[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poza tym cała ta idiotycznasytuacja lekko mnie zaskoczyła.Bo popatrz - mówił do Roysa,otrzepując spodnie z piasku - najspokojniej w świecie wchodzę do domu swojej siostry, a tu jak nie zacznie wyć alarm.Zapalają się wszystkie światła.Wpada z hukiem jakiś koman-dos.Prawdziwy kryminał!- W domu jest nowy system alarmowy - wyjaśnił Roysz uśmiechem.- Zainstalowaliśmy go kilka tygodni temu.- Ach, tak - uśmiechnął się łan.- W takim razie muszęprzyznać, że działa doskonale.Może napijemy się piwa? - zaproponował, jak gdyby nigdy nic.- Chętnie - odparł Roys.- Muszę tylko rozbroić alarmi zadzwonić na posterunek, żeby odwołali radiowóz - dodałi poszedł w stronę telefonu.Rozdział piąty- Może dowiem się wreszcie, dlaczego próbowałeś się domnie włamać? - zapytała Laura, patrząc na siedzącego naprzeciwko niej brata.- Nie musiałbym tego robić, gdybyś uprzedziła mnieo alarmie - odparł.W ręku trzymał butelkę zimnego piwa.Widocznie potłuczona szczęka musiała mu dokuczać, bo zamiastpić, przykładał chłodne szkło do bolącego miejsca.- Możesz być pewny, że zrobiłabym to, gdybyś ty uprzedziłmnie o swojej wizycie.- Niestety, wizyta była całkowicie nieplanowana - powiedział Ian i spoglądając na Roysa, dodał z uśmiechem: - Student pierwszego roku prawa musi sobie czasem zrobić jakąśprzerwę, prawda?- Pewnie - zgodził się Roys.Pomyślał sobie, że on również nie tak planował zakończenie tego wieczoru.Od czasudo czasu spoglądał na Laurę i starał się podejść do całej sprawyze stoickim spokojem.Wolałby tylko, żeby dziewczyna poszłasię przebrać.Gdyby zamiast tej prowokującej sukienki miałana sobie na przykład stary, powyciągany dres, byłoby mu dużołatwiej pogodzić się z faktem, że ich pierwszy raz musi narazie zaczekać na bardziej sprzyjające warunki.- A gdzie kuzynki? - zainteresował się Ian.- Wyszły.- Masz coś do jedzenia? - padło kolejne konkretne pytanie.- Umieram z głodu.Popatrzyła na niego z wyrzutem.Młodszy brat, w pełniświadom, w czym przeszkodził, wzrokiem niewiniątka spoglą-Siostry z klanu MacGregor 69dał na swoją sfrustrowaną siostrę i jej towarzysza.Cała sytuacja bardzo go ubawiła i wcale nie czuł się głupio z powoduzamieszania, które wywołał.- Chcesz jeść, to sobie coś zrób.Wiesz, gdzie jest lodówka- burknęła Laura.- Mam niezwykle kochającą siostrę, nie sądzisz? - zagad-nął Ian do Roysa, po czym potulnie ruszył w stronę kuchni.- Chcecie kanapkę? - rzucił przez ramię.- Czemu nie? - odpowiedzieli zgodnie Laura i Roys.Wy-mienili długie znaczące spojrzenia, a potem chcąc nie chcącwstali i poszli za nim.- Wiesz, Laurko, właściwie miałem zamiar jechać do dziadkai wycisnąć z niego trochę forsy - opowiadał Ian, wyciągając cotylko się da z ogromnej lodówki.- Ale potem pomyślałem sobie,że chętnie zobaczyłbym moją drogą siostrzyczkę.- Odejdz stąd! Okropnie bałaganisz - ofuknęła go Laura.- Sama zrobię te kanapki - powiedziała i chciała odsunąć gona bok.Ian otoczył ją ramieniem i szybko pocałował w policzek.Ten czuły braterski gest złagodził nieco jej irytację, więc ode-zwała się milszym tonem:- Siadaj i dokończ to swoje piwo.łan gorliwie wykonał polecenie siostry.Usiadł przy kuchennym stole obok Roysa, długie nogi położył na stojącym naprzeciwko krześle.Sprawiał wrażenie bardzo zadowolonegoz siebie młodego człowieka, którym był w istocie.Miał dwadzieścia dwa lata, intrygującą urodę i duży talent w wielu dziedzinach.Dzięki temu mógł śmiało stawić czoło reputacji, jakąwyrobił sobie jego ojciec podczas studiów na Harvardzie.łanMacGregor był w stanie prześcignąć ojca nie tylko pod względem wyników w nauce, lecz również powodzenia u kobiet.Rzadko która potrafiła bowiem przejść obojętnie obok szczupłej twarzy, blond czupryny, zmysłowych ust i błękitnych oczumłodego MacGregora.70 NORA ROBERTS- Jak tam interesy, Roys? - zagadnął swobodnie.Obaj dobrze wiedzieli, że nie jest to pytanie wynikającez prawdziwego zainteresowania.Najwyrazniej brat chciał daćdo zrozumienia adoratorowi siostry, że póki on tu jest, tamtenpowinien trzymać się od niej z daleka.Roys doszedł do wniosku, że to zrozumiała reakcja i w pewnym sensie docenił postawę młodego MacGregora.W którymś momencie on i Ianspojrzeli sobie szczerze w oczy, potwierdzając tym samym, żeobydwaj rozumieją, o co chodzi.- Interesy? - powtórzył Roys.- Dziękuję, nie narzekam- stwierdził lakonicznie, po czym uniósł swoją butelkę z piwem i skinął w stronę Iana - Najlepszego.Za nową znajomość- powiedział i pociągnął długi łyk.Przez cały następny tydzień Laura usiłowała stłumić frustrację wywołaną nieudanym zakończeniem weekendowejrandki.Ciężka praca miała być dla niej najlepszym lekarstwem,bo nie wyglądało na to, żeby w najbliższym czasie mogły spełnić się jej erotyczne sny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]