[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- ZastukaÅ‚ w okienko w drzwiach.- Litt - odezwaÅ‚ siÄ™ Allen.Okulary zwróciÅ‚y siÄ™ w jego kierunku.- JeÅ›li istnieje jakakolwiek szansa, że ten caÅ‚y Kendrick dowiedziaÅ‚ siÄ™, gdzie jesteÅ›, todlaczego stÄ…d nie wyjedziesz?- MuszÄ™ wiedzieć, doktorze Parker.To jest mój dom, moje laboratorium, to miejscejest dla mnie wszystkim.Rozumie pan?Allen przypomniaÅ‚ sobie listÄ™ z chipa Vero i wreszcie pojÄ…Å‚, jakie byÅ‚y jej strasznekonsekwencje.ZaczÄ…Å‚ siÄ™ zastanawiać, czy wszyscy ci ludzie zostali już zarażeni, czy dopieroteraz zaczynali siÄ™ kiepsko czuć, czy czuli już taki ból jak on? Czy bali siÄ™ tak jak on? To bylimężowie, żony i dzieci.Bracia, siostry i rodzice.Tylu ludzi dotkniÄ™tych, tyle cierpienia.PowiedziaÅ‚:- WidziaÅ‚em paÅ„skÄ… listÄ™ nazwisk.- ChciaÅ‚ wyglÄ…dać twardo, prowokujÄ…co, alepodejrzewaÅ‚, że jedynÄ… rzeczÄ…, jaka rzucaÅ‚a siÄ™ w oczy, byÅ‚o jego cierpienie.- Dlaczego ażtylu?Drzwi brzÄ™knęły i siÄ™ otwarÅ‚y.Litt chwyciÅ‚ za ich krawÄ™dz.- Filmy - odparÅ‚.- Filmy?- One nas uniewrażliwiÅ‚y.Jedna Å›mierć, dziesięć przypadków Å›miertelnych już nikogonie zaciekawi.Dziesięć tysiÄ™cy ofiar przykuje ich uwagÄ™.- Nigdy nie czytaÅ‚ pan Stalina?Litt uniósÅ‚ podbródek.- Kiedy umiera jedna osoba, to jest tragedia.Kiedy umiera milion, to jest statystyka.- Doktorze Parker, nie sÄ…dzÄ™, żeby jakikolwiek rodzic uznaÅ‚ Å›mierć swojego dzieckaza statystykÄ™, a pan?Po chwili z satysfakcjÄ… skinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ… i wyszedÅ‚.*Osiemsetkilometrowa podróż z Säo Paulo do Ponta Pora zabraÅ‚a im ponad sześćgodzin ze wzglÄ™du na zaplanowane postoje samolotu linii TAM Transportes Aéreos wprowincjonalnych miasteczkach, takich jak Maili, Presenente Prudenti czy Dourados.Nakażdym malutkim lotnisku pilot i stewardesa schodzili z pokÅ‚adu, by wypić jakiÅ› gazowanynapój i wymienić z obsÅ‚ugÄ… naziemnÄ… kilka najwyrazniej przeÅ›miesznych dowcipów, w czasie kiedy drugi pilot rzucaÅ‚ kamieniami w wyliniaÅ‚e psy.Garstka Brazylijczyków, z którychwiÄ™kszość wyglÄ…daÅ‚a na zmÄ™czonych lub pijanych, wytaczaÅ‚a siÄ™ z samolotu, a do Å›rodkawtaczali siÄ™ ich zmiennicy.CaÅ‚y czas liczba pasażerów na pokÅ‚adzie oscylowaÅ‚a wokółpoÅ‚owy dopuszczalnej liczby osób, jakÄ… mógÅ‚ zabrać na pokÅ‚ad ten trzydziestoosobowyturboodrzutowiec.Niebo szarzaÅ‚o coraz bardziej z każdym postojem i za każdym razem, kiedy samolotbyÅ‚ w powietrzu, stewardesa dokonywaÅ‚a dramatycznej prezentacji opisujÄ…cej potop, którynawiedziÅ‚ zachodniÄ… część kraju, tam gdzie leżaÅ‚a Ponta Pora.Po wylocie z Dourados, naostatnim odcinku podróży, to, co obserwowali na zewnÄ…trz, sprawiÅ‚o, że ostrzeżeniastewardesy staÅ‚y siÄ™ zbyteczne.Samolotem rzucaÅ‚o i koÅ‚ysaÅ‚o niczym latawcem przyporywistym wietrze.Dwoje pasażerów dostaÅ‚o mdÅ‚oÅ›ci i kabina wypeÅ‚niÅ‚a siÄ™ ostrÄ… woniÄ…wymiocin.Julia i Stephen zamknÄ™li oczy i każde z nich jednÄ… rÄ™kÄ… mocno Å›ciskaÅ‚o popÄ™kanewinylowe oparcie, a drugÄ… - dÅ‚oÅ„ towarzysza.Kiedy wreszcie wylÄ…dowali w Ponta Pora, wczesnopopoÅ‚udniowe niebo byÅ‚o ciemne,jakby już zapadÅ‚ zmierzch.Zciana deszczu padaÅ‚a pod kÄ…tem i zdawaÅ‚o siÄ™, że faluje wniknÄ…cym blasku dnia.Deszcz waliÅ‚ w metalowe poszycie samolotu tak zaciekle, że JuliazorientowaÅ‚a siÄ™, iż silniki stanęły dopiero wtedy, kiedy zobaczyÅ‚a jak turbiny przestajÄ…wirować, a inni pasażerowie wstajÄ… i zbierajÄ… swoje rzeczy.Gdy w kabinie zapaliÅ‚o sięświatÅ‚o, w okienku z pleksiglasu pojawiÅ‚o siÄ™ za niÄ… odbicie Stephena.- Dlaczego mnie to nie dziwi - powiedziaÅ‚a do jego odbicia.Przed wylotem z Atlanty przerzucili swoje rzeczy - ubranie na zmianÄ™ dla każdego znich, lekkie kurtki, przybory toaletowe, sprzÄ™t komputerowy Julii - do dwóch plecaczkówJanSportu; plecak Stephena miaÅ‚ kolor khaki, a Julii byÅ‚ oliwkowy.UpchnÄ™li resztÄ™ gotówkiw wyÅ›cieÅ‚anych paskach naramiennych.Ta zapobiegliwość okazaÅ‚a siÄ™ jednak zbÄ™dna -urzÄ™dnicy celni w Säo Paulo byli wiÄ™cej niż pobÅ‚ażliwi.PodnieÅ›li tylko plecaki, oceniajÄ…c ichwagÄ™, zupeÅ‚nie jakby byli już tak przyzwyczajeni do kontrabandy, że potrafili ocenićzawartość bagażu tylko na podstawie jego ciężaru.Julia żaÅ‚owaÅ‚a, że nie wzięła pistoletu.Stephen wyciÄ…gnÄ…Å‚ plecaki z niewielkiego schowka na bagaż podrÄ™czny znajdujÄ…cegosiÄ™ nad ich siedzeniami, po czym ruszyÅ‚ do przodu.Julia wyciÄ…gnęła rÄ™kÄ™ po swój plecak [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •