[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niekiedy ogarniała go tęsknota, wtedybiegł do obejścia Laesslerów, pląsał po podwórzu z Tanją lub Brittą albo brał je na barana, bawiłsię z nimi w chowanego, w berka i w sto innych zabaw.Był szczęśliwy.Podczas gdy Trude szyła sobie suknię, w której zamierzała wystąpić jako królowa na balustrzelców, on leżał z bijącym sercem pod łóżkiem Antonii i czekał w napięciu na moment, kiedycieniutki dziecięcy głosik zawoła: Mam cię!.Trude zastanawiała się, czy Ben ma towarzyszyć jej podczas jazdy w otwartym powozie czyteż raczej powinna go zostawić na ten czas u Antonii, a on tymczasem zwiedzał rozpadlisko,grzebał pomiędzy górami gruzów i pewnego dnia znalazł tam małą grudkę brudu, którą uznał zawyjątkowo cenne znalezisko, po tym jak przez kilka minut obracał ją w palcach i pocierało swoje spodnie.I rzeczywiście, tajemnicza grudka była pierścionkiem zaręczynowym matkiRicharda Kressmanna.Ale on tego nie wiedział, bo i skąd miałby wiedzieć, widział tylko, żepięknie błyszczała w słońcu.Miał przeczucie, że czeka go wielka pochwała, schował swój skarbdo kieszeni spodni i pobiegł do domu.Miał rację, Trude była zachwycona, wzięła pierścionek z jego rąk i schowała go do szuflady,postanawiając, że odda go przy okazji Richardowi Kressmannowi.Richard miał wilgotne oczy.Widać było, że jest bardzo wzruszony.Wtedy Trude zdecydowała, że Ben będzie jechał obokniej w powozie.Jeszcze tego samego dnia pojechali razem do krawca, u którego Trude zamówiłaodświętny garnitur dla Bena.W sierpniu osiemdziesiątego siódmego, było to w piątek w godzinach popołudniowych,Andreas Laessler spotkał się w Bendchen z Sabine Wilmrod.Sabine była o rok starsza odpierworodnego syna Paula.Kiedy randka dobiegła końca, spadkobierczyni marketu budowlanegow Lohbergu wsiadła do niewielkiego, ale eleganckiego auta, który był prezentem od jej ojcai pojechała do domu, wybierając drogę prowadzącą obok nowego obejścia Schloesslerów,a potem przez wieś, podczas gdy Andreas zdążał do domu wędrując polną drogą wzdłużrozpadliska.Jadąc przez wieś, Sabine Wilmrod zauważyła niezwykły ruch, przy drodze stało wielu ludzi,wszyscy sprawiali wrażenie bardzo podnieconych.Z naprzeciwka nadjeżdżał wóz patrolupolicyjnego.Przez umieszczony na dachu samochodu megafon apelowano do mieszkańców wsio pomoc w poszukiwaniu szesnastoletniej Ursuli Mohn.Po dokładnym opisie dziewczynynastępowała informacja, że chodzi o osobę upośledzoną umysłowo, która nie zna nawet swojegonazwiska.Jeśli ktoś spotka tę dziewczynę grzmiał głos płynący z megafonu powinien jązatrzymać i jak najszybciej zawiadomić rodzinę Mohn, zamieszkałą przy Lerchenweg lubkomisariat policji w Lohbergu.Thea Kressmann opowiadała pózniej, że wczesnym popołudniem pani Mohn, idąc dolekarza, zabrała ze sobą swoją córkę, której po kilku żenujących incydentach nie spuszczała jużz oka, zabraniając jej samej wychodzić na ulicę.Kiedy pielęgniarka wywołała nazwisko Mohn,matka Ursuli weszła do gabinetu, pozostawiając w poczekalni córką, która jak się jej wydawało była całkowicie pochłonięta jakąś grą.Nikt z oczekujących na swoją kolej pacjentów niezatrzymał Ursuli, kiedy ta wyszła z poczekalni, nie czekając na matkę.Młoda kobieta w rejestracji rozmawiała właśnie przez telefon i nie zwróciła uwagi nawychodzącą dziewczynę.Kilka minut pózniej dwóch przechodniów widziało Ursulę siedzącąw rozpiętej bluzce na ławce przy rynku.Dokąd udała się stamtąd, czy ktoś ją zaczepił, czywsiadła do jakiegoś samochodu, tego nie udało się, niestety, ustalić.Kiedy Andreas Laessler dotarł do rozpadliska, było kilka minut po ósmej, poszukiwaniaUrsuli Mohn trwały już od kilku godzin.Andreas zobaczył w dole pomiędzy zwałami gruzówjakąś schyloną postać.Domyślił się, że to Ben, i zszedł do rozpadliska, żeby odprowadzić go dodomu.Kiedy podszedł bliżej, zobaczył, że Ben kuca nad nieruchomym, nagim ciałem młodejdziewczyny.W pierwszym momencie Andreas oniemiał z przerażenia, po chwili jednak, zanim Benzdążył go zauważyć, zaczął uciekać, co sił w nogach i po dziesięciu minutach wpadł bez tchu napodwórze.Chciał rozmawiać z Antonią, ale zderzył się w drzwiach z ojcem, dyszał ciężko, jąkałsię i trząsł nerwowo głową.Najwyrazniej był w szoku po tym, co zobaczył
[ Pobierz całość w formacie PDF ]