[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zbliżyć się do ideału blondyna z piaskownicy to moja nowa idea.Skonsultowałam sięz eleganckimi przyjaciółkami, które doradziły mi, żebym zamiast kupować jedną rzecz od Sasa doLasa, obkupiła się od stóp do głowy.Uzbrojona w pensję udałam się do centrum handlowego, bo taksię teraz mówi na sklepy.Przeobrażanie się w osobę zadbaną okazało się doświadczeniemtraumatycznym.Parking podziemny w Galerii M.to pierwszy orzech do zgryzienia.Wjeżdżam z ulicyi wita mnie napis: Poziom 2B.Jak to 2B, skoro jestem po prostu na parterze? Sunę dalej, parkujęna poziomie 3B (w normalnym języku na pierwszym piętrze) i wszędzie widzę zakazy ruchu pieszych.Jak więc mam wyjść z auta w celu stania się damą? I jak do niego wrócić? Czy auto samo wróci dodomu? Przy windzie wita mnie kolejny napis: Pamiętaj, tu zaparkowałeś samochód.Poziom psa(rysunek psa) 3B.Widzę, że w sklepie tym damy traktuje się jak debilki.Po pierwsze nie jestemz tym parkingiem na ty, po drugie nie jestem rodzaju męskiego, po trzecie nie mam demencji i chybawiem, że zaparkowałam na poziomie 3B, po czwarte od czasu ukończenia zerówki nieporozumiewam się pismem obrazkowym.Po wyjściu z windy odwiedziłam każdy sklep i za każdym razem obsługa ważąca 45 kilogramówprzy wzroście 170 centymetrów uzbrojona w specjalne małe słuchawki śledziła mnie, przesuwającsię dziesięć kroków za mną.Gdy podchodziłam dotknąć spodni, słuchawkowa anorektyczka za mną.Ja w stronę bluzek.Ona w stronę bluzek.Brakowało im tylko takich maskujących drzewekwojskowych przyczepionych do czoła.I już zołza poprawia zle odłożony przez mnie spodzień i całyczas spiskującym szeptem nadaje do reszty anorektyczek, że ja jeszcze nic nie ukradłam.Warunki dokupowania były równie ciężkie, co ceny.Dziś nawet podkoszulek, czyli około dwóch metrówkwadratowych bawełny, kosztuje ponad 100 złotych.Obrażona skończyłam w sklepie spożywczym,gdzie kupiłam mrożoną kaczkę i udałyśmy się do auta.Wchodzę do windy, przy której widniejenapis: Tą windą dotrzesz na każdy poziom Galerii.Chcę nacisnąć na naszego psa 3B, ale jest tylkoprzycisk psa 3A.Poczułam się jak debilka z kaczką, a nie jak dama z łasiczką, gdyż na poziomie psa3A rzeczywiście nie było mojego auta.Błądziłam z kaczką w rozpaczy, aż dojrzałyśmy napis: Jesteśna poziomie psa 3A.Jest jeszcze poziom psa 3B.%7łeby być damą, trzeba być na poziomie.Conajmniej na poziomie Galerii M.Jeszcze muszę do tego poziomu dojrzeć.Blondas z piaskownicy napewno trafiłby do psa 3B.Czy geny determinują na całe życie?Twarda gruszkaOsoby ćwiczące w siłowni (na siłowni?) pójdą do nieba.Wbiegną do nieba lekkim truchtemw obcisłych termodynamicznych majtasach z najnowszej kolekcji Adidasa.Być może triumfalniewjadą do nieba na rowerku odmierzającym puls (czy w niebie jest puls?) albo przekroczą bramykrólestwa niebieskiego, płynąc kajakiem czwórkami do nieba szli.Fitness bowiem to czyściec naZiemi.Każdy, kto uprawia fitness, wie, o co biega.Dla niewtajemniczonych parę słów wyjaśnienia.Fitness jest to rodzaj pokuty poprzez sport, samobiczowania w zamknięciu, o wodzie, ale bez chleba,w takt głośnego łomotu uznawanego za muzykę.Fitness nie ma nic wspólnego ze szkolnym wuefem,przez to bowiem, że wuef jest przedmiotem obowiązkowym, co druga osoba się z niego zwalnia,powołując się na miesiączkę lub inne kalectwo.WF, w odróżnieniu od fitnessu, jest darmowy.Nawetjeśli uczeń jest bananowym dzieckiem pobierającym nauki w szkole prywatnej, to wszak kopie piłkęi mnoży tabliczkę mnożenia za pieniądze rodziców, czyli za darmo.I często na darmo.Tymczasemmiesięczna opłata za fitness, na przykład w warszawskim klubie, w którym mnie katują, wynosi około200 złotych.To więcej niż abonament za Neostradę, więcej niż trzy tomy Prousta.Nie lepiejpobiegać w parku i podciągać się na drzewie? Bywalcy fitnessowego czyśćca są tu dobrowolnie i nadodatek płacą za swoje męczeństwo!Zwiątynią fitnessu jest siłownia.Siłownia jest w kształcie klocka i mieści się w rażącoodpychającym miejscu, na przykład przy centrum handlowym, gdzie kobiety z dziećmi taranują cięwózkiem obciążonym żywym bobasem i mrożoną tołpygą, a zdesperowani mężczyzni taszczącyprzyrządy ogrodnicze poszukują swoich toyot na parkingu.Innym uroczym miejscem dla siłowni jestsuterena bloku lub sala na 12.piętrze szklanego biurowca smakowitego kąska dla już zacierającegoswoje macki Osamy bin Ladena.Jestem pewna, że jeśli Osama we mnie trafi (a nie jest łatwo, bomruchliwa), to będę właśnie leżeć na macie podczas fitnessu i kręcić w powietrzu kółka nogamiobciążonymi opaskami z piachem.Umrzeć w takiej pozycji jakie to upokarzające.Na ścianachsiłowni zamiast bizantyjskiej mozaiki zamocowane są lustra.W lustrach tych odbijają się naszanadwaga i braki w urodzie.Trzeba doprowadzić się do wymaganej przez media oraz kardiologówpostury.Podskakujesz Ty, podskakują Twoje getry i adidasy, a wraz z tym wszystkim podskakują trzypodbródki, cellulitis, miażdżyca, a to wszystko widzą wszyscy towarzysze tej niedoli.Nasza wina,nasza wina, nasza bardzo wielka wina: za dużo węglowodanów, za mało sałatek i wody.Za dużoczekolady i golonek, za mało ruchu.Z czyśćca mogą nas wypuścić, dopiero gdy nasz pośladek jestniczym gruszka przed sezonem: kształtny i twardy jak kamień.Dorota, Ania, Jacek, gdy tak podążają do autobusu okutani w zimowe czapki, wyglądają nanormalnych ludzi.Tymczasem to nawiedzone roboty, terminatorzy ze sztucznie przyklejonymuśmiechem, zaprojektowani, by nas niszczyć, czyli trenerzy fitnessu.Ich mięśnie trójgłowe swąjędrnością rozszarpują spodenki, zadyszka (która mnie łapie już na schodach do siłowni) jestsłowem, które nie mieści się w ich słowniku.Trenerzy fitnessu, by uśpić naszą czujność, stosują innysposób liczenia, liczą od końca i bez końca.Przypuśćmy, że jesteśmy w fazie rozciągania.Trenerka,nie uroniwszy ani jednej kropli potu, już złożyła się wpół, głową dotyka kolan, dłonie ściskająnajnowsze adidasy za czubki w miłosnym uścisku i w tej pozycji przygląda mi się, wrednie sięuśmiecha i liczy: 9, 8, 7.Patrzy na mnie i, suka jedna, rzuca: Nie uginamy kolanek, o właśnie,gdzie ja to byłam, 5, 4, 3.i druga noga.trzy-ma-my, oddy-cha-my, chamy, chamy.Fitness jest skonstruowany tak, byśmy czcili wyłącznie ciało, a zapomnieli o duszy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]