[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tom nie mógłsobie przypomnieć, kiedy ostatnio widział córkę tak przestraszoną.Miałserdeczną nadzieję, że oceny okażą się na tyle dobre, by dodać jej odwagi,a nie zniechęcić.Nie musiał się o to obawiać.Trzy piątki, pięć czwórek idwie trójki sprawiły, że Tally podskoczyła z radości i zarzuciła mu ręcena szyję. Niezle jak na dyslektyczkę!  krzyknęła. Jestem z ciebie bardzo dumny  powiedział i uściskał ją mocno,siłą powstrzymując łzy.Kiedy wypili szampana, Tom odważył się powiedzieć, jak bardzodumna byłaby z niej Pippa.Tally pomyślała ze smutkiem o Aleksie i zapragnęła do niegozadzwonić, ale się powstrzymała.Zabrała się do przygotowywaniauroczystej kolacji dla siebie i ojca.171 Tom czekał na wiadomości od Kate, by sfinalizować sprzedaż Pelicana", wszystko jednak ciągnęło się dużo wolniej, niż oczekiwała.Okazało się, że Rory to  kawał drania", któremu nie zależy na szybkimzałatwieniu sprawy.Tom zastanawiał się, czy nie popełnił błędu, aleotwartość i szczerość Kate utwierdzały go w przekonaniu, że można jejufać.Za każdym razem, gdy spotykał w mieście Petera, rozmawiał z nimwymijająco, mając nadzieję, że nie zacznie mówić o  Pelicanie", ale Peterrównież unikał tego tematu.Twierdził, że zgadza się na wszystko, czegochce Tom.Po lecie przyszła jesień, a ojciec i córka zaczęli wzajemnie zauważaćw sobie pewne zmiany.Na początku nie było to nic znaczącego, ot,słabsze napięcie, odrobinę mniej dojmujący smutek.Nadal obchodziliróżne rocznice  tak, jak życzyłaby sobie Pippa  robili to jednak terazw ciszy i skupieniu.Najtrudniejsze były święta Bożego Narodzenia, gdy radość resztyświata wydawała się czymś dziwnym i sprawiała, że jeszcze boleśniejodczuwali swoją stratę.Tom zaproponował nawet, by wyjechali w tymczasie za granicę, ale Tally nalegała, by spędzili te święta w domu.I takzrobili  razem z Maisie, która przyszła na lunch z tyloma prezentami, żeZwięty Mikołaj wyglądałby przy niej jak ubogi krewny, i z Janie, którawpadła w drugi dzień świąt w drodze do swojej matki.W wigilię Bożego Narodzenia zjawił się Blip z małym, starannieopakowanym prezentem. Przyniosłem to dla ciebie  powiedział do Tally.Przypominał jejpastuszka, który przyszedł złożyć hołdDzieciątku. Mam to położyć pod choinką czy otworzyć?  zapytała. Otwórz.Rozerwała papier, pod którym ukazało się małe pudełko172 z imitacji skóry.Zastanawiała się z niepokojem, czy w środku nie maczegoś zbyt osobistego i zbyt znaczącego.Nie chciała go znowurozczarować.Otworzyła pudełko, westchnęła, a potem roześmiała się izapytała: A to do czego? Na wypadek, gdybyś mnie potrzebowała.Wtedy po prostuzagwiżdżesz.Wyjęła z pudełeczka błyszczący gwizdek, taki sam, jakich używająsędziowie na meczach piłkarskich, i położyła go na swojej dłoni. Jesteś bardzo miły.Blip utkwił wzrok w podłodze. Chciałem tylko, żebyś wiedziała, że jestem tu, jeśli będziesz mniepotrzebowała.Tally przygryzła wargę. Dziękuję  powiedziała cicho, a potem go uścisnęła. Będę tomiała zawsze przy sobie.W gwiazdkową noc patrzyła przez okno, trzymając w dłoni biało-złotąkartkę świąteczną z podpisem  Pozdrowienia od Alexa".Spojrzała nagwizdek połyskujący w dłoni i zastanawiała się, dlaczego sprawy nigdynie układają się tak, jak tego oczekujemy.Zima ustąpiła miejsca wiośnie, a wiosna wczesnemu latu.Tallyzrezygnowała z biologii morskiej i skoncentrowała się na angielskim iwłoskim z myślą o przyszłej pracy w turystyce.Tom martwił się, że ichtragiczne włoskie wakacje pociągnęły za sobą tak dalece idącekonsekwencje, lecz jednocześnie był dumny, że córka złapała byka zarogi.Sam też w pewnym stopniu tego dokonał, podejmując zmagania zeswoją powieścią i przedzierając się z trudem przez ponury okrespisarskiej niemocy.Kiedy minęła pierwsza rocznica i oboje zastanawiali się,173 co dalej, na początku lata zadzwoniła znienacka Janie i sama zaprosiłasię do Wilding's Barn. Jesteś pewien, że nie masz nic przeciwko temu?  zapytała Toma. Oczywiście, że nie.Przydałoby nam się jakieś towarzystwo.Myślę, że Tally jest już mną trochę znudzona. Nie mów głupstw, ona cię uwielbia  odparła Janie. W każdymrazie przyjadę na weekend, ale pod warunkiem, że pozwolisz mi gotować. Oczekujesz, że odmówię?  zapytał Tom ze szczyptą ironii wgłosie. Byłbyś pierwszym, który by to zrobił. Tak słyszałem. Impertynencki drań.Wygląda na to, że wracasz do formy. Prawie. Wiem  odparła już łagodniejszym tonem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •