzenie.- Co chciałeś powiedzieć?Przemek westchnął ciężko:- Mamy masę spraw w biurze, ktoś coś podejrzewa, coś się komuś wydaje, czasemzdarzają się cuda! - Ton głosu nie pozostawiał wątpliwości, że owe cuda to kompletnebzdury.- Większość jednak okazuje się praniem rodzinnych brudów.Nie macie pojęcia,jakie trupy w szafie się znajdują po latach.Kiedy się zgłosiłaś, myślałem, że to jedna ztych spraw.Potem odkryłem, że rzecz jest poważna, ten trup w szafie nadal śmierdzi, cowięcej, mamy do czynienia z przestępstwem.Ale nadal sądziłem, że to jednak sprawarodzinna, że może nie warto grzebać dalej.Cokolwiek się wydarzyło w przeszłości, to ciludzie dali ci dom.Prawda jest jednak taka, że to potworne bagno, i trzeba się od niegouwolnić, żeby normalnie żyć.Nieważne, skąd pochodzisz ani jak się naprawdęnazywasz.Ważne, żebyś mogła odciąć się od przeszłości.Beata nie odpowiedziała.Czuła dławienie w gardle, nawet Jacek przestał błaznować.Uśmiechnęła się z wysiłkiem.- Zdajecie sobie sprawę, że powinienem zawiadomić policję, jak tylko zdobyłemdowody, że mamy do czynienia z przestępstwem? - Przemek był wyraznie zmieszany.-Postanowiłem zaczekać, aż znajdę coś więcej.Coś bardziej konkretnego.Ale w tejsytuacji.w tej sytuacji.- Rozumiem.- Beata patrzyła ze smutkiem.Nigdy nie myślała, że jej własna rodzinnasprawa może znalezć zakończenie na posterunku policji.- Ale najpierw dokończmy to,co zaczęliśmy.Przez chwilę siedzieli w milczeniu, każde zatopione w swoich myślach.Beata myślała otym, że powinna czuć wyrzuty sumienia.Ludzie, o których całe dotychczasowe życiemyślała, że są jej rodziną, okazali się obcy.Mimo że nigdy nic ich nie łączyło, trudnozapomnieć o uczuciach, jakie żywiła przez całe lata.Była to pełna goryczy i zawodumiłość, poczucie, że nie zasługuje na ich uczucie i przywiązanie, a zarazem gniew iświadomość, że nie można stać się kimś obcym sobie tylko po to, by ktoś inny cięzaakceptował.Teraz pozostał tylko cień tamtych emocji, z wyjątkiem gniewu i niechęci.Jacek pomyślał o tym, że najbliższe kilka, kilkanaście godzin przyniesie rozwiązaniezagadki.Oby prawda nie była straszniejsza niż kłamstwa, w których żyła.Przemek nie myślał o sprawie.Myślał, że traci cudowną dziewczynę, chociaż trudnostracić coś, czego nigdy się nie miało.Utrata nadziei też boli.Wrócili do pozostałych gości.Panna młoda jeszcze się nie odnalazła, ale poza Arturemnikt jej nie szukał.Rostowski wziął go w końcu na stronę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]