[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.SR Kiedy wślizgnęła się do pościeli na skraju łóżka, usłyszała, że westchnął,jakby prześmiewczo.- Może jutro zechcesz, żebym odnowił bliższą znajomość z twoim jakżeponętnym znamieniem na lewym udzie.Dobranoc, cara, śpij dobrze.Jakzmarzniesz w nocy, to zawsze wiesz, gdzie mnie znalezć.Zcisnęła mocno uda, zamykając między nimi to małe różowe znamię izwinęła się w kłębek, odwrócona do niego plecami.Trzęsła się i szczękała zębami ze złości.- Niech cię cholera - przeklęła szeptem śpiącego hrabiego, czując, że jejnagie ciało drży z zimna.Zegar na dole dawno wybił pierwszą, kiedy zziębnięta Cassie zapadła wpłytki niespokojny sen.SR Rozdział 13Hrabia przeciągnął się, ostrożnie poruszył ramieniem i skrzywił się z bó-lu.Zaklął cicho i zdecydowanym ruchem położył rękę na temblaku.- Minie jeszcze około tygodnia, panie, zanim w pełni odzyskasz siły.- Myślę, że nie musisz mi o tym przypominać, Scargill.Zdenerwował się jeszcze bardziej, kiedy Scargill zaśmiał się cicho i zrozbawieniem pokręcił głową, podnosząc z podłogi szlafrok hrabiego.- Czy mogę spytać, skąd u ciebie ten doskonały humor? - zapytał kwaśnohrabia i usiadł, czekając, aż Scargill pomoże mu wciągnąć buty.Ból nie do-kuczał mu tak bardzo, jak ta cholerna bezradność.Czuł się okropnie, gdyScargill pomagał mu się kąpać, bez przerwy upominając, żeby nie zmoczyłbandaży, zupełnie jakby był niegrzecznym uczniakiem.- Tak, panie, możesz.- Wzuł hrabiemu wysoki lśniący but, po czym od-powiedział: - Myślałem sobie, że gdyby cię postrzelił mężczyzna, tobyś mudopiero pokazał.Panie, czego to człowiek kobiecie nie wybaczy!Hrabia rzucił chmurne spojrzenie spod ściągniętych czarnych brwi.Miałw pamięci obraz pobladłej i spiętej twarzy Cassandry zaraz po strzale i jejprzerażonych oczu, kiedy zdała sobie sprawę z tego, co zrobiła.- A z drugiej strony, bijesz ją, panie, za postępek, który ani tobie, ani ni-komu innemu nawet drobnej szkody nie wyrządził.- Wiele musi być wybaczone, przyjacielu, bo uratowała mnie przed uto-nięciem.No i jej przytomność umysłu podczas wizyty Khar El-Dina musiałazrobić wrażenie nawet na takim dzielnym Szkocie jak ty.Nie zapominaj też,Scargill, że jedynym jej motywem była ucieczka.Nie mogę jej winić za to, żepróbowała.A tak przy okazji, nie spuszczałeś jej wczoraj z oczu, prawda?SR - Nie, ani na chwilę.Przez większość czasu spacerowała po ogrodach al-bo siedziała i wpatrywała się w te bezecne rozebrane posągi, które, panie,wszędzie porozstawiałeś.Chyba wiedziała, że ktoś ją obserwuje.Hrabia pokiwał głową i wstał.- Joseph przyjedzie pojutrze.Myślę, że Cassandra darzyła go sympatią.Kiedy ja nie będę miał czasu, on będzie jej towarzyszył.Jak się dowie, będziewściekła, ale złość wyładuje na mnie, nie na nim.- Ale ty, panie, będziesz się w najbliższych dniach oszczędzał, prawda?- Tak.Jeśli interesy armatorskie i bankowe ucierpiały w czasie pięciumiesięcy mojej nieobecności, kilka dni więcej nie zrobi różnicy.Myślałem też,że powinniśmy urządzić przyjęcie, powiedzmy, za tydzień.Ja będę mógłomówić niecierpiące zwłoki sprawy z obecnymi dżentelmenami, a Cassandrapozna genueńską śmietankę towarzyską.- Czy dziewuszka pozna ich jako signora czy signorina?- Cassandra Brougham pozostanie Cassandra Brougham.Mogę ją zmusićdo posłuszeństwa w pewnych kwestiach, ale przecież nie zaknebluję jej ust.- Znajdą się tacy, którzy będą dla niej nieprzyjemni, panie.Widziałeś już,jak traktuje ją pruderyjna Marrina.Możesz mieć pewność, że powiedziałem jejcałą prawdę, ale mi nie uwierzyła.Tylko parsknęła pogardliwie w dość pa-skudny sposób.Zawsze, cokolwiek by się działo, to kobieta najbardziej ucierpi.No więc ja się pytam, panie, dlaczego chcesz, żeby madonna się stykała z ge-nueńską szlachtą.No i nie boisz się, że cię oskarży przed gośćmi?Hrabia uśmiechnął się do niego rozbrajająco.- Czy masz mnie za idiotę, Scargill? Wiele nad tym myślałem i jestemmocno przekonany, że do czasu przyjęcia nie będzie miała więcej powodów donarzekań.SR Scargill miał wielką ochotę zapytać, skąd u hrabiego takie silne przeko-nanie, ale zdawał sobie sprawę, że byłoby to impertynencją.- Mam nadzieję, że masz rację, panie.- Zaufaj mi przyjacielu - powiedział spokojnie hrabia.- Przekaż, proszę,Marrinie, żeby przyniosła śniadanie, a ja obudzę Cassandrę.Hrabia przeszedł cicho przez komnatę i stanął przy łóżku.Cassandra le-żała na samym brzegu - miał wrażenie, że nieznaczny ruch wystarczyłby, żebyspadła na ziemię.Jej gęste włosy leżały rozrzucone na poduszce, a szczupłeciało było zwinięte w kłębek, tak że kolana dotykały klatki piersiowej.Popa-trzył na nią z czułością [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •