[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- %7łebym ja tego skurwysyna dostał w ręce! - powiedziałtęsknie Donat przez zaciśnięte zęby.- Mógłbyś dostać - odparła żyworozwścieczona Baśka.- Trochę pośrednio, ale mógłbyś.Nie wiem, czy sięzgodzisz.- Idiotyczna wątpliwość.- No więc uważam, że jest tylko jednowyjście.Odkupić wszystko na Zachodzie za pieniądze tych złodziei.Tych czyinnych, wszystko jedno.- Uważasz, że ci się uda ich namówić? Już widzę, jak siępchają z darowiznami! Nie rozśmieszaj mnie.- Głupi jesteś, ja mam pomysł.Złodzieje ukradli i złodzieje za to zapłacą.Innego rozwiązania nie ma, a jeśliMarcin się zabije, my go będziemy mieli na sumieniu.Nie wiem jak ty, ale jawolę mieć na sumieniu wszystkich hochsztaplerów i oszustów PRL niż jednegoMarcina.Wygląd Marcina wskazywał, że wszelkie najgorsze obawy są w pełniuzasadnione.Coś należało zrobić.Baśka zebrała wszystkich u siebie w domu, dałaMarcinowi sałatkę z kalafiora w majonezie, żeby go chociaż chwilowo pocieszyć, iprzedstawiła swój pomysł.Zaczęła od końca.- Na Zachodzie można to odkupić,tak? Odpowiadajcie mi jak ludzie i czekajcie spokojnie, co powiem dalej.Można?- Można - odparł Marcin dziwnym głosem.- Zapewne można by odkupić nawet tesame.- Bardzo dobrze.Trzeba na to mieć pieniądze.Dolary.Zgadza się? -Całkiem rozsądnie mówisz - przyznał Paweł.- Ile trzeba mieć? Marcin w milczeniu dziubał widelcem sałatkę z kalafiora.Donat się nie odzywał.Paweł wziął na siebie ciężar konwersacji.- Według tego, co on mówił, najmarniejze sto patyków.Albo i więcej.- To znaczy, że złodzieje mają teraz te stopatyków albo i więcej, które rąbnęli u Marcina.Złodziejom należy to odebrać.Nie pukajcie mi się tu.! Naszym tutejszym złodziejom należy odebrać! - Możnawiedzieć, jak? - zainteresował się Marcin.- Zwyczajnie.Okraść ich.Napadać.Dać po łbie i odebrać.Sposoby są różne i możemy się nad nimi zastanowić.Odebrać waluciarzom z czarnego rynku tyle, ile potrzeba na te znaczki,przeszmuglować to na Zachód i odkupić wszystko.I przywiezć.I uważam, że musimyto zrobić.- Pomysł jest po prostu cudowny - mruknął Marcin po chwili milczenia.- Ale przecież to przestępstwo? - powiedział niepewnie Paweł.- To nawet dwaprzestępstwa - skorygował Donat.- Kradzieże i napady to jedno, a przemyt todrugie.- Możliwe - zgodziła się Baśka obojętnie.- I co z tego? Popełnimy teprzestępstwa tak, żeby nas nikt nie złapał, a rezultat będzie pozytywny dlawszystkich.- No, z wyjątkiem tych ograbianych.- Tak ci ich żal? Wydatkująparę złotych na cele społeczne.Nie zbiednieją od tego.- Na jakie znowu celespołeczne? - No przecież to, co chcemy odzyskać, to jest majątek narodowy.- Alenie narodowi to ukradli.- No to co? Naród miał to dostać.I dostanie.Dlaświętego spokoju Marcin może się z góry zobowiązać, że w żadnym razie tegospadku nie przyjmie, a nawet jak przyjmie, to od razu odda do muzeum.Czy tamgdziekolwiek.W ten sposób aferzyści odkupią majątek narodowy, przez nich samychukradziony.Zgadza się? - Ona ma rację - powiedział stanowczo Donat.- To mniejwięcej to samo, co na przykład zakup Mony Lizy.Czamorynkowcy, wyobrazmy tosobie, za własne pieniądze kupiliby Monę Lizę dla Muzeum Narodowego.Wolno im? -Mam trudności z wyobraznią - zawiadomił Paweł.- Ale nie wiem, chyba im wolno.- Nie - powiedział Marcin.- Wolno, gdyby mieli pieniądze tam.Za tutejsze niewolno.Musieliby je mieć legalnie i legalnie wywiezć.Inaczej to jestprzestępstwo.- A wywiezienie tych znaczków to nie było przestępstwo? - Było.- No więc zlikwidujemy jedno przestępstwo przez drugie przestępstwo.Trzeba sięzastanowić, które gorsze.W drugim wypadku wywozimy dolary, których skarbpaństwa nigdy w życiu na oczy nie zobaczy, wielkie mi przestępstwo! A za todzięki niemu zobaczy na oczy te niezwykłe znaczki! Uważam, że nie ma siły,inaczej tego nie odzyskamy.- Ona ma rację - powtórzył Donat.- Jak nie chcesz,możesz w tym nie brać udziału, ostatecznie to my jesteśmy winni, ona i ja.Tynie musisz.- Wezmę udział we wszystkim, co mi da szansę odzyskania depozytu -oznajmił zimno Marcin.- Przestępstwo, w razie potrzeby, odsiedzę.Tylko niewiem dokładnie, jak wy to sobie wyobrażacie.- Niech on wam powie - rzekłaBaśka, wskazując Donata.- Myśmy to już wczoraj omawiali.Mnie zaschło w gardle.Donat, w ramach ekspiacji, zdobył się na wyjątkową gadatliwość.- Powinno tomieć cztery etapy - wyjaśnił rzeczowo.- Po pierwsze, zdobycie forsy.Po drugie,wysyłka na Zachód.Po trzecie, zamelinowanie na Zachodzie, najlepiej w Szwecji [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •