[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zamknęła oczy i zasłoniła dłońmi uszy,równocześnie zaczynając krzyczeć.Zaraz potem usłyszaładrugi wystrzał.Otwarła oczy na chwilę dość długą, by zobaczyć krew.Krew wszędzie wokół.Znowu zacisnęła powieki, nie mogącna to patrzeć.Wiedziała, że nadal krzyczy, lecz nie słyszałanic prócz dzwonienia rozbrzmiewającego w głowie.Jej usta napełniło nagle niezwykłe wrażenie: smakkwiatów mniszka.Gorzki, znajomy posmak dzieciństwa, gdyzrywała rośliny na żółte bukiety, a potem, wkładając palec doust, nadal czuła ostry aromat mlecznego soku lepiącego się doskóry.Cofnęła język.Kiedy silne ręce uniosły ją z ziemi, uświadomiła sobie, żesmak nie miał nic wspólnego ze zrywaniem kwiatów.Było toecho.Zupełnie nowe echo. EPILOGVIOLET PATRZYAA PRZEZ OKNO na pierwszy śniegtej zimy.Gęste, puszyste płatki frunęły przez ciemność, lśniłybrylantową bielą, rozjaśniając nocne niebo.Nowy śnieg miał w sobie coś zachwycająco delikatnego.Był jak ponowne narodziny.I oznaczał, że następnego dnia nie będzie szkoły.Odwróciła się twarzą do wnętrza pokoju i uniosłaramiona, by odpiąć cienki srebrny łańcuszek, który dostała odJaya.Potarła gładkie serduszko, po czym ostrożnie włożyła jedo czarnego aksamitnego pudełeczka.Zamrugała, próbującjak każdego wieczoru odegnać gorące łzy, które zapiekły ją woczach.Wieczór balu.Minęły niemal dwa miesiące, lecz na samo wspomnieniezadrżała mimo ciepła panującego w sypialni.Objęła sięramionami i roztarła gęsią skórkę, która pojawiła się naskórze.Jeśli zamknęła oczy, nadal widziała wyraziste obrazy,które na zawsze miały pozostać wyryte w jej pamięci.Gdyskupiała się na nich zbyt długo, czuła fizyczny ból.Była teraz bezpieczna - musiała sobie o tym przypominać,świadomość, że jakimś cudem udało jej się przeżyć, miała wsobie coś oczyszczającego.Bez trudu potrafiła przywołać ostre dzwięki wystrzałów,lecz potem wszystko się zamazywało.To stryj znalazł ją i podniósł z podłogi.Zanim sięzorientowała, gdzie jest, wokół rozpętało się piekło.Pamiętała jego wyjaśnienia, w jaki sposób odgadli, niemalzbyt pózno, że to jeden z jego podwładnych jest winienśmierci wszystkich dziewczyn - oraz, o mały włos, śmierciViolet.Wśród dowodów zebranych w domu na farmie,należącym do jego wspólnika w zbrodni, znalezli kwit.Był torachunek za telefon komórkowy na kartę.Najwyrazniej w tensposób kontaktowali się przestępcy.Kiedy policjanci podążyli tym śladem, trafili wprost do mężczyzny, który przezostatnich dziesięć lat pracował dla stryja.GPS w jego woziepatrolowym potwierdził, że funkcjonariusz wiele razy byłobecny na miejscach zbrodni.O wielu z nich wcześniej niewiedzieli.Pózniej, gdy mundurowy zginął na szkolnym korytarzutrafiony przez stryja dziewczyny, ponownie przeszukano las wokolicy, gdzie natrafiono na zwłoki Hailey McDonald, iznaleziono Mackenzie Sherwin pogrzebaną dokładnie wmiejscu wskazanym przez Violet.Miała złamany kark.Violet przeżyła.Uratował ją stryj.Teraz nosił nową aurę,nowe piętno, budzące pewien niepokój dziewczyny, kiedyznajdowała się w pobliżu: gorzki smak mniszka.Lecz takżeten znak bladł, szybciej niż powinien, i Violet mogła obecnieznieść przez krótki czas towarzystwo Stephena Ambrose a.Ktoś zapukał lekko i drzwi sypialni się otwarły.Violet obejrzała się w samą porę, by zobaczyćwchodzącego Jaya.Jego uśmiech był równocześnieszelmowski i złośliwy.Dosłownie skoczyła mu w ramiona,kiedy zamykał za sobą drzwi.Roześmiał się.- Też za tobą tęskniłem.Uniosła do niego twarz; pocałował ją i mocno przytulił.- Przyszedłem tylko się pożegnać - wyjaśnił wśródnamiętnych pocałunków.- Więc to zrób.Pocałował ją znowu, i jeszcze raz, lecz nie powiedziałdobranoc ani do widzenia.- Dobranoc - szepnęła w końcu, kiedy oderwał wargi odjej ust.Każdego dnia czuła wdzięczność, że wtedy Jay zostałjedynie muśnięty pierwszą wystrzeloną kulą.Była wdzięczna,że ranny policjant - morderca - okazał się zbyt oszołomiony,by celnie strzelać.I jeszcze bardziej wdzięczna, że stryj wynurzył się zza rogu w samą porę, by oddać drugi strzał.śmiertelny.Jay przyglądał się Violet, odczytując myśliwyraznie malujące się na jej twarzy.A potem uśmiechnął się iuniósł ją w powietrze, całując lekko w czoło, policzki, nos.- Chyba mógłbym chwilę zostać - szepnął, kiedy wreszcieodnalazł jej usta.Violet wiedziała, że teraz wszystko będzie dobrze.Jayprzeżył.Morderca zginął.Wtuliła się w chłopaka, którzy przytulił ją do swegoramienia.Było lepiej niż dobrze - było idealnie. PODZIKOWANIAMoim przyjaciołom, Johnowi McDonaldowi i BryanowiJeterowi, za wszelkie rady dotyczące policji, straży pożarnej isłużb ratowniczych.Dzięki wam ta powieść zyskała nawiarygodności [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •