[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dlaczego kazaÅ‚a ci pójść?Bobby wzruszyÅ‚a jednym ramieniem.- Bo jes gupia krowa.- Czemu nie chcesz wrócić do domu?- Nie mam domu.- Mysza, znaczy siÄ™ pani Calton, powiedziaÅ‚a ci, żebyÅ› wracaÅ‚a do taty.- To nie jes mój tata.- To czemu tak powiedziaÅ‚a?- To nie mój tata, ino dziadek.- Aha.- AdoptowaÅ‚ mnie.WiÄ™c mówi, że jes moim tatom i ja mam go tak nazywać, ale nienazywam.Odgarnęła ciemne loki zaniedbanych wÅ‚osów z twarzy i splotÅ‚a maÅ‚e dÅ‚onie napodoÅ‚ku, nieÅ›wiadoma, że powiedziaÅ‚a coÅ› tak zdumiewajÄ…cego, iż trójka dzieci nie wiedziaÅ‚anawet, o co jÄ… teraz zapytać.- Ona ci pozwoli tu zostać - powiedziaÅ‚ Pierce wspaniaÅ‚omyÅ›lnie.- Powiemy jej, żebyci pozwoliÅ‚a.- Nie - wtrÄ…ciÅ‚a Ptasia.- Musi - powiedziaÅ‚ Pierce.- Przecież pracuje dla nas, nie?Z tym nie daÅ‚o siÄ™ dyskutować, ale nikt nie wiedziaÅ‚ też, jak siÄ™ za to zabrać.Bobby imnie pomogÅ‚a - nie prosiÅ‚a ich, żeby pozwolili jej zostać, ale nie próbowaÅ‚a odejść.SiedziaÅ‚atylko obok grzejnika, coraz mniej siÄ™ trzÄ™sÄ…c, spoglÄ…dajÄ…c po dzieciach z kociÄ… szczeroÅ›ciÄ….Zbraku lepszej alternatywy zdecydowali, że zostanie z nimi w domku, a Mysza o niczym siÄ™nie dowie.MiaÅ‚a spać na kanapie w salonie.Pierce zaoferowaÅ‚, że pójdzie po coÅ› do jedzenia,ponieważ zdecydowali (podczas gdy Bobby przysÅ‚uchiwaÅ‚a siÄ™ beznamiÄ™tnie, jak o niejrozmawiajÄ…), że tego jej potrzeba.- Mleko - zaproponowaÅ‚a Hildy.- Mleko nie - powiedziaÅ‚a Bobby.- Mleko jes dla mnie jak trucizna.Pierce wÅ‚ożyÅ‚ szlafrok i rozejrzaÅ‚ siÄ™ za kapciami.Przez szklane drzwi bungalowuwidziaÅ‚, że w domu palÄ… siÄ™ jeszcze Å›wiatÅ‚a. PierdzÄ™".Zakonnica w koÅ›ciele pw.Å›w.Szymona Cyrenejczyka powiedziaÅ‚a mukiedyÅ›, że Pierce to nie jest imiÄ™ Å›wiÄ™tego, a każdy katolik powinien nosić imiÄ™ jakiegośświÄ™tego.NiedÅ‚ugo po tym, jak przybyÅ‚ do Kentucky, powiedziaÅ‚ o tym z peÅ‚nÄ… powagÄ… przykolacji, a Hildy odparÅ‚a, że w porzÄ…dku, może wybrać sobie nowe imiÄ™ na bierzmowaniu, aSam przytaknÄ…Å‚ i podszedÅ‚ do półki po ksiÄ™gÄ™ Å›wiÄ™tych, żeby wyszukać dobre imiÄ™.DziecirzucaÅ‚y propozycje, najczęściej Franciszek, Józef i Antoni, ale Sam je wykpiÅ‚; zbyt Å‚agodne.PrzekartkowaÅ‚ ksiÄ™gÄ™.Waldo, a może Waldo.Nie? Mój Boże, spójrzcie na te imiona.ZwiÄ™tyPankracy, wspaniaÅ‚y dworzec kolejowy, Å›wiÄ™ty Quodvultdeus, co u licha? Wszyscy sięśmiali. BÅ‚ogosÅ‚awiony Dodo", zawoÅ‚aÅ‚ Sam, pÅ‚aczÄ…c ze Å›miechu, znany w regionie zpraktykowania zdumiewajÄ…cej prostoty.O Boże!" Pierce też siÄ™ Å›miaÅ‚.Nocny wiatr wiaÅ‚ miÄ™dzy budynkami, zimny i wonny.Pierwszym pomieszczeniem, do którego wszedÅ‚ w wiÄ™kszym budynku, byÅ‚a letniakuchnia, w zimie zamieniajÄ…ca siÄ™ w - przedpokój, gdzie staÅ‚a stara lodówka i rzÄ™dy butów.NastÄ™pnie wÅ‚aÅ›ciwa kuchnia.Z gÅ‚Ä™bi domu dochodziÅ‚ szmer telewizora - tych programówPierce nigdy nie widziaÅ‚.JeÅ›li zostanie przyÅ‚apany, ocknie siÄ™", uda zdziwionego i powie, żelunatykowaÅ‚.OtworzyÅ‚ lodówkÄ™, wyciÄ…gnÄ…Å‚ pudeÅ‚ko sera Velveeta i kilka kromek chusteczkowego chleba", marchewkÄ™ i napój pomaraÅ„czowy Nehi.WróciÅ‚ niezauważony.Bobby zdjęła już pÅ‚aszcz, ale nie ruszyÅ‚a siÄ™ jeszcze z miejsca przy grzejniku.MiaÅ‚a nasobie letniÄ… sukienkÄ™ z cienkiej baweÅ‚ny.NaciÄ…gniÄ™ty sweter byÅ‚ szary i za maÅ‚y.- Ale dlaczego ciÄ™ adoptowaÅ‚? - pytaÅ‚a Hildy.- Czy twoi rodzice nie żyjÄ…?Książki, jakie czytaÅ‚a, peÅ‚ne byÅ‚y dziewczÄ…t osieroconych przez matki, aadoptowanych przez życzliwe ciotki albo bogatych wujków.Bobby aż siÄ™ wzdrygnęła.- Nie, oni som w Detroit.- No to czemu jesteÅ› adoptowana?- Jestem bÄ™kartem - powiedziaÅ‚a Bobby.- Mój tata skrzywdziÅ‚ mamÄ™ w Detroit, potemona wróciÅ‚a i żeÅ›my zamieszkali w Clay Country, i tu rosÅ‚am, a dziadek mnie zaadoptowaÅ‚,żeby dostać zasiÅ‚ek.Teraz moja mama jes znów w Detroit, szuka taty, a dziadek mówi, że jesmoim tatom, ale nie jes.Pierce i jego kuzynki sÅ‚uchali uważnie, ale niewiele rozumieli; równie dobrze moglisÅ‚uchać glosolalii.- Tak czy siak nie wracam do niego.IdÄ™ szukać mamy.Nie mieli noża, by kroić ser, wiÄ™c użyli cienkiego wieszaka z drutu.Bobby jadÅ‚aplasterek za plasterkiem, z chlebem, nie odrywajÄ…c wzroku od pomaraÅ„czowej kostki, jakgdyby baÅ‚a siÄ™, że ta zniknie, zanim ona zdąży siÄ™ najeść.Napój otwarli otwieraczemprzyÅ›rubowanym do futryny drzwi Å‚azienkowych, jak w motelu.Tylko po co? WyÅ‚Ä…czyliÅ›wiatÅ‚a w pokoju Hildy i Ptasi i szeptali, chociaż Mysza byÅ‚a daleko.Konsekwencje odkryciaBobby przez MyszÄ™ w trakcie jedzenia u nich sera byÅ‚y nieprzewidywalne.Potem wziÄ™lidodatkowy koc z szafy w holu (indiaÅ„skie paski, romby i trójkÄ…ty) i dÅ‚ugi pÅ‚aszcz Hildy.Zaprowadzili Bobby z powrotem do ponurego salonu.Hildy niosÅ‚a koc i pÅ‚aszcz.StÄ…dbyÅ‚o daleko do grzejnika, ale Hildy nalegaÅ‚a (trzymaÅ‚a siÄ™ konwencji, wedle której tak wÅ‚aÅ›niedziaÅ‚o siÄ™ w książkach - sieroty kÅ‚adziono spać na sofach).Bobby poÅ‚ożyÅ‚a siÄ™ zatem nakanapie w ubraniu, z rÄ™kami skrzyżowanymi na piersiach niczym trup, a oni jÄ… przykryli.- OK.- OK.- OK.Bobby?- Chyba.- OK.Ale pózniej, kiedy już zasnÄ™li w swoich łóżkach, Bobby wstaÅ‚a, przemknęła przezpokój Pierce a, a może i przez jego sen, weszÅ‚a do frontowego pokoju, zdjęła buty, ale niezdjęła sukienki i dzieciÄ™cego swetra, wgramoliÅ‚a siÄ™ na łóżko Ptasi, nie budzÄ…c jej, i spaÅ‚a tamw bezruchu do rana.SIEDEMPierce obudziÅ‚ siÄ™ przekonany, że coÅ› zupeÅ‚nie nowego, coÅ› zarówno niebezpiecznego, jakwartoÅ›ciowego leży z nimi w bungalowie, ale z poczÄ…tku nie pamiÄ™taÅ‚, co to jest.Kiedy sobieprzypomniaÅ‚, uÅ›wiadomiÅ‚ sobie także, że Winnie, nie, Mysza, przyjdzie zaraz sprawdzić, czyjuż wstali, i zawoÅ‚a ich na Å›niadanie; trochÄ™ pózniej przybÄ™dzie też siostra Mary Filomela, aona nie może zobaczyć Bobby.- Pierce, ona tu jest!ZerwaÅ‚ siÄ™ z łóżka, lecz zbyt pózno, bo drzwi już siÄ™ otwarÅ‚y i Mysza przemówiÅ‚a:- Chodzcie na pÅ‚atki bo zara wystygnom.I drzwi zamknęły siÄ™ za niÄ….ZajrzaÅ‚ do pokoju Ptasi i Hildy akurat wtedy, gdy Bobby siÄ™ odkrywaÅ‚a, maleÅ„kapoÅ›ród artystycznego nieÅ‚adu poÅ›cieli na łóżku Ptasi.WstaÅ‚a bez Å›ladu zmÄ™czenia i skruchy,obiema dÅ‚oÅ„mi odgarniajÄ…c splÄ…tane kosmyki: od teraz ich podopieczna, zadowolona z tegostanu rzeczy, choć wciąż pod powierzchniÄ… jej zamkniÄ™tej twarzy peÅ‚gaÅ‚a niepewność.Kiedy ubieraÅ‚a siÄ™ i myÅ‚a, starali siÄ™ obmyÅ›lić jakiÅ› plan, ale plany Pierce a byÅ‚y takszalone - przebieranki, iluzje, kÅ‚amstwa, itede, itepe - że Hildy stwierdziÅ‚a, iż nie chce brać wtym udziaÅ‚u, a Bobby zrobiÅ‚a siÄ™ nerwowa i na ich sprzeczkÄ™ krzyknęła nie mówcie, niemówcie, nie MÓWCIE, choć nic takiego nie mieli na myÅ›li: byÅ‚a przecież pomiÄ™dzyspecjalistami od sekretów, a wiÄ™c caÅ‚kowicie bezpieczna.Podczas Å›niadania wypeÅ‚niali kieszenie chlebem i owocami, zgodnie z poleceniemHildy, co Mysza zauważyÅ‚a, ale nie poÅ›wiÄ™ciÅ‚a temu uwagi; nie byÅ‚o jednak czasu, żebyBobby to zjadÅ‚a, ponieważ niebawem zjawić siÄ™ miaÅ‚a siostra Mary Filomela.- Kogo siostra?- Siostra, ze szpitala.- Ale kogo?Kazali jej wÅ‚ożyć pÅ‚aszcz, napchali kieszenie i Pierce zaciÄ…gnÄ…Å‚ jÄ… za rÄ™kÄ™ przez pokójlekcyjny do tylnych drzwi.W samÄ… porÄ™, ponieważ kiedy przekradali siÄ™ po drugiej stroniebungalowu, schylajÄ…c siÄ™ pod oknami (Gene i Smiley tak to wÅ‚aÅ›nie robili, pochylali siÄ™ podoknami, zaglÄ…dajÄ…c do Å›rodka, by podglÄ…dać nieÅ›wiadomych zÅ‚oczyÅ„ców), usÅ‚yszeli, jaksiostra Mary Filomela wita siÄ™ z MyszÄ… i Warrenem.Biegli miÄ™dzy budynkami na tyÅ‚y - Pierce baÅ‚ siÄ™ puÅ›cić jej gorÄ…cÄ… rÄ™kÄ™, żeby niezwiaÅ‚a - aż do wzmocnionych drzwi prowadzÄ…cych do piwnicy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]