[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mówiono o nim, że skarby wielkie trzymał po komorach, do których i teraz niktoprócz niego nie chodził, ale skąpy był i dzieciom mało lub nic nie dawał.Najczęściej wyprawę na drogę i oręż, aby sobie sami na życie i byt pracowali.Szerokie ziemie, do Jakuszowic należące, dużo mu dawały, on zaś sam żył jakoparobcy jego, niewiele potrzebując dla siebie, i gości też rzadkich przyjmowałtak, jak sam był nawykł pić i jadać.Mimo ślepoty w ręku u niego było wszystko, ludzie i klucze, a wola; bezeń tunikt kroku nie śmiał uczynić.Ze trzech żon potomstwo Odolaja już może jakie sto głów liczyło zprawnukami i dziećmi prawnuków.Wszystko to było rozpierzchłe po świecie.Gdy na wielką jaką uroczystość zjechało z czołobitnością do starca całe torodzeństwo, pomimo dobrej pamięci musiał mu się każdy wywodzić, czyim byłsynem albo wnukiem, bo tej gromady już i stary policzyć nie mógł.A że imion w rodzie dużo podobnych się znajdowało, niełacno było dojść,którego Odolaja syn do pradziada Odolaja przybywał.Na grodku u niego, choć czasu największego w kraju spokoju, taka byłaczujność, ład, straże, jak gdyby wojna stała u progu.Załoga z wiosek się mieniała, chodziły stróże, wrota na dany znak z roguzamykano, a rano otwierały się dopiero, gdy pastusi bydło na pole wypędzaćmieli.U wrót zawsze ludzie stali i czuwali z oszczepami.A że stary już sypiać dobrze nie mógł, dniem i nocą po zamczysku się włóczył,zwłaszcza że dla niego noc wieczną była.Swój gród znał tak, iż i bez chłopca, z kijem tylko, mógł go obejść o każdejporze, a trafił, gdzie mu było potrzeba.Kudłate psisko, ogromne, bure z oczyma żółtymi, strasznymi, nigdy go nieopuszczało.Stary ten przyjaciel zwał się Hyż, a Odolaj już cztery ich przeżył pokolenia.Nie szczekał Hyż ani warczał, gdy mu się co nie podobało, rzucał się od razu,nie puściwszy głosu, szarpał i dusił.Tylko gdy niepewnym był, co ma uczynić, zaburczał, aby wywołać rozkazstarego pana.Zbliżyć się znienacka do Odolaja było niepodobieństwem. Stare dworce na zamku, lepione i podpierane od wieków, do szop byłypodobniejsze niż do ludzkich domostw.Odolaj budować się nie lubił i miał przesąd słowiański względem nowychdomów, które zawsze ktoś musi życiem przypłacić wedle podania.Stało więc, co tam niegdyś wzniesiono, i trzymało się, jak mogło, a gdy wicherco obalił, podnoszono tylko zwaliska i klecono na nowo.Oprócz jednego kawała z bierwion grubych, mocno pobudowanego przed laty,który się zwał izbicą, reszta komór, z gliny i chrustu połatana, niska była i licha.Dużo też dla starości w ziemię wsiadło i z dala wyglądały zabudowania jak kupagrzybów, co po deszczu wyrośnie, bo wysokie omszone dachy z dranic i słomydo grzybowych czapek były podobne.Nawet do izbicy wchodzić było potrzeba jak do jamy, w głąb, tak i ona za padłasię w ziemię.Odolaj był już chrześcijaninem, a nawet bardzo gorliwym i surowym, postyobchodził ściśle, duchownych szanował i obdarzał, ale z młodych czasówpozostało mu dużo pogańskich wspomnień i zwyczajów, których on, od nowychnauk rozróżnić nie umiejąc, dziwacznie mieszał z nimi.Wiara więc jego z dwojga niemal wiar połączonych się składała, a szczególniejczarów i złych duchów obawiał się mocno, czego mu nie broniono, wierzył teżw zamawiania i uroki.Bajek o czarownikach, wiedzmach, latawicach, wilkołakach, lichu, psocie,plusze słuchać lubił i sam miał ich uzbierany zapas wielki.Znał się nawet na tym, jak czar bywał rzucony i jak mógł być zdjęty.Stare baby, posądzane o uroki, niemiłosiernie chłostać kazał, szczególniej gdykrowy mleko traciły, po czym zawsze udoje wracały obfite.Czeladz trzymał w strasznej surowości i za przewinienia karał bez miłosierdzia,ale gdy się do kogo przywiązał, niepomiernie dlań był łaskaw i wiarę dawał dozbytku.Człek był, mimo zbliżającej się lat setki (liku właściwie dobrze nikt niewiedział), dosyć jeszcze krzepki, na umyśle rzezwy i stare rzeczy pamiętającydoskonale.Trzymał się pono tym, że się ciągle ruszał, bo we dnie rzadko się kiedyzdrzemnął, a nocą zbudziwszy się, przytomność natychmiast miał całą iwiedział, co się z nim działo.Gdy spał, Hyż i chłopiec siedzieli przy nim nieodstępnie i czuwali [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •