[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie brak im odwagi, są urodzonymi żołnierzami, spodobałosię im niebezpieczeństwo, a nagroda musiała być spora.Zapewne mieli też gwarancje, żewładze nie będą dążyły do wyjaśnienia tej sprawy.Dziwi mnie, że nie było oficjalnegonadzoru policji ani Biura nad uroczystością bierzmowania w katedrze.Przecież don Aprile nawet po przejściu na emeryturę pozostał obiektem zainteresowania FBI.Ale zrozum, wszystko, co powiedziałem, to teoria.Będziesz musiał przeprowadzićśledztwo i ją potwierdzić.A jeżeli się nie mylę, musisz uderzyć z całych sił.- Jeszcze jedno - rzekł Astorre.- Czy dzieci stryja są w niebezpieczeństwie?Craxxi wzruszył ramionami.Starannie obierał ze skóry złocistą gruszkę.- Nie wiem.Ale nie bądz zbyt dumny, by prosić ich o pomoc.Tobie samemuniewątpliwie grozi też pewne niebezpieczeństwo.Na koniec mam dla ciebie propozycję.Sprowadz z Londynu Pryora, żeby pokierował twoimi bankami.To człowiek pod każdymwzględem doskonale wykwalifikowany.- A Bianco na Sycylii? - zapytał Astorre.- Zostaw go tam.Kiedy posuniesz się dalej, znowu się spotkamy.Craxxi nalał mu anyżówki do kawy.Astorre westchnął.- To dziwne - rzekł.- Nigdy nie marzyłem o tym, że będę musiał działać w imieniuwielkiego don Aprilego.- No cóż - zauważył Craxxi.- %7łycie jest okrutne i ciężkie dla młodych ludzi.Valerius przez dwadzieścia lat żył w świecie wywiadu wojskowego, a nie w świeciefikcji, jak jego brat Marcantonio.Wydawało się, że przewidział wszystko, co usłyszał odAstorre, i wcale się nie zdziwił.- Potrzebuję twojej pomocy - rzekł Astorre.- Być może będziesz musiał złamać niektóreze ścisłych zasad swego postępowania.- W końcu odsłaniasz prawdziwe oblicze.Zastanawiałem się, ile to potrwa - odparł oschleValerius.- Nie wiem, co masz na myśli - stwierdził Astorre.Był trochę zaskoczony reakcją kuzyna.- Sądzę, że śmierć twojego ojca nastąpiła w wyniku zmowy, w którą wplątane było FBI inowojorska policja.Pewnie myślisz, że fantazjuję, ale tego właśnie się dowiedziałem.- Nie jest to wykluczone - rzekł Valerius.- Ale w mojej pracy tutaj nie mam dostępu dotajnych dokumentów.- Ale musisz mieć przyjaciół.W agencjach wywiadowczych.Możesz im zadać pewnepytania.- Nie muszę zadawać pytań - odparł Valerius z uśmiechem.- Są gadatliwi jak sroki.Ta potrzeba wiedzy to mydlenie oczu.Masz pojęcie, czego szukasz?- Wszelkich informacji o zabójcach twojego ojca.Valerius przechylił się do tyłu w fotelu, pykając z cygara, swego jedynego nałogu.- Nie chrzań, Astorre.Coś ci powiem.Przeprowadziłem analizę.To mógł być odwet lubzemsta świata gangsterskiego.Myślałem też o tym, że stoisz na czele banków.Ojciec zawszemiał plan.Wyobrażam to sobie tak.Don uczynił cię człowiekiem zdobywającym punkty dlarodziny.Co z tego wynika? To, że jesteś przeszkolony, że byłeś jego właściwym przedstawicielem, który miał się uaktywnić dopiero w przełomowym momencie.W twoimżyciu jest jedenastoletnia luka, a twoja maska wygląda zbyt ładnie, by mogła być prawdziwa -piosenkarz amator, miłośnik konnej jazdy.Podejrzany jest także złoty łańcuch, którego nigdynie zdejmujesz.- Przerwał, odetchnął głęboko i zapytał: - Co sądzisz o tej analizie?- Bardzo trafna - odparł Astorre.- Mam nadzieję, że zachowałeś ją dla siebie.- Oczywiście.Ale w takim razie jesteś niebezpiecznym człowiekiem.I dlategopodejmiesz radykalne działania.Ale dam ci pewną radę.Twoja maska jestnieprzekonywająca, niedługo zostanie zerwana.Jeśli chodzi o moją pomoc, żyje mi się bardzodobrze i jestem przeciwny wszystkiemu, co - jak sądzę - sobą reprezentujesz.Więc na razieodmawiam.Nie pomogę.Jeżeli sytuacja się zmieni, to się z tobą skontaktuję.Jakaś kobieta wyszła do recepcji, by zaprowadzić Astorre do gabinetu kuzynki.Nicoleuścisnęła go i pocałowała.Wciąż go lubiła, ich młodzieńczy romans nie zostawił przykrychzadr w jej sercu.- Muszę porozmawiać z tobą na osobności - powiedział.Nicole odwróciła się do kobiety, która była również jej ochroniarzem.- Helene, możesz nas zostawić samych.Przy nim nic mi nie grozi.Helene spojrzała na niego przeciągle.Próbowała wywrzeć na nim wrażenie i udało się jej.Podobnie jak Cilke, Astorre zauważył jej niezmierną pewność siebie - pewność karciarza zasem w rękawie lub osoby posiadającej ukrytą broń.Przyjrzał się, by sprawdzić, gdzie możebyć schowana.Spodnie i żakiet opinały się na imponującym ciele Helene; tam pistoletu niebyło.I wtedy zauważył rozcięcie w nogawce spodni.Nosiła kaburę nad kostką, co nie byłozbyt pomysłowe.Gdy wychodziła, uśmiechnął się do niej, nie szczędząc wdzięku.Odpowiedziała obojętnym spojrzeniem.- Kto ją zwerbował? - zapytał Astorre.- Mój ojciec.Z bardzo dobrym skutkiem.To zdumiewające, jak ona potrafi sobie radzić zrabusiami i uwodzicielami.- Nie wątpię.Zdołałaś wydostać akta ojca z FBI?- Owszem.To najpotworniejsza lista zarzutów, jaką w życiu czytałam.Po prostu niewierzę w nie, a FBI nigdy nie potrafiło żadnego dowieść.Astorre wiedział, że don chciałby, żeby on zaprzeczył prawdzie.- Dasz mi te akta na parę dni? - zapytał.Nicole posłała mu swe prawnicze spojrzenie; jej twarz była bez wyrazu.- Wydaje mi się, że nie powinieneś ich teraz oglądać.Chcę sporządzić ich pisemnąanalizę, podkreślić to, co ważne, i potem ci ją dać.Właściwie nie ma tam nic, co ci pomoże.Może ty i moi bracia nie powinniście tego czytać.Astorre popatrzył na nią z troską, po czym uśmiechnął się i zapytał:- Aż tak zle? - Pozwól, że je przestudiuję.FBI to takie gnoje.- Zrób, jak uważasz.Tylko pamiętaj, to niebezpieczna sprawa.Pilnuj się.- Dobrze - odparła Nicole.- Mam Helene.- A jeżeli będziesz mnie potrzebowała, jestem blisko.- Położył dłoń na ramieniu kuzynki,żeby ją uspokoić.Nicole patrzyła na niego przez chwilę z taką tęsknotą, że poczuł sięskrępowany.- Po prostu zadzwoń.Uśmiechnęła się.- Zadzwonię.Ale niczego mi nie brakuje.Niczego.- W rzeczywistości cieszyła się nawieczór z pewnym niesamowicie czarującym i atrakcyjnym dyplomatą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •