[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdyby zgodziła się przez część roku mieszkać poza miastem, zapewniłby jejwszelkie wygody.Z całą pewnością mógłby sprawić, że nie odstępowałaby gona krok.Gdyby urodziła dziecko, na zawsze byłaby związana z nim i Cast-lemaine.Jednak w przypadku jego matki to nie zadziałało.Ale jego matkę skusił do grzechu diabeł we własnej osobie.GdybyRegina należała do niego, trzymałby ją z daleka od takich diabłów.Z trudem skupił uwagę z powrotem na toczącej się wokół niegorozmowie, dotyczącej odnowienia posiadłości przez pewnego dżentelmena.Wypowiedzi Reginy były zaskakująco bystre.Nigdy nie przypuszczał, że możewiedzieć, co to jest wykusz, albo że może mieć własne zdania na tematprojektowania okapów.Być może jej zainteresowania były szersze, niż mu się wydawało.- Słyszałem, że jakiś czas temu pański ojciec dokonał znacznej renowacjiCastlemaine - zwrócił się do Marcusa jeden z mężczyzn, wciągając go dodyskusji.- Czy udało mu się zrobić to w miarę szybko?- Właściwie zajęło mu to parę lat - odpowiedział Marcus.- Kiedy byłemchłopcem, wydawało mi się, że rusztowania w salonie to normalna sprawa.Hiszpanka, która przysunęła się i stanęła obok Reginy, popatrzyła naniego z rosnącą ciekawością.- Castlemaine to pana dom, lordzie Draker? Przytaknął.- To zamek, prawda?SR - Nie, Silvio - powiedziała wyniosłym tonem jej kuzynka, lady Amanda.-Jestem pewna, że to nie jest prawdziwy zamek.Za krótko jesteś w Anglii, żebyzrozumieć pewne rzeczy.Coś, co ma w nazwie  castle", często nie ma nicwspólnego z prawdziwymi zamkami.Kiedy policzki dziewczyny spłonęły rumieńcem, Marcusowi przyszła dogłowy złośliwa riposta.Ale zanim zdążył pokazać lady Amandzie, gdzie jejmiejsce, Regina uśmiechnęła się do zawstydzonej cudzoziemki.- Właściwie, to jest zamek, zbudowany.właśnie, kiedy? - zwróciła się doMarcusa.- Na początku piętnastego wieku?- Albo coś koło tego - uspokoił się Marcus, ujęty nie tylko tym, jakporadziła sobie z dziewczyną, ale też tym, ile wiedziała o jego domu.To byłbardzo dobry znak, bardzo dobry.- Jest tam nawet loch - powiedziała Regina Silvii.- Naprawdę? - zapytała dziewczyna, zerkając na Marcusa.- Prawdziwyloch?Entuzjazm dam był zarazliwy.Marcus uśmiechnął się.- Podobno za panowania Henryka VIII pełnił swoją funkcję, ale od tamtejpory używany jest głównie do przechowywania mięsa, wina czy cokolwiekzdecyduje aktualny właściciel.- A co pan trzyma w lochu? - zapytała lady Amanda, zalotnie trzepoczącrzęsami.Następna kobieta z nim flirtowała.Niesamowite.Regina odchrząknęła.- Jestem pewna, że nic, co mogłoby cię zainteresować, Amando.Marcus spojrzał na nią.Czyżby była zazdrosna?- Doprawdy? - zapytała przebiegle lady Amanda.- Skąd możesz towiedzieć, skoro nawet go nie widziałaś? A może tam byłaś, skoro tak wielewiesz o tym  zamku".Regina zarumieniła się.- Cóż.ja.to znaczy.SR - Brat lady Reginy jest zakochany w mojej siostrze - powiedział szybkoMarcus.- I rzecz jasna odwiedzali nas w Castlemaine.- Kiedy lady Amanda i jejtowarzysze zaczęli wymieniać znaczące spojrzenia, postanowił, że czaszakończyć tę niebezpieczną rozmowę.- A teraz, jeżeli zechcą państwo namwybaczyć, następny taniec obiecałem lady Reginie.- Podał jej ramię.- Mogępanią prosić?Z uśmiechem wdzięczności podała mu dłoń i udali się w stronę salibalowej.Kiedy oddalili się na tyle, że towarzystwo nie mogło ich usłyszeć,mruknęła:- Dziękuję.- Wygląda na to, że lady Amanda byłaby zachwycona, widząc cięskompromitowaną.- Amanda jest szczęśliwa tylko wtedy, kiedy wszyscy inni sąnieszczęśliwi.Potrząsnął głową.- I tego rodzaju kobietę uważasz za swoją przyjaciółkę?- Uważam ją za zło konieczne - ripostowała.- Powiedz mi, czy sprawiałaci przyjemność rozmowa z panami o broni?- Chyba tak - przyznał.- Jeden z nich jest bratem Amandy.To naprawdę pogodny człowiek ibardzo lubię z nim rozmawiać, ale żeby cieszyć się jego towarzystwem, muszęznosić ją od czasu do czasu, i tak też robię.- Nie rozumiem dlaczego.Ja za żadne z nich nie dałbym złamanegopensa.- Ale na pewno są ludzie, których towarzystwo lubisz i dlatego znosisztowarzystwo ich przyjaciół.Na przykład Iversleyowie.- Nie muszę znosić ich przyjaciół, żeby być w ich towarzystwie.Pozatym, nie mam nic przeciwko ich przyjaciołom.SR - Więc może jest ktoś inny, na kim zależy ci tak bardzo, że znosisz jegotowarzyszy? Na przykład twój brat?- Brat? - Spojrzał na nią podejrzliwie.- Proszę cię, nie udawaj niewiniątka.To jasne, że ty i pan Byrne jesteścieprzyjaciółmi i wszyscy wiedzą, że jesteście też przyrodnimi braćmi.- Księciunio twierdzi co innego.- To prawda.Ale on nie musi uznawać pana Byrne'a za swojego syna,żeby ludzie wiedzieli, że nim jest.Tak samo, jak wiedzą, że ty nim jesteś.Idę ozakład, że gdyby któryś z was złagodniał na tyle, żeby zbliżyć się do JegoWysokości, potraktowałby was z taką samą szczodrością, jak inne swoje dzieci.- Nawet jeżeli to prawda, nie jestem pewien, czy tak by się stało - odparłMarcus.- Każda pomoc z jego strony wiązałaby się z pewnymi warunkami.A janie mam zamiaru spełniać jego chol.przeklętych warunków.Przystanęła na chwilę i pociągnęła go w kierunku stolika z napojami, przyktórym akurat nikogo nie było.Kiedy podał jej napełnioną szklankę, spojrzałana niego poważnie.- Czy to dlatego przed laty wypędziłeś księcia ze swojego domu?- Wypędziłem go, bo zrobił z mojej matki nierządnicę.- Doprawdy?Wiedział, co w tej chwili pomyślała.Do tanga trzeba dwojga.Przezpołowę swojego życia starał się zapomnieć o tej bolesnej prawdzie.Nie chciał o tym teraz myśleć.Nalał sobie szklankę lemoniady.- Nie rozmawialiśmy o mojej matce - mruknął.- Rozmawialiśmy oByrnie.Nie rozumiem, co on ma z tym wszystkim wspólnego.I dlaczegouważasz, że jesteśmy takimi dobrymi przyjaciółmi.Wzruszyła ramionami.- To od niego musiałeś dostać zaproszenie na dziś.Wszyscy wiedzą, że oni lady Patronesses byli swego czasu.bardzo blisko.SR - Wiesz bardzo dużo o rzeczach, o których młoda dama nie powinnawiedzieć.Uśmiechnęła się.- Dziękuję.Próbuję być na bieżąco, jeżeli chodzi o plotki [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •