[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Kim może być tamten facet? - spytała Afdera, stojąc z puchar-kiem ponczu w dłoni i obserwując mężczyznę, który przyglądałsię jej w kościele.- O kim mówisz?- O tym tam, w czarnym garniturze na wymiar.- Nigdy w życiu go nie widziałam, ale jest całkiem niezły, co?- Tak, bardzo przystojny.Spytam Sampsona, czy coś o nimwie - powiedziała coraz bardziej zaintrygowana Afdera.Rozglądając się za adwokatem babki, zauważyła, że nieznajo-my pożegnał się tymczasem z kilkoma osobami, których równieżnie znała, a potem wyszedł z pałacu i wtopił się w tłum sunącypo strada Nova.Afdera, odprowadziwszy go wzrokiem, zawróciła i od razuwpadła na adwokata.- O! Sampson! Szukałam cię.Widziałeś tego faceta, którywłaśnie wyszedł? - Nie wiem, kogo masz na myśli.- Taki muskularny, elegancki, w czarnym garniturze.Musimieć kasę, bo ten garnitur był na miarę, możliwe, że z Savile Row.Facet wyglądał jak londyński broker.- Naprawdę nie zwróciłem uwagi, moja droga, ale twoja bab-cia utrzymywała kontakty biznesowe z wieloma ludzmi, którychnawet ja nie znałem.- Trudno, nieważne - odrzekła Afdera.Już się odwracała, by odejść, gdy adwokat zapytał:- Powiesz mi, co znalazłaś w tym sejfie w Hicksville?- Pózniej - obiecała.- Jeśli chcesz, spotkajmy się jutro ranow bibliotece.Będę potrzebowała twojej pomocy.Muszę skon-taktować się z paroma znajomymi babci, a ty przecież większośćz nich znałeś.Następnego poranka Afdera i Assai wciąż były w nie najlep-szym stanie w związku z wydarzeniami ubiegłych dni.Afderamiała jeszcze na sobie szlafrok, gdy zadzwięczał dzwonek u drzwi.W chwilę potem stanął w nich Sampson Hamilton, jak zwyklenienagannie ubrany - tym razem w prążkowany błękitny garnituri jedwabny krawat od Marinellego.- Dzień dobry, Roso.- Dzień dobry, panie Sampsonie.Panienka Afdera je śniadaniew bibliotece.- Dobrze, nie przeszkadzaj sobie, Roso.Sam pójdę na górę- rzekł adwokat, kierując się ku schodom.Zza uchylonych drzwi do biblioteki dobiegały dzwięki inter-mezza Sfasmanna zakłócane głosami dwóch sióstr.- Dzień dobry, Sampson.- Dzień dobry, Afdero - odrzekł adwokat, natychmiast prze-nosząc wzrok na Assai, która, ubrana jedynie w lekki jedwabnyszlafrok, podniosła się z krzesła i ruszyła do wyjścia.Afdera wiedziała, że jej siostra podoba się mężczyznom,a Sampsonowi w szczególności.Dobitnie świadczyły o tym jegospojrzenia, którymi obrzucał ją przy każdym spotkaniu.- Może powinieneś jej powiedzieć, co do niej czujesz - odezwała się Afdera. Sampson poczerwieniał na tę niespodziewaną uwagę.- Sam nie wiem.Chyba się boję, że mnie odrzuci.No, aledo roboty - uciął zdecydowanie, sięgając po swoją teczkę, z którejnastępnie zaczął wydobywać dokumenty wymagające podpisuAfdery.- Zdradzisz mi teraz, co było w sejfie?Afdera wstała i sięgnąwszy po plastikowe pudełko, postawiłaje na stole.Potem po prostu je otworzyła.Widząc nadgryzionązębem czasu księgę, Sampson mruknął:- Bardzo stary rękopis.Ciekawe, czego dotyczy, że bawimysię w te wszystkie tajemnice.- Masz oto przed sobą, drogi Sampsonie, zaginioną Ewangelięwedług Judasza.W gruncie rzeczy jedyne pewne zródło wiedzyo nim.- Poczekaj.Masz na myśli Judę? Judę Tadeusza?- Nie.Mam na myśli Judasza, Judasza Iskariotę, tego, którypodobno zdradził Chrystusa - wyjaśniła Afdera.- Naprawdę sądzisz, że to coś, co zresztą nie wygląda zbytimponująco, może mieć jakieś znaczenie?- Tak sądziła babcia.Miała tę księgę, o ile wiem, przynajmniejod 1965 roku.Wtedy właśnie ukryła ją w sejfie wynajętym w FirstNational Bank w Hicksville.Może jednak już wcześniej weszław jej posiadanie.Zostawiła mi zresztą wraz z nią swój dzien-nik.-Mówiłaś, że będziesz potrzebowała jakichś kontaktów [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •