[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Dziękuję ci  odparła nieco urażonym tonem Egwene.Chora na świerzbkoza, też coś!71  Jeżeli nie będziesz słuchała, gdy powiem ci o czymś po raz pierwszy, naukanie będzie ani łatwa ani szybka.Wydaje ci się, że pracowałaś przez te ostatnie dni.Bądz gotowa teraz na rzeczywisty wysiłek. Amys, będę się uczyła wszystkiego, czego możesz mnie nauczyć, ale mię-dzy Randem i Sprzymierzeńcami Ciemności.Może się okazać, że czas na naukęto luksus, a i moja sakiewka jest pusta. Wiem  odparła zmęczonym głosem Amys. On już teraz przysparzanam kłopotów.Chodz.Dość już czasu zmarnowałaś tą swoją dziecinadą.Trzebaomówić kobiece sprawy.Mądre czekają.Egwene dopiero teraz zauważyła, że pod kocami Moiraine jest pusto.Sięgnęłapo suknię, jednak Amys powiedziała: Nie będzie potrzebna.Przejdziemy się tylko kawałek.Zarzuć sobie koc naramiona i chodz.Wykonałam już mnóstwo pracy dla Randa al Thora, a potem,kiedy skończymy, czeka mnie jeszcze więcej.Egwene, dręczona wątpliwościami narzuciła na siebie koce i śladem starszejkobiety wkroczyła w mroki nocy.Było bardzo zimno.Czując, że dostaje gęsiejskórki, przeskakiwała z jednej bosej nogi na drugą, wędrując po lodowatym, ka-mienistym podłożu.Po upalnym dniu noc sprawiała wrażenie równie mroznej jaksamo serce zimy w Dwu Rzekach.Oddech zamieniał się w rzadką mgłę, błyska-wicznie wchłanianą przez powietrze, które nadal było całkowicie suche pomimochłodu.Na tyłach obozowiska Mądrych stał niewielki namiot, którego przedtem niezauważyła, niski jak pozostałe, za to ciasno otoczony palikami.Ku jej zdziwieniuAmys zaczęła zdejmować z siebie ubranie i gestem dłoni dała jej znak, by postąpi-ła tak samo.Zacisnąwszy zęby, żeby nie szczękały, powoli poszła za przykłademtamtej.Kobieta Aiel, obnażona już do gołej skóry, postała przez chwilę bez ruchu,jakby noc wcale nie była mrozna, robiąc głębokie wdechy i okładając się pięścia-mi, zanim pochylona weszła wreszcie do środka.Egwene ochoczo wbiegła tuż zanią.Niczym cios zadany kijem między oczy uderzyło ją wilgotne ciepło.Z wszyst-kich porów skóry trysnął pot.Moiraine była już na miejscu w towarzystwie pozo-stałych Mądrych oraz Aviendhy, wszystkie nagie i spocone siedziały wokół duże-go żelaznego kotła, po brzegi wypełnionego okopconymi kamieniami.Zarównokocioł jak i kamienie promieniowały ciepłem.Wygląd Aes Sedai świadczył, żezasadniczo ozdrowiała już po swej eskapadzie, aczkolwiek wokół oczu pojawiłysię nowe, napięte zmarszczki, których tam wcześniej nie było.Egwene zaczęła właśnie starannie szukać miejsca, na którym mogłaby usiąść nie było tam stert dywanów, jedynie kamieniste podłoże  a w tym samymmomencie Aviendha nabrała garść wody z mniejszego kociołka, który stał u jejboku i cisnęła ją do tego większego.Woda zasyczała, zamieniając się w parę,po której na kamieniach nie została nawet wilgotna plama.Aviendha miała kwa-72 śną minę.Egwene wiedziała, jak tamta się czuje.Nowicjuszkom w Wieży takżewyznaczano codzienne obowiązki; nie wiedziała, czy nienawidzi bardziej szoro-wania podłóg od garnków, czy też na odwrót.To zadanie nie wyglądało na zbytuciążliwe. Musimy porozmawiać o tym, co zrobić z Randem al Thorem  powie-działa Bair, gdy Amys zajęła już miejsce. Zrobić?  spytała Egwene zaalarmowana. On jest napiętnowany.Jesttym, którego szukałyście. Tak, to on  odparła ponurym głosem Melaine, odgarniając długie pasmarudawozłotych włosów z wilgotnej twarzy. Musimy dołożyć wszelkich starań,by jak najwięcej naszych ludzi przeżyło jego przyjście. Równie ważne  powiedziała Seana  to dopilnować, by on przeżył doczasu, kiedy proroctwo całkowicie się dopełni.Gdy Melaine zgromiła ją wzrokiem, Seana dodała: Bo inaczej nikt z nas nie przeżyje. Rhuarc obiecał, że wyznaczy kilku Jindo na strażników  powiedziaławolno Egwene. Czyżby zmienił zdanie?Amys potrząsnęła głową. Nie zmienił.Rand al Thor sypia w namiotach Jindo, setka mężczyzn zaśczuwa, aby się przebudził.Niemniej jednak mężczyzni często widzą sprawy ina-czej niż my.Rhuarc będzie za nim chodził, być może sprzeciwiał się decyzjom,jego zdaniem błędnym, ale nie będzie próbował udzielać mu wskazówek. Myślicie, że on potrzebuje czyichś rad?  Brwi Moiraine wygięły sięw łuk, ale Egwene to zignorowała. Jak dotąd robił to, co musiał i nikt nimnie kierował. Rand al Thor nie zna naszych obyczajów  odparła Amys. Może po-pełnić setki błędów, zwracając przeciwko sobie jakiegoś wodza albo cały klan,sprawiając, że zobaczą w nim zwykłego mieszkańca mokradeł, nie zaś Tego KtóryPrzychodzi Ze Zwitem.Mój mąż to dobry człowiek i znakomity wódz klanu, alenie jest rozjemcą, który opanował umiejętność nakłaniania rozgniewanych ludzi,by wbijali włócznie w ziemię.Musimy umieścić kogoś blisko Randa al Thora,kogoś, kto mu szepnie coś do ucha, gdy będzie chciał popełnić fałszywy krok.Ruchem ręki wskazała, by Aviendha ponownie polała wodą rozgrzane kamie-nie; młodsza kobieta usłuchała rozkazu z ponurą gracją. Ponadto musimy go obserwować  wtrąciła ostro Melaine. Musimymieć jakieś pojęcie, co zamierza uczynić, zanim to się stanie.Proroctwo Rhuideanzaczęło się wypełniać i proces ten jest nieodwracalny, niezależnie od sposobów,do jakich byśmy się nie uciekły, ja jednak mam zamiar dopilnować, by przeżyłotylu naszych ludzi, ile to możliwe.Od intencji Randa al Thora zależy, jak tegodokonać.73 Bair pochyliła się w stronę Egwene.Jej ciało robiło wrażenie, jakby składałosię z samych kości i ścięgien. Ty go znasz od dzieciństwa.Czy on ci zaufa? Wątpię  odparła Egwene. Nie ufa mi już tak jak dawniej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •