[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Rozprawę? — Wyglądała jak uosobienie najwyższego pomieszania.— Czyż musi być rozprawa?Pan Hammond zakaszlał sucho i dwoma krótkimi szczęknięciami odparł:— To jest nieuniknione.W tej sytuacji!— Ale przecież doktor Sheppard chyba mógłby tak zrobić, żeby…?— Są granice moich możliwości — odparłem szorstko.— Ale jeśli śmierć jest sprawą wypadku…?— Roger Ackroyd został zamordowany, proszę pani — odparłem brutalnie.Wydała cichy okrzyk.— Teoria wypadku jest nie do przyjęcia nawet na sekundę! Pani Ackroyd patrzyła na mnie z rozpaczą w oczach.Nie czułem litości wobec czegoś, co uważałem jedynie za chęć wywinięcia się z niewygodnej sytuacji.— Ale na tej rozprawie chyba nie będę musiała odpowiadać na żadne pytania ani nic takiego, prawda? — spytała.— Nie mam pojęcia, czy to będzie konieczne, czy nie — odparłem.— Przypuszczam, że cały ciężar przesłuchania weźmie na siebie pan Raymond.Zna dokładnie wszystkie okoliczności i może formalnie stwierdzić tożsamość zmarłego.Pan Hammond poparł mnie skinieniem głowy.— Myślę, że nie ma się czego obawiać, droga pani — powiedział.— Oszczędzi się pani wszelkiej nieprzyjemności.Aha, jeśli idzie o pieniądze.Czy ma pani dostateczną sumę na bieżące wydatki? To znaczy — dodał, gdy pani Ackroyd spojrzała na niego pytająco — czy ma pani gotówkę? Banknoty, rozumie pani? Jeśli nie, mogę polecić, by wypłacono pani potrzebną sumę.— Chyba chwilowo wystarczy — odezwał się Raymond, który stał obok.— Pan Ackroyd podjął wczoraj z banku sto funtów.— Sto funtów?— Tak, na pensje i inne wypłaty w dniu dzisiejszym.Cała ta suma jeszcze została.— Gdzie są te pieniądze? W jego biurku?— Nie, pan Ackroyd zawsze trzymał pieniądze w sypialni.Mówiąc dokładnie, w starym pudełku do kołnierzyków.Dziwny sposób przechowywania gotówki, prawda?— Przed wyjściem wolałbym się upewnić — powiedział adwokat — czy pieniądze nadal tam są.— Oczywiście — zgodził się sekretarz.— Pójdziemy zaraz na górę! O! Zapomniałem, drzwi są zamknięte.Parker zapytany wyjaśnił, że inspektor Raglan znajduje się w pokoju gospodyni, dodatkowo ją przesłuchując.Po paru minutach inspektor zjawił się w hallu, przynosząc klucz.Otworzył drzwi, przeszliśmy do przedpokoju i stamtąd wąskimi schodami na górę.Drzwi do sypialni Ackroyda były otwarte.Pokój był ciemny, story zaciągnięte, a łóżko pozostawione bez zmiany od wczorajszego wieczoru.Inspektor rozsunął story, wpuszczając trochę słońca, Geoffrey Raymond zaś podszedł do najwyższej szuflady w komodzie z różanego drzewa.— Trzymał pieniądze tak zwyczajnie w niezamkniętej szufladzie? — zdziwił się inspektor.Sekretarz zaczerwienił się lekko.— Pan Ackroyd całkowicie ufał służbie.— Rozumiem, rozumiem — powiedział szybko inspektor.Raymond wysunął szufladę, wyjął z głębi małe, okrągłe skórzane pudełko, otworzył je i wyciągnął nabity portfel.— Oto pieniądze — powiedział, wydobywając pokaźny zwitek banknotów.— Cała setka.Jestem tego pewien, ponieważ pan Ackroyd chował te pieniądze w mojej obecności, ubierając się do kolacji, no a potem nikt ich nie ruszał.Pan Hammond wziął pieniądze z rąk Raymonda i przeliczył.Po chwili spojrzał uważnie na sekretarza.— Mówi pan, że tu jest sto funtów! Ja doliczyłem się tylko sześćdziesięciu.Raymond patrzył gapowato.— Niemożliwe! — wykrzyknął, rzucając się ku adwokatowi.Wyrwał mu pieniądze i sam głośno przeliczył.Pan Hammond miał rację.Było tylko sześćdziesiąt funtów.— Ale… ja nie mogę tego zrozumieć! — Raymond był zupełnie zaskoczony.Poirot zapytał:— Pan sam widział, jak pan Ackroyd chował te pieniądze wczoraj wieczorem, kiedy ubierał się do kolacji? Czy jest pan pewien, że poprzednio nic z tej kwoty nikomu nie wypłacił?— Jestem pewien, że nie.Powiedział nawet: „Po co mam zabierać ze sobą na kolację sto funtów? Za gruby zwitek”.— A więc sprawa jest prosta — zauważył Poirot [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •