[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- śe te\ Królewski nie zdą\ył wyciągnąć od Rohdego informacjio miejscu ukrycia skarbu - zauwa\ył atleta, kiedy wsiedli.- Nie byłoby tego całego cyrku.165 Starszy mę\czyzna pokręcił głową z uśmiechem.- Istnieją uzasadnione podejrzenia, \e Rohde mu jednak powie-dział.- Nie wierzę, wybaczcie Antonie Fiodoryczu.Królewski nigdysię do tego nie przyznał? Nie chciał odzyskać dziedzictwa narodowe-go i stać się bohaterem Związku Radzieckiego?- Mo\e miał swoje powody, Piętka.Przecie\ taki komisarz to niepojedynczy osobnik, działający zgodnie z własnymi przekonaniami.Mo\e wierchuszka bezpieki wcale nie miała ochoty oddawać Bursz-tynowej Komnaty na chwałę Stalina? Pamiętaj, \e Beria rywalizowałz GRU, chciał zdobyć jak największe wpływy, a przy okazji na pew-no ju\ wtedy kombinował, jak pozbawić ojca narodu władzy, najle-piej wraz z \yciem.Ktoś, kto myśli w taki sposób, nie będzie przecie\skłonny robić dobrze temu, kogo nienawidzi.Jest te\ inne wytłuma-czenie.Poczekaj - powstrzymał Piotra, który sięgał ku stacyjce.-Jeszcze chwilka.Królewski mógł uzyskać pewne wiadomości o miej-scu ukrycia komnaty, ale udawał głupiego.Wyobraz sobie, \e skrzy-nie zło\ono na przykład w sztolniach czy wyrobiskach pod Znie\ką.Albo w kazamatach Srebrnej Góry.Jak to odnalezć i wyciągnąć?Tym bardziej, \e na Dolnym Zląsku działały jeszcze niedobitki hitle-rowskich wojsk, a faszyści pozostawili na dodatek wielu stra\ników,mających udawać zwyczajnych autochtonów.Poza tym są kwestie or-ganizacyjne i techniczne - twierdza srebrnogórska podobno miejsca-mi wpuszczona jest w ziemię na głębokość co najmniej sześciu pięter.Wyobra\asz sobie? A wszystko mo\e być zaminowane.Na takie po-szukiwania trzeba du\o czasu i spokoju.A tego nigdy nie było.Po-myśl, ile trzeba zachodu i zabezpieczeń, \eby odkrywać te wszystkiepodziemia.Pułapki, zapadnie, przepastne studnie wyrastające znie-nacka na drodze zuchwałego poszukiwacza.Wystarczy mała nie-ostro\ność i.Przerwało mu pukanie w okno od strony kierowcy.Atleta zerknąłw górę, opuścił nieco szybę.- To ty? - zmarszczył brwi.- Co tutaj robisz? Miałeś czekać nasygnał od nas.- Musimy o czymś pogadać.166 - W tym miejscu? Zaraz, co ty kombinujesz? Wygłupiasz się?Anton Fiodorycz pochylił się, \eby zobaczyć, z kim Piętka roz-mawia, tym bardziej \e w ostatnich słowach podwładnego usłyszałstrach.To co zobaczył sprawiło, \e najpierw znieruchomiał, a potemchwycił za klamkę.16Bzowski z wściekłością rzucił słuchawkę.- Wszystko się pieprzy - zawarczał.Spojrzał na Witka, siedzące-go po przeciwnej stronie biurka.- Kurwa mać, człowieku, to wyglądajakby ten cholerny Aazarz czytał w naszych myślach!- Mo\e coś w tym jest - odparł Witek.- Przecie\ zjadł zęby na tejrobocie.Wie wszystko o procedurach, technikach działania.- Słuchaj - wycedził przez zaciśnięte zęby major.- Nie gadaj mibzdur tylko rusz głową.Na mózg Michała przez jakiś czas nie mamyco liczyć.Musi się trochę otrząsnąć, zresztą jeszcze nie wyjechał zPragi.Załatwia formalności związane z przewiezieniem ciała pannyWalberg do Polski.A wczoraj póznym popołudniem dwóch pracow-ników rosyjskiej ambasady zostało zastrzelonych w samochodzie.Nie zdziwisz się jeśli powiem, \e wóz spłonął.- O, \esz! - Witek gwałtownie wciągnął powietrze.- To mamypasztet! Zaraz zaczną się ruskie tańce ze skandalem międzynarodo-wym, politycznym kryzysem i tak dalej.- Właśnie nie.Rosjanie wykazali niespodziewanie dobrą wolę.Sami chcą zatuszować sprawę.Minister \ąda od nas tylko odnalezie-nia sprawców.Policja ma z nami ściśle współpracować.- Dlaczego właśnie my? Przecie\.- Bo wszystko wskazuje, \e odpowiedzialny za to mógł być Aa-zarz, chocia\ nie znaleziono na miejscu jego ulubionego znaku roz-poznawczego.- Bzdura - \achnął się Witek.- Na jakiej niby podstawie mamyuwa\ać, \e to on? Zostawił odciski palców? A mo\e się podpisał?Ruscy prowadzą tyle ró\nych mętnych spraw, \e to mógł być167 dosłownie ka\dy.Chocia\by zagrywka ze strony jakichś separaty-stów.- No dobra - mruknął Bzowski.- Powiem.Za cwany jesteś, \e-bym ci mydlił oczy.Jedna z ofiar to Anton Fiodorowicz Malenkow.A tak naprawdę Wadim Briusow, bratanek czy daleki kuzyn tegoBriusowa, który brał udział w poszukiwaniach Bursztynowej Komna-ty i przesłuchaniach Rohdego, Kocha oraz innych Niemców, mają-cych coś wspólnego z królewieckim śladem Bursztynowej Komnaty.Malenkow znał Królewskiego, na pewno te\ kontaktował się swegoczasu z majorem, który był szefem Miguły, w kwestiach szczegóło-wych uzgodnień akcji  śelazo.Jak dowódca Aazarza skończył chy-ba wiesz.Ten sukinsyn z całą pewnością dowiedział się od nieszczę-śnika wszystkiego, czego chciał.A winą za okrutną śmierć szefa biu-ra obarczono Stasi.Ale to informacje ściśle tajne, Witek.W tej chwilio to\samości zabitych jest poinformowany tylko minister, ja, ty ioczywiście rosyjski ambasador.No dobra - westchnął cię\ko.- Mów,co znalazłeś w górach?- Nic - Witek wzruszył ramionami.- W pobli\u osuwiska \ad-nych śladów krwi czy innych płynów ustrojowych.Mo\e go nieśli?- Niemo\liwe.Mirek miał pokaleczone stopy, zdartą skórę nakolanach.Musiał obficie krwawić.- No to mo\e pędzili go po skałach zupełnie gdzie indziej, a napiargi zanieśli potem? Trudno by mi było samemu przeszukiwać całąokolicę.- Mo\e było jak mówisz - mruknął major.- Ale to bez sensu.Takczy inaczej, nie mam teraz czasu zastanawiać się nad tym.Takiegomłynu jeszcze nie pamiętam! Jakby komuś specjalne zale\ało, \eby.- mówił coraz wolniej, wreszcie zamilkł.- Tak - powiedział po chwi-li.- Jakby komuś zale\ało, \eby nam nie brakowało pracy.Popatrzył na Witka, potarł czoło palcami.- Jutro Michał powinien wrócić [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •