[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Czego on chciał? - zapytała Christie.-Chciał mi powiedzieć, że Hessler Chemie nie interesuje się zakupem Carey i że Davina James mówiła prawdę, kiedy powiedziała, że ich ojcowie się znali.-I uwierzyłeś mu?-Tak - odparł sucho Saul.-A Davinie nie uwierzyłeś.-Nie - potwierdził.Twarz mu się zmieniła; nie potrafił już teraz ukryć, co czuje do Daviny.Christie odwróciła głowę, przełykając cisnące się jej na usta słowa współczucia.-Aha, powiedziałem mu, że się z nim spotkasz w Grosvenor.-Spojrzał na zegarek.- Masz niecałą godzinę.Chcesz, żebym cię podwiózł? - Teraz to on czytał w jej myślach.- Bo przecież chcesz tego, prawda? Chcesz się z nim zobaczyć? - Przez chwilę myślał, że Christie skłamie i zaprzeczy; dostrzegł w jej oczach ten sam dziki wyraz co w dzieciństwie i coś go ukłuło w sercu.-Wszystko jedno, co ma mi do powiedzenia, to i tak nic nie zmieni - powiedziała z rezygnacją.Saul nie odezwał się słowem.Będzie musiał naturalnie iść do Daviny.Przeprosić, wyjaśnić.Wyjaśnić? Co? I jak?No cóż, nawet jeśli nie będzie w stanie nic wyjaśnić, to przynajmniej musi ją przeprosić.Wstał i wziął z krzesła marynarkę.Kiedy był w połowie drogi do drzwi, ponownie zadzwoniłtelefon.Słuchawkę podniosła Christie.Saul słyszał w jej głosie narastające napięcie.- Na razie uspokój się i.- powiedziała dosyć ostro, zakryła dłonią mikrofon i zawołała do Saula, który właśnie otwierał drzwi: -Saul, to Karen.Jest jakiś problem z Josephine.Myślę, że powinieneś z nią porozmawiać.Dłuższą chwilę trwało, zanim zrozumiał, co Karen mówi.Whisterycznym wybuchu oskarżała go o wszystko, o co tylko mogła: że nie wiedziała, gdzie go szukać, że się nie interesuje dziećmi, że całkowicie zwalił na nią wszystkie obowiązki.-To jest twoja córka, Saul - powiedziała w końcu oskarżycielsko.-Tak - zgodził się potulnie.- Jest moją córką.-Co się stało? - zapytała go z niepokojem Christie, kiedy wreszcie odłożył słuchawkę.-Josey została zawieszona w szkole za posiadanie narkotyków.Karen twierdzi, że już od kilku miesięcy mieli z nią problemy.To naturalnie moja wina, bo Josey jest moim dzieckiem.Dla Karen jest ważniejsze, co powiedzą sąsiedzi i jej szef, niż ratowanie Josey.- Co chcesz zrobić? - zapytała go łagodnie Christie.Wzruszył ramionami.- A co ja do diabła mogę zrobić? Josey nigdy nie ukrywała, co o mnie myśli.Karen mówi, że zamknęła się w swoim pokoju i z nikim nie chce rozmawiać.- Jedź i spróbuj się z nią zobaczyć - powiedziała Christie, a widząc niezdecydowanie w jego oczach, dodała: - Jedź, Saul, ona cię potrzebuje.-Nie mogę - odparł.- Muszę się zobaczyć z Daviną James, a poza tym muszę dogadać tę transakcję.Jeśli tego nie zrobię.a zresztą to by i tak nie miało sensu.Chris, powiedz mi, jak ja jej mogę pomóc, skoro nie chce rozmawiać z matką.Jeżeli masz zdążyć do Chester na spotkanie z Hesslerem, to powinnaś już wyjść - zmienił nagle temat.Dostrzegł w jej oczach niepewność i potrząsnął głową.-Nic Josey nie pomożesz przez to, że będziesz tu stała.-Tak, to prawda - powiedziała z ciężkim sercem.W dziesięć minut później, patrząc na odjeżdżający samochód Christie, Saul zamknął drzwi.Dobrze jej mówić „Jedź”, ale przecież jego stosunki z Josey w niczym nie przypominają jej stosunków z Cathy.Dobrze o tym wie.Saul jest z pewnością ostatnią osobą, z którą by się jego córka chciała teraz widzieć.Nawet sobie nie zadawała trudu, żeby ukryć pogardę dla niego.Jej obowiązkowe wizyty przypominały ponure posiedzenia, które należało po prostu odbębnić.Ale nawet gdyby go potrzebowała, to jak miał jechać?Zamknął oczy i nagle usłyszał głos Daviny: „Ludzie są ważniejsi od jakichkolwiek dóbr materialnych, od pieniędzy i ambicji.Wszyscy ludzie są jednakowo ważni, a jeśli się im tego odmawia, to znaczy, że się im odmawia jednego z najważniejszych praw, że się ich degraduje, umniejsza, degradując i umniejszając w ten sposób siebie”.Przed jego zamkniętymi oczami przesuwały się najróżniejsze obrazy: Josephine jako niemowlę, jako dziecko, dziewczynka.Kiedy ją widział po raz ostatni, była już prawie kobietą.W jej oczach wyczytał rozgoryczenie, a w całej postawie wrogość, jakby mu chciała powiedzieć, żeby się do niej nie zbliżał.Kiedy po raz ostatni trzymał ją w ramionach, tulił do siebie, zapewniał o swojej miłości?Ale ona tej miłości nigdy nie chciała.Nawet jako małe dziecko odsuwała się od niego gwałtownie, odmawiając mu prawa do ojcostwa.- Ty nie jesteś moim ojcem - rzuciła mu kiedyś w twarz.- Ja nie mam i nie potrzebuję żadnego ojca.Ale mimo to była jego dzieckiem.Podświadomie i mimo woli zaczął się zastanawiać, jak by się Davina zachowała w takiej sytuacji.Ciekawe, po co w ogóle zadaje sobie takie pytanie.Na stole leżał notatnik.Saul usiadł i szybko zapisał stronicę, a potem jeszcze jedną.Na biurku Christie znalazł kopertę, włożył do niej zapisaną kartkę i zakleił.Kopertę wraz z drugą kartką położył na środku kuchennego stołu, tak żeby rzucała się w oczy.To wszystko nie ma najmniejszego sensu, powtarzał sobie wsiadając do samochodu.Najmniejszego sensu.Najprawdopodobniej straci pracę, zrujnuje sobie karierę, a to będzie znaczyło, że złamie wszelkie reguły, jakie kiedykolwiek dla siebie ustanowił, jeśli chodziło o dążenie do wytkniętego celu.I z pewnością nie pomoże Josephine, która nie będzie chciała z nim rozmawiać, a to z kolei znaczy, że musi zaraz wsiadać w samochód i wracać do Cheshire.Mimo to konsekwentnie zbliżał się do autostrady, ignorując ponure przesłanie dudniących po asfalcie kół: „Twoja wina.twoja wina.twoja wina”.Christie nie była osobą nerwową ani specjalnie nieśmiałą, ale pewność siebie zdobyła z trudem i kiedy wchodziła do hotelu Grosvenor, przypomniał jej się pewien epizod z dzieciństwa, kiedy matka zabrała ją ze sobą na zakupy, a potem po ojca do pracy.Pamiętała, jaka była podniecona, jaka dumna i szczęśliwa.Czekały na ojca przed budynkiem.Christie koniecznie chciała wejść do środka, ale matka jej wytłumaczyła, że tata nie lubi, żeby mu przeszkadzać w pracy.Wiedziała, że to nieprawda.Saul często spędzał z ojcem w jego biurze sobotnie przedpołudnia, ale ona nigdy nie dostąpiła takiego wyróżnienia.Ta niesprawiedliwość została jednak natychmiast zapomniana, gdy tylko ojciec wyłonił się z budynku.Wyrwała się matce i pobiegła mu na spotkanie.- Na miłość boską, Christie, jak ty wyglądasz! - zawołał ojciec [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gieldaklubu.keep.pl
  •