[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zastanawiałam się nawet, droga Joe, czy nie byłoby dobrze, gdybym zobaczyła się z tą kobietą i poprosiła ją, by zostawiła Vernona w spokoju.Tak sobie myślę, że nawet zła kobieta mogłaby wysłuchać prośby matki.Vernon jest zbyt młody, by rujnować sobie życie.Doprawdy, sama nie wiem, co robić.Zdaje mi się, że ostatnio nie mam na niego żadnego upływu.Ściskam Cię mocno, oddana Ci ciociaMyraJoe pokazała list Sebastianowi.— Chyba ma na myśli Jane — powiedział Sebastian.— Chciałbym być przy takim spotkaniu.Ale Jane by się ubawiła.— Ciocia Myra wypisuje idiotyzmy — zaprotestowała gorąco Joe.— Dziękowałabym Bogu, gdyby Vernon zakochał się w Jane.Byłoby to sto razy lepsze niż ta jego obecna głupia miłość i kurczowe trzymanie się Nell.— Nic lubisz jej, prawda?— Tak jak i ty.— Och, nieprawda, lubię ją, i owszem, choć nie jest to osoba, która potrafiłaby mnie zainteresować.Przyznaję jednak, że jest atrakcyjna i na swój sposób całkiem śliczna.— Tak jak pudełko czekoladek.— Nell nic pociąga mnie, ponieważ mój umysł nie został jeszcze rozbudzony.Jeszcze nic zdarzyła mi się prawdziwa Nell i, być może, nigdy się nie zdarzy.Przypuszczam, że tego rodzaju miłość bywa niektórym ludziom potrzebna, ponieważ wyzwala w nich różnego rodzaju uczucia i energię.— Jane jest warta dziesięciu Nell! Im prędzej Vernon da sobie spokój z cielęcą miłością do Nell, a w miejsce tego zakocha się w Jane, tym lepiej.Sebastian zaciągnął się papierosem i rzeki powoli:— Chyba nie mogę się z tobą zgodzić.— Dlaczego?— Jakby ci to wytłumaczyć.Widzisz, Jane to silna osobowość, to realistka.Miłość do niej może mężczyznę pochłonąć całkowicie.Chyba zgodzisz się ze mną, że Vernon jest potencjalnym geniuszem.No więc, czy geniusz chciałby mieć za żonę kobietę o silnej osobowości? Nie, geniusz z natury, wolałby poślubić kogoś nijakiego, kogoś, czyja osobowość by mu nie przeszkadzała.To może zabrzmi cynicznie, lecz śmiem twierdzić, że tak właśnie byłoby w małżeństwie Vernona i Nell.Jak dotychczas, ona przedstawia sobą… przedstawia… sam nie wiem, jak to nazwać, powiedzmy „ukwieconą jabłoń, śpiew i złoto…” Coś w tym stylu.To go czeka, kiedy się z nią ożeni.Nell się nie zmieni; zawsze będzie miłą, ładną i łagodną istotą, którą, naturalnie, on będzie bardzo kochał.Taka żona nigdy nic stanie mu na przeszkodzie, nigdy nie stanie między nim a jego pracą; nie ma na to dość silnego charakteru.Co innego Jane.Ona mimo woli przeszkadzałaby Vernonowi.To nie uroda Jane go przyciąga, to ona sama.Jane mogłaby stać się dla Vernona kobietą fatalną…— Nie zgadzam się z tobą.Sądzę, że Nell jest głupiutką małą oślicą i nie dopuszczam do siebie myśli, że Vernon mógłby się z nią ożenić… Mam nadzieję, że nic z tego nie wyjdzie…— Co jest bardzo prawdopodobne — podsumował Sebastian.ROZDZIAŁ DRUGI1Nell znów była w Londynie.Vernon przyszedł zobaczyć się z nią dzień po jej powrocie.Od razu zauważyła, że zaszła w nim jakaś zmiana.Miał niespokojne, podekscytowane spojrzenie.Powiedział niemal od progu:— Nell, rzucam Birmingham.— Co takiego?— Posłuchaj, wszystko ci opowiem… — Mówił z ożywieniem, z przejęciem.Jego muzyka… poddał się jej… pisze operę.— Posłuchaj, Nell.To jesteś ty… wychylasz się z okna swojej wieży… twoje złote włosy spływają w dół i błyszczą w słońcu… — Podszedł tło fortepianu i zaczął grać, tłumacząc jej wszystko po kolei.— To są skrzypce… a teraz odzywają się harfy… a tak podzwaniają twoje klejnoty…Nell słyszała jeden ciąg brzydkich, nie harmonizujących ze sobą dźwięków.Przecież to szkaradne, pomyślała.Może… może… kiedy zagra to orkiestra…Lecz ona go kocha, a ponieważ go kocha, wszystko, co on robi, robi dobrze.Uśmiechnęła się.— To jest piękne, Vernonie.— Naprawdę ci się podoba? Och, ukochana, jaka ty jesteś cudowna, jaka przemiła.Wszystko potrafisz zrozumieć.Podszedł do niej, ukląkł i ukrył twarz w jej sukni.— Tak bardzo cię kocham… tak bardzo… Nell dotknęła czule jego ciemnych włosów.— Opowiedz mi tę całą historię.— Naprawdę chciałabyś posłuchać? No wice, księżniczka o złotych włosach mieszka sobie w wieży pewnego zamku, a królowie i rycerze zbiegają się ze wszystkich stron świata, aby ją poślubić.Ona jednak jest zbyt wyniosła, by spojrzeć łaskawym okiem choćby na jednego.Wiesz? Jest w rym coś z prawdziwej, opowiadanej dzieciom bajki.Ale idźmy dalej.Któregoś dnia pod murami wieży staje jeszcze jeden zalotnik, ktoś, kto wyglądem przypomina Cygana: wytarte łachmany, mały, zielony kapelusik.Gra na czymś w rodzaju fujarki, śpiewa; mówi, że jego królestwo jest większe od wszystkich innych, ponieważ tym królestwem jest cały świat, i że nikt nie ma takich klejnotów jak on, bo jego klejnoty to krople rosy.Pozostali zalotnicy uznają go za szaleńca i każą iść precz.Cygan odchodzi, lecz kiedy zapada noc, w przylegającym do wieży ogrodzie, znów rozlega się dźwięk jego fujarki.Księżniczka, leżąc w łóżku, słucha [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •